„Będziemy walczyć do ostatniej chwili”
W sobotę łomżyński zespół Julity „Juli” Fabiszewskiej wystąpi w kolejnym odcinku „Bitwy na głosy”. W rywalizacji pozostało już tylko pięć ekip. Poza „naszą” także Andrzeja Piasecznego, Piotra Rubika, Libera i Ewy Farnej. Wojciech Chamryk rozmawia z Julą o tym występie, relacjach z ekspertami oraz szczytnym celu, na który chce przeznaczyć wygraną. – Będziemy walczyć do ostatniej chwili – zapowiada Jula. – Myślimy pozytywnie, ale to nie zależy tylko od nas. Możemy włożyć serce i wiele pracy w to, co robimy, żeby wypaść jak najlepiej, ale ostateczna decyzja należy do widzów. Ale wierzymy, że będzie dobrze i wygramy sto tysięcy złotych dla łomżyńskiego Hospicjum p.w. Św. Ducha!
Spodziewała się pani, że tak wielkie gwiazdy jak Robert Gawliński czy Beata Kozidrak tak szybko odpadną, a pani ekipa będzie wciąż w grze?
Jula: Szczerze mówiąc nie spodziewałam się. Jest to dla nas ogromny sukces. Bardzo mi szkoda tych osób które odpadły, ale takie są zasady tego programu – ktoś musi odpaść, żeby ktoś mógł zostać. W tym odcinku możemy to być my, ale i tak zaszliśmy bardzo daleko i jestem z tych ludzi mega dumna.
Ale nie spoczywacie na laurach i solidnie przygotowujecie się do sobotniego występu – chcecie zaśpiewać jak najlepiej i rzecz jasna przejść dalej?
Jula: Przekazuję drużynie moją dewizę: bez względu na pochwały i krytykę trzeba iść do przodu, cały czas nad sobą pracować. Dzięki Bogu oni są pozytywnie nastawieni do tego programu, mimo słów krytyki. Bardzo się cieszą z udziału w nim, wkładają bardzo dużo serca w występy, także ten, który dzisiaj przygotowujemy.
Jednak takie nie zawsze merytoryczne, krytyczne opinie ekspertów, w których przoduje Alicja Węgorzewska, mogą niekorzystnie wpłynąć na zespół?
Jula: Jest różnie. Ja akurat już trochę przyzwyczaiłam się do krytyki. Traktuję ją pobłażliwie i staram się nie brać do serducha tego wszystkiego. Gorzej jest na przykład z Marlenką, która ma 13 lat i ciężko jej wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje. Ale ci ludzie z jury od tego tam są, taki jest ten program. Tłumaczę drużynie, żeby patrzyli przede wszystkim przed siebie, na widownię – na ludzi, którzy na nich głosują i na tych, dla których tak naprawdę walczą czyli chorych ludzi w hospicjum.
Wybór hospicjum nie był przypadkowy – uznała pani, że warto je wesprzeć, bo naprawdę potrzebuje pomocy?
Jula: Tak, bo to jest miejsce, które od dawna potrzebuje ogromnej pomocy, jeśli chodzi o wkład finansowy. Oczywiście ludzi potrzebujących jest więcej i tak naprawdę chciałoby się obdzielić wszystkich. Niestety nie jest to możliwe. Ale uważam, że wybrałam dobrze i mam nadzieję, że być może uda nam się wygrać te pieniądze. Jeżeli zaś nie, to i tak warto było przynajmniej przez chwilę powalczyć, jeżeli robi się to w szczytnym celu.
Walczycie jednak nadal – co zaśpiewacie w sobotę?
Jula: Będziemy wykonywać zagraniczny utwór wielkiego artysty, który niestety już nie żyje. To jest wielki przebój i wykonamy go po swojemu – warto trochę popracować, a nie tylko odtworzyć całkowicie oryginał. Lubię, jak ktoś wkłada serce do takiego utworu, a nie tylko kopiuje to, co już zostało zrobione przez kogoś innego. Jeżeli bierzemy się za utwór zawsze wkładamy w jego wykonanie coś od siebie – jeżeli każdy ma jakiś pomysł, to później jeszcze lepiej to wychodzi.
Wojciech Chamryk