Malarskie drogi córki i ojca
Roman Borawski podsumował 30 lat artystycznej pracy w Łomży wystawą „Résumé” w Galerii Sztuki Współczesnej. Na wystawę składają się reprezentatywne przykłady ostatnich malarskich cykli artysty. Jednocześnie odbyło się też otwarcie wystawy „Bardziej w, czy poza” jego córki, Olgi Borawskiej, absolwentki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, prezentującej wcześniej swą twórczość w rodzinnym mieście podczas wystaw zbiorowych oraz realizacje audiowizualne. – Idea wspólnej wystawy wyszła od kierownik galerii, pani Karoliny Skłodowskiej, ale mamy tu dwie różne wystawy, to nie jest nasza wspólna twórczość! – wyjaśnia Roman Borawski, którego twórczość doczekała się też poetyckiej recenzji – pierwszej w jego karierze.
Łomża ma szczęście do artystycznych rodzin, a wystawy młodszych i starszych przedstawicieli Adamowskich, Kędzielawskich czy Sielskich odbywają się w niej dość często. Teraz do ich grona dołączyli Olga i Roman Borawscy: utalentowana córka i ojciec, uznany już artysta.
– Pierwszą wystawę indywidualną miałem w roku 1986 w Bydgoszczy, a pierwszą w Łomży przed 30. laty, w dawnym Biurze Wystaw Artystycznych – mówi Roman Borawski. – Stąd ten tytuł „Résumé”, pewne podsumowanie, chociaż nie jest to wystawa pośmiertna, czy retrospektywna, a samo słowo należy rozumieć bardziej jako streszczenie mojej dotychczasowej pracy.
A jest ona niebagatelna, bowiem na przestrzeni lat Roman Borawski wykształcił swój indywidualny styl, wypracowując koncepcję z kwadratami-pikselami w roli głównej. Stały się one motywem przewodnim choćby cyklu „Kody, znaki, totemy”, nawiązującego nie tylko do prehistorycznych totemów oraz znaków z początków istnienia cywilizacji, ale też nowoczesnych technologii, ukazującego relacje z nimi współczesnego człowieka. Z czasem, niejako ograniczony tą formułą, artysta zaczął wprowadzać zmiany, a osławione już, prezentowana na wystawach krajowych i zagranicznych, kwadraty, zaczęły ewoluować w coraz większe, przestrzenne formy. Efekt to przełomowa w twórczości Borawskiego wystawa „Gold, Silver & Copper” sprzed czterech lat, gdzie wykorzystanie metalicznych farb w kolorach srebra, złota i miedzi oraz śmielsze sięgnięcie po większe formy oraz zestawiania obrazów modułowych, składających się z kilku motywów, które mogą być dowolnie łączone, dały nową jakość.
– Zwracam uwagę na obraz w kształcie krzyża – mówi Roman Borawski. – Składa się on z pięciu identycznych kwadratów, takich samych obiektów, tylko różnie ułożonych. Miałem nawet kiedyś pomysł, żeby namalować tysiąc takich kwadratów, które, w zależności od miejsca, można by tak ze sobą zestawiać, aby budowały jakieś nowe kompozycje, ciągle dając coś nowego.
Chęć poszukiwań i wyrwania się ze skostniałych schematów widać też w twórczości Olgi Borawskiej, znanej w Łomży choćby wyświetlanej podczas „Dnia Uchodźcy 2014” etiudy społecznej „Cze cze”, traktującej o uchodźcach i będącej pracą dyplomową w pracowni profesora Krzysztofa Wodiczki, bądź udziałem w poplenerowej wystawie zbiorowej „1410 – przeniesienie parafii ze Starej Łomży do Łomży” jesienią ubiegłego roku. Wystawa „Bardziej w, czy poza” jest kolejnym konsekwentnym krokiem na twórczej drodze młodej artystki i jej nieszablonowego podejścia, ukazującego bez zahamowań i kompleksów współczesnego człowieka – z jednej strony bezpiecznego w swej strefie komfortu, ale też jednocześnie bardzo nią ograniczonego.
– Nie chcę myśleć o malarstwie stereotypowo – podkreśla Olga Borawska. – Tytuł wystawy odnosi się do tak zwanej comfort zone, w którą każdy, niezależnie od wieku, jest w stanie wejść, poprzez nawyki, stereotypowe myślenie czy pewne schematy. „Bardziej w, czy poza” jest próbą ukazania tego, jak rodzi się świadomość własnych ograniczeń i prób związanych z wychodzeniem ze strefy komfortu, która początkowo mogła być pomocna, ale z biegiem czasu doprowadza do marazmu. Ciekawi mnie proces zamiany bezpiecznych schematów w stagnację. Podobnie jak motyw siatki, kratki jako układu, który w założeniu ma być czymś pomocnym, a może stać się udręką.
Podczas wernisażu wśród licznych dowodów uznania i sympatii dla obojga artystów był też wyjątkowy – poeta Henryk Gała, zainspirowany jednym z obrazów Romana Borawskiego, napisał wiersz „A razy A”– poetycką i wnikliwą recenzję twórczości artysty.
– Coś takiego zdarzyło mi się po raz pierwszy! – mówi Roman Borawski, „geometra świata z pędzelkiem w dłoni”, zapowiadając, że dalszych okazji do artystycznych przeżyć ze strony zarówno jego, jak i córki, na pewno w przyszłości nie zabraknie.
Wojciech Chamryk