Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 26 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Marek Piekarczyk już wkrótce zaśpiewa w Łomży

Główne zdjęcie
Marek Piekarczyk

Legendarny wokalista Marek Piekarczyk, po ponad sześciu latach przerwy, ponownie odwiedzi Łomżę. W piątek 28 października zagra akustyczny koncert, na program którego złożą się kultowe utwory TSA, jego autorskie kompozycje oraz evergreeny polskiej muzyki rockowej lat 60. i 70. Soliście będą towarzyszyć, znani już łomżyńskiej publiczności, świetni muzycy Tadeusz Apryjas i Jacek Borowiecki oraz kwartet smyczkowy, ale w bardzo nietypowym składzie. Dodatkowo Marek Piekarczyk będzie również jurorem podczas jubileuszowej XXX Giełdy Piosenki, imprezy organizującego koncert Regionalnego Ośrodka Kultury.

Poprzednie wizyty frontmana TSA w Łomży odbywały się średnio co 15 lat, ale tym razem jego fani nie musieli czekać tak długo. Dodatkowo Marek Piekarczyk zjawi się w Łomży ze swym nowym zespołem, którego podstawą jest kwartet smyczkowy, ale grający w nietypowym składzie, bowiem tworzą go altowiolistki Karolina Drwięga i Aldona Trybulec, skrzypaczka Ada Kwaśniewicz i wiolonczelista Jacek Bielecki, gdy w takim typowym jest dwoje skrzypiec. 

–  Gram z tym składem już od jakiegoś czasu – mówi Marek Piekarczyk. – Wiolonczela, dwie altówki i skrzypce, a do tego gitara i cajon. Mam też znacznie większy skład, który zależy od funduszy i w nim jest 5-7, a czasem nawet trzynaście tych wiolonczel – lubię ten instrument i mam teraz takie dziwne pomysły. Biorą się pewnie z tego, że nie chcę ciągle grać tego samego i odcinać kuponów. Lubię też brzmienie altówki, dlatego w tym kwartecie mam aż dwie. Skrzypaczki często nabijają się z altowiolistek, że to skrzypaczka, która nie umie grać, ale mnie bardzo podoba się to brzmienie, ponieważ do wysokich dźwięków mam gitarę, a altówka jest w brzmieniu taka aksamitna, bardzo łagodna i pięknie dopełnia, taką dobrą średnicą, najniżej brzmiącą wiolonczelę, która zastępuje w moim zespole gitarę basową. W moim zespole każdy ma swój wkład, swoje miejsce i trudno go ominąć, bo każdy jest jednakowo ważny i ma wpływ na brzmienie całości. Zresztą zawsze powtarzam to akustykowi: nie ma być tak, że coś brzęczy z tyłu, a na samym wierzchu jest Piekarczyk; to ma być piękna podróż przez brzmienia, wzruszenia, tęsknoty i wspomnienia.  

W składzie znajdą się również gitarzysta Tadeusz Apryjas i perkusista Jacek Borowiecki, znani już łomżyńskiej publiczności, wyśmienici muzycy i zarazem przyjaciele wokalisty. 

– Tadziu wspaniale maluje na gitarze – podkreśla Marek Piekarczyk. – Nie brzęczy, tak jak inni gitarzyści, nie pitoli, nie przebiera paluszkami, nie „ciepie” na gitarze jak na ogniskach – zdarzało się po naszych koncertach, że ludzie przychodzili i pytali, gdzie jest ten drugi gitarzysta (śmiech). On tak po prostu gra, stylowo i z niezwykłym wyczuciem. Nie muszę mu mówić co i jak ma grać, bo i tak zrobi to doskonale, a do tego jeszcze śpiewa drugi głos i też sam o tym decyduje: uznaje, że akurat w tym momencie powinien być chórek i śpiewa. Kiedy mam obok siebie takich muzyków jak Tadziu i Jacek bardzo mnie to inspiruje, a im bardziej mi się coś podoba, tym chętniej śpiewam.

Na program złożą się same klasyczne utwory,w tym evergreeny TSA, dopełnione ciekawostkami, ale co dokładnie zabrzmi podczas łomżyńskiego koncertu okaże się tuż przed występem. 

– Jestem pod tym względem człowiekiem trochę nieprzewidywalnym, bo listę utworów układam tuż przed koncertem, czym wszystkich bardzo denerwuję (śmiech) – mówi Marek Piekarczyk. – Wiadomo, że smyczki muszą poukładać sobie nuty, ale nie kłócą się ze mną o to, bo lubimy ze sobą grać i przyjaźnimy się. Wiem, że na pewno zagramy „51” TSA, gdzie wiolonczela pięknie gra tę słynną partię basu, albo rzadko grany utwór „To boli”, który bardzo lubię śpiewać – nie tak wysoko jak w oryginale, bo nie ma tu ostrego, rockowego brzmienia gitar i nie muszę ich przekrzykiwać, mogłem to nieco obniżyć. Na pewno będzie „Wymyśliłem ciebie” Dżambli, „Nie widzę ciebie w swych marzeniach” Skaldów, na pewno coś Krzysztofa Klenczona, „Nie przejdziemy do historii”, a może „Biały krzyż”, bo mam nową wersję tego utworu, a strasznie mnie dręczy ta wojna na wschodzie. Będą też jednak i wesołe rzeczy, na przykład Niebiesko-Czarni, albo nieoczywiste jak Klan – na pewno będzie to urozmaicony program, bo Piekarczyk, to jest nieprzewidywalny gościu (śmiech). Zaśpiewam nawet jedną piosenkę, którą wymyśliłem mając 18 lat i grałem na ulicy. Wtedy tego nie zapisywałem, ale po latach wracam do tych młodzieńczych piosenek i próbuję je sobie przypomnieć. 

Jeśli ktoś był już na koncercie solowym Marka Piekarczyka lub TSA, bądź obserwuje go podczas programu „The Voice of Poland”, wie doskonale, że ten wokalista nie jest typem popisującego się skalą głosu showmana-gwiazdy; jego priorytetami są skromność, prawda, szczerość i emocje, a do tego zawsze nawiązuje kontakt ze słuchaczami; nie tylko podczas występu, ale również po nim, podpisując zdjęcia, książki, płyty czy bilety oraz pozując do zdjęć. 

– Ludzie przeważnie się popisują, chcą udowodnić, że mają super głos – zauważa Marek Piekarczyk. – Dziewczyny w „The Voice of Poland” chcą więc śpiewać Whitney Houston, a chłopaki Czesława Niemena oraz piosenki wielkich wokalistów, żeby się popisywać. A trzeba śpiewać to, co się czuje i co się kocha, wyrażać uczucia, które się w nas kłębią. Choćby o miłości, ale nie tak jak Anglicy, „dziamgu-dziamgu”, „I love you, I need you”, ale prawdziwie i nie o wymyślonej. Zresztą dla mnie koncert to nie jest „odwalanie” piosenek, rutynowe śpiewanie czegoś po raz 1600 czy 3200, bo przecież tego nie liczę. Jest to spotkanie z ludźmi, dlatego na moich koncertach publiczność musi być oświetlona, zawsze chcę ją widzieć – nie umiem śpiewać do żarówek, śpiewam dla ludzi. A widownia zawsze bierze udział w koncercie – nawet jak nie odpowiada, nie ma komentarzy czy okrzyków, to ludzie mają to na twarzach, w oczach, reagują na muzykę – nie wiem czy bez tego wytrzymałbym na scenie cały koncert, bo jest on trudny i pełen emocji – to przedzieranie się przez różne sytuacje i zdarzenia, a do tego oddanie hołdu tym, którzy napisali te wszystkie wspaniałe piosenki. Dla mnie takie koncertowe spotkania są bardzo cenne: łapię te wszystkie emocje, ładuję sobie akumulatory, a skończyłem już 71 lat, więc nie ma żartów, nie jestem już taki małolat (śmiech). Poza tym dzięki koncertom cały czas odkrywam po co to robię i okazuje się, że urodziłem się po to, żeby spotykać się z tymi ludźmi i śpiewać, przekazywać im to, co sam odkryłem.

Poza koncertem Marek Piekarczyk będzie miał w ciągu dnia również inne zadanie, bowiem zasiądzie w jury podczas jubileuszowej XXX Giełdy Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej-Sceny Młodych Wokalistów im. Marka Żemka, organizowanej przez Regionalny Ośrodek Kultury.

–  Zgodziłem się na to, bo lubię to miasto – mówi Marek Piekarczyk. – Mieszkałem w Nowym Jorku i chodziłem jeść do „Łomżynianki”, znałem tam piękne dziewczyny z Łomży, miałem tam kumpli stąd pochodzących – po prostu Łomża rządzi w Nowym Jorku (śmiech). Teraz mam kumpli w Regionalnym Ośrodku Kultury, więc jeśli potrzebują, żebym siedział w jury, to dlaczego nie? 

Dlatego przyjeżdżam do Łomży pomiędzy zajęciami w „The Voice...”, bo uciekam po próbach, bardzo ważnych próbach przed pierwszym live, spędzę w Łomży praktycznie cały dzień, zaśpiewam wieczorem koncert, a już rano następnego dnia muszę być w „Pytaniu na śniadanie” – mój dzień zaczyna się o szóstej rano, a kończy o drugiej w nocy. Tak naprawdę bardzo jestem ciekaw tych młodych ludzi, którzy będą śpiewać w tym konkursie w Łomży; bardzo chciałbym, żeby coś mnie zaskoczyło. Może komuś pomogę, zdołam coś doradzić, chociażby jak starszy, bardziej doświadczony kolega, albo nawet przybić piątkę, bo ludzie, którzy chcą w tym smutnym świecie śpiewać i grać są bardzo ważni, i trzeba ich wspierać.

Wojciech Chamryk

 

Informacje o biletach i koncercie

 

mm
pon, 24 października 2022 10:19
Data ostatniej edycji: pon, 24 października 2022 16:49:23

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę