Jubileusz 90 lat Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie
Koszyki pełne napitków i smakołyków, piękne bukiety kwiatów, obraz, grawerton i listy od dobrych ludzi i życzliwych instytucji - oto dary, jakie na 90-lecie Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie składali goście w sali konferencyjnej na poddaszu Hotelu Zbyszko w Nowogrodzie. Zgromadziło się tam około 100 osób, z kręgu instytucji badających i gromadzących zbiory kultury ludowej, zaś prezenty przyjmowali: kierownik skansenu Urszula Kuczyńska, pracująca w nim 30 lat, i dyrektor Jerzy Jastrzębski z Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży, którego częścią jest skansen. Na jubileuszu byli wnukowie Adama Chętnika (1885 – 1967), etnografa i założyciela skansenu: Joanna Chętnik – Daukszo i Jacek Chętnik. W Nowogrodzie odbyła się konferencja o muzeach na wolnym powietrzu oraz walne zebranie członków Stowarzyszenia Muzeów na Wolnym Powietrzu w Polsce.





Do Stowarzyszenia Muzeów na Wolnym Powietrzu w Polsce należy ponad 30 placówek. W jego imieniu pogratulował 90-lecia prezes Jarosław Gałęza z Muzeum Wsi Opolskiej. W sympatycznym tonie wypowiadał się Michał Niezabitowski z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. - Jestem po raz pierwszy w Nowogrodzie, tu poznałem Narew z bliska – wspominał z uśmiechem, że wiele razy przejeżdżał przez Narew na Mazury: spokojna, dostojna, płynie bez przerwy, jak mówił Jastrzębski. - Dzieło jak skansen musi być prowadzone bez przerwy: uczestniczymy w procesie dziedziczenia.
Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski dał skansenowi grawerton. Członek zarządu województwa podlaskiego Stefan Krajewski cieszył się, że skansen tworzą nie tylko budynki i wyposażenie jak w chatach na Kurpiach, ale i wydarzenia kulturalne: ogólnopolskie przeglądy śpiewacze i muzyczne i pokazy rękodzieła. Starosta łomżyński Elżbieta Parzych, pochodząca ze wsi kilka kilometrów stąd, opisała lud Kurpi jako waleczny, pielęgnujący kulturę i tożsamość. - Był okres, że bycie Kurpiem było wstydliwe – stwierdziła starosta. - Zij dobzi, czopki nie dom – wywołała rozbawienie na sali.
Ewa Sznejder, naczelnik Centrum Współdziałania Społecznego z Łomży, odczytała tak aktorsko list ministra kultury Piotra Glińskiego, że na szepczącej, kaszlącej sali zaległa cisza. Może dumali nad 24-latkiem marzącym o skansenie, może nad 42-latkiem go otwierającym, a zmarłym 50 lat temu... Zachwyt wywołał prezent: jak plakat fotografia, na której Kamil Brzostowski ukazał panoramę 360 stopni w skansenie, gdzie na skarpie stanęły drewniane figury Chętnika i dwóch żon na ławeczkach. Specjalista ds. kultury Roman Borawski odczytał list prezydenta Łomży Mariusza Chrzanowskiego, ażeby ta „idea mogła być rozwijana i jako nasze dziedzictwo przekazana następnym pokoleniom”. - Skansen, bazowy dorobek Adama Chętnika, to zaledwie cząstka jego życia – mówił wnuczek Jacek Chętnik, dziękując imiennie urzędnikom z muzeów, ratuszy i `starostw w Łomży i Ostrołęce. Ideą jest doprowadzić do naukowego opracowania napisanych przez Chętnika ok. 600 prac o Kurpiach.
Romantyczny sen wielkiego wizjonera
Etnograf profesor Jan Święch z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie przypomniał, że okrągłe jubileusze wywołują refleksję o przemijaniu. W jego wspomnieniach pojawili się, m.in.: dr Hanna Pieńkowska, zasłużona dla skansenów w Małopolsce; prof. Roman Reinfuss – skansen kielecki i w Szymborach; Maria Znamierowska – Priferowa – muzea w Toruniu i Klukach, Aleksander Rybiski, Sanok. W opowieści prof. Święcha pojawili się ludzie pełni poświęcenia, pracowici i z determinacją zabiegający o zachowanie dla potomnych dorobku materialnego i artystycznego ludu wsi polskich: architektury drewnianej, wyrobów rzemiosła, strojów, gadek i pieśni. - Do Nowogrodu przybyłem po raz pierwszy w życiu około 40 lat temu – wspomina 66-letni etnograf. - Wyszedłem na tę skarpę zieloną o poranku, mgiełka lekka opadła, a przed oczami roztoczył się bajkowy krajobraz. Skansen w Nowogrodzie wśród muzeologów zwany jest romantycznym snem etnografa. Urocze położenie i formy zbocza nad Narwią, utrzymane drewniane chaty i budynki gospodarcze... Adam Chętnik to jeden z niewielu założycieli skansenów, których osobiście nie poznałem. Płodny autor kilkuset prac naukowych z zawodu był cieślą, a permanentne samokształcenie doprowadziło go na szczyty świata etnograficznego. Wielki wizjoner: jako 24-latek zbierał rękodzieło kurpiowskie, a w 1927 na swojej działce otworzył z żoną w 1927 r. skansen, z pomocą miejscowej ludności. Polska i Kurpie wtedy to był jeden wielki skansen. Chętnik umiał patrzeć kilkadziesiąt lat do przodu. Widzimy, że nawet 90...
Chętnik nosił miętowe dropsy w kieszeni
Wnuczka Joanna Chętnik-Daukszo opowiadała, że długo żyła jubileuszem 80-lecia. - Nie sądziłam, że 10 lat tak szybko minie, musiałam przyjechać... – wzruszyła się. - Dziadek był niezwykle ciepły, uczył rzetelnej pracy, szanowania pracy innych ludzi, sprawiedliwości i uczciwości. Wpajał wiedzę o ukochanej ziemi kurpiowskiej, o wielkich skarbach, wspaniałej, czystej przyrodzie, o pracowitych i dumnych mieszkańcach. Dla dzieciaków z Nowogrodu był „dziadkiem Adamem”: on zadowolony częstował miętowymi dropsami, które zawsze miał w kieszeni. Mało znanym epizodem było 63 dni w Warszawie w czasie powstania. Mieszkał w ruinach kamienicy przy Wilczej 45. Ratował książki z różnych miejsc, znosił do piwnicy. W książce opisał tragizm tamtych dni i bohaterstwo Warszawy. Wykształcił setki studentów UW i Uniwersytetu Poznańskiego, gdzie zdobył tytuł doktora. Stawiał przed sobą zadania i marzenia, od których, jak mawiał, nie wolno uciekać, choćby były nierealne i utopijne. Porównując sytuację w wolnej Polsce, myślę trochę z żalem: niewiele jest takich postaci. Ale istnieją. Szacunek i uznanie należy się za oddanie się pasji dyrektorowi Muzeum Północno - Mazowieckiego Jerzemu Jastrzębskiemu oraz wspaniale prowadzącej Skansen Urszuli Kuczyńskiej.
Mirosław R. Derewońko