Miłosne manewry Teatru Aktywnego
Pełną humoru i zaskakujących zwrotów akcji komedię na podstawie „Dam i huzarów” Aleksandra Fredry przygotowali młodzi aktorzy z Teatru Aktywnego. Perypetie zatwardziałych starych kawalerów, próbujących wyrwać się z sideł zastawianych przez kobiety, a do tego prawdziwa miłość Zosi i Edmunda zostały oddane tak przekonująco, że publiczność nie mogła opanować śmiechu. Joanna Klama, reżyserka przedstawienia i opiekunka działającego w MDK-DŚT teatru, zapowiada już kolejne spektakle swych podopiecznych, w tym na podstawie autorskich scenariuszy.
Joanna Klama lubi zaskakiwać, łącząc w tym co robi ogromne zaangażowanie i pasję oraz unikając pułapki schematycznego podejścia do wykonywanej pracy. Efektem są liczne i bardzo różnorodne spektakle Teatru Aktywnego: wykorzystujące własne scenariusze („Król szmat”, „Państwo”), powstałe na podstawie ambitnej poezji czy prozy („Pokolenie próbne”, „No Future?”), bądź też będące adaptacjami klasyków pokroju Gombrowicza czy Mrożka („Iwona”, „Bruno Sznajder”).
Po raz pierwszy jednak w blisko dziewięcioletniej historii teatru zdarzyło się, że punktem wyjścia do twórczej pracy stała się klasyczna sztuka z XIX wieku, licząca, bagatela, prawie 200 lat!
– „Damy i huzary” to komedia w trzech aktach, opowiadająca o zderzeniu dwóch światów, świata kobiet i świata mężczyzn – mówi Joanna Klama. – Ten pomysł pojawił się już dwa-trzy lata temu, ale wtedy nie udało się go zrealizować. To jest bardzo dobry scenariusz, kiedy ma się w zespole dużo dziewczyn i dużo chłopaków, poza tym chcieliśmy spróbować zrobić coś bardziej klasycznie.
Założenie zostało zrealizowane, a chociaż w przedstawieniu nie brakowało też nawiązań do współczesności, to jednak główna osnowa historii pozostała niezmieniona. Major huzarów (Bartosz Rafałowski) spędza urlop w swej wiejskiej posiadłości, goszcząc Rotmistrza (Karol Tyszkiewicz), porucznika Edmunda (Bartosz Dzwonkowski) i Kapelana (Piotr Salwowski), a usługują im wiarusi-weterani Grzegorz (Jakub Sadowski) i Rembo (Szymon Durczyński), gdyż panowie odprawili już wszystkie kobiety. Zjawiają się na to siostry gospodarza (Natalia Kulesza, Agnieszka Żyjewska i Paulina Grądzka), w dodatku z liczną służbą (Edyta Golińska, Marta Zapert i Łukasz Szczepaniak).
Szybko okazuje się, że mają w tym ukryty cel, chcąc wyswatać podstarzałego Majora z młodziutką Zosią (Luiza Amelia Sutkowska), zaś żeby to osiągnąć nie cofną się przed niczym, ustawicznie intrygując i błyskawicznie skłócając, wyjątkowo dotąd zgodnych, starych kamratów. Sytuacja ma jednak drugie dno, miłość Zosi i Edmunda, co, jak to zwykle ma miejsce w tego typu opowieściach, kończy się szczęśliwie, ale po licznych perypetiach. Cała obsada świetnie odnalazła się w tej komicznej historii, podkreślanej muzyką dobraną przez Izabelę Ciborowską. Nawet odtwórcy ról służących, z mniejszą ilością kwestii mówionych, mieli znaczne pole do popisu w scenach zbiorowych – tym większa szkoda, że był to ostatni spektakl Teatru Aktywnego w tym składzie, ponieważ aż dziewięcioro z występujących w nim obecnie młodych ludzi czeka niebawem matura i muszą wziąć rozbrat z teatralną pasją, koncentrując się wyłącznie na nauce.
– Przerabiamy to regularnie, bo mija trochę czasu i znowu dochodzi do zmiany, trzeba uczyć kolejne osoby – zauważa Joanna Klama. – A jak już jest lepiej, zaczyna wychodzić, to znowu uciekają, bo idą na studia, ale jest to nieuniknione.
Nie znaczy to rzecz jasna, że Teatr Aktywny spuszcza z tonu, bo praca w różnych grupach wre pełną parą, czego efekty zostaną zaprezentowane już niebawem.
– Chłopcy przygotowują swój scenariusz, dosyć trudny, ale mamy nadzieję, że uda nam się wyrobić na czerwiec – zapowiada Joanna Klama. – Młodsza grupa przygotowuje swój własny spektakl, a dziewczyny planują jeszcze akcję- performance w MDK-DŚT na Noc Muzeów, tak więc będzie się działo!
Wojciech Chamryk
