Niebanalna oczywistość Mariusza Tomczuka
Wystawę fotografii Mariusza Tomczuka „Żywot krzesła – niebanalna oczywistość” otwarto w Galerii Pod Arkadami MDK-DŚT. Autor wykorzystując krzesła, swoistą metaforę człowieka, tworzy własną, nieoczywistą opowieść o symbolicznym wymiarze. – To wystawa bardzo dla nas ważna, pozwalająca spojrzeć na świat z innej perspektywy! – podkreślał dyrektor Krzysztof Zemło, dodając, że takie zwykłe przedmioty codziennego użytku często mówią bardzo dużo o nas samych, a do tego o kulturze, która je wytworzyła.
Mariusz Tomczuk z wykształcenia jest ogrodnikiem; ma też wiele innych pasji, ale na plan pierwszy wysuwa się wśród nich fotografia. I to przede wszystkim ta w najbardziej tradycyjnej formie, od ambrotypii i innych dawnych technik do tych nowocześniejszych.
Koncentruje się na portretach, martwej naturze i pejzażu, czego efektem jest szereg wystaw indywidualnych. W Łomży artysta zaprezentował wystawę „Żywot krzesła – niebanalna oczywistość”, efekt wieloletniego zainteresowania krzesłami, przedmiotami występującymi w naszej rzeczywistości powszechnie, ale jednak mającymi w sobie to coś, co może zainteresować i zainspirować do artystycznego działania.
– Krzesło jest takim przedmiotem, który jest, bo jest – zauważał Mariusz Tomczuk. – Zostało wyprodukowane z dedykacją dla człowieka, nie licząc jego marynarek, rajstop czy torebek. Krzesła gdzieś tam są, nie myślimy o nich, tylko na nich siadamy, a jak się zużyją wyrzucamy. Zacząłem więc wyciągać stare krzesła z walących się chałup w Hrubieszowie, bo bywając w różnych miejscach można natknąć się na ciekawe, porzucone rzeczy. Jak więc widzę, że gdzieś poniewiera się jakieś krzesło, to je zabieram, bo każde ma swoją historię. Mam je gdzie trzymać, więc tam sobie dożywają, a są też wdzięcznym materiałem jako tło do martwych natur.
Ale nie tylko co potwierdzają zarówno wyeksponowane w galerii instalacje z krzesłami w rolach głównych, ale przede wszystkim, wyłącznie czarno-białe, fotografie, bowiem autor pokazuje krzesła w nietypowy sposób, odzierając je z funkcji wyłącznie użytkowej, nadając przy tym poszczególnym kompozycjom iście oniryczną, nierealną aurę.
– To intrygujący zestaw prac, z powodu wykorzystania czegoś takiego jak krzesło – mówiła Kaja Kozon. – Przedmiot, którego używamy na co dzień, którego używali nasi przodkowie, a w przyszłości będą używać nasi potomkowie, stał się pretekstem do stworzenia skomasowanej opowieści o ludziach, historiach i tajemnicach, a do tego uosabia tu człowieka, coś na styku industrialu, sztuki rustykalnej i natury. Specjalistka do spraw wystawiennictwa w Miejskim Domu Kultury – Domu Środowisk Twórczych podkreślała też, że niektóre z tych zdjęć są jak powidoki różnych wspomnień, dodając, że prace Mariusza Tomczuka oczarowały ją od razu, stąd pomysł zaproszenia go do galerii na Starym Rynku.
– Krzesła czy fotele są wśród cały czas, a skoro są wśród nas i z nami, to dlaczego nie poświęcić im trochę czasu fotograficznego, zrobić im portret, umieścić gdzieś w kadrze, wszak to poniekąd synonim człowieka – mówił Mariusz Tomczuk. – I właśnie dlatego pojawiły się jako bohaterki czy bohaterowie w moich pomysłach na fotografię.
Artysta opowiedział też więcej o swojej pracy, przede wszystkim o ambrotypii, XIX-wiecznej, pozytywowej technice fotograficznej, opartej na mokrej płycie kolodionowej i szybie, do czego wykorzystuje niezawodnego, wyprodukowanego jeszcze w Niemieckiej Republice Demokratycznej Pentacona Globikę II, również zaprezentowanego gościom wernisażu. Próba ponownego sfotografowania danego motywu jest tu praktycznie niemożliwa, z powodu zmienności samego procesu i jego nieprzewidywalności – ujęcia mogą być podobne, ale nigdy nie będą takie same, co nadaje poszczególnym pracom unikalnego charakteru.
– Fotografia czarno-biała jest z jednej strony uboga w kolory, ale z drugiej jest to jednak inny odbiór – mówił Mariusz Tomczuk, wspominając czasy, kiedy fotografował jako dziecko, okupując przerobioną na ciemnię łazienkę, a później na studiach, bo w akademiku była ciemnia, następnie okres zachłyśnięcia się cyfrą oraz powrót do tradycyjnej fotografii przed kilkunastu laty. – To oczywiście kwestia poukładania sobie tego wszystkiego w głowie, poza tym nie miałem możliwości robienia koloru, co jednak ostatecznie wyszło mi na plus.
Wystawę „Żywot krzesła – niebanalna oczywistość” można oglądać w Galerii Pod Arkadami na Starym Rynku do 25 maja.
Wojciech Chamryk