Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 26 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Prezes Jaworowski o pobiciu gościa na balu w Amadeusie

Główne zdjęcie
Sebastian Jaworowski

- Nasza impreza miała pomóc dziecku, pomóc rodzicom w walce z chorobą - mówił na konferencji prasowej prezes Sebastian Jaworowski z Fundacji L, organizator balu charytatywnego na leczenie chorego chłopczyka z Łomży. W sobotnią noc w Restauracji Amadeus "wydarzyło się nieprzyjemne zdarzenie, podczas którego ucierpiała osoba i musiała interweniować Policja, jak i Pogotowie"...

Zdarzenie w nocy z soboty na niedzielę opisywaliśmy w poniedziałek. Najkrócej rzecz ujmując, jak twierdzą uczestnicy balu, dyrektor Andrzej M. z MOSiR Łomża pobił gościa balu, po czym uciekł przed przyjazdem radiowozu Policji i karetki Pogotowia, która zabrała poszkodowanego 38-latka do szpitala. Pobity mężczyzna złożył wniosek o ściganie dyrektora MOSiR-u, najprawdopodobniej za naruszenie nietykalności cielesnej. Prokuratur Urszula Klimaszewska-Dzierżko z Prokuratury Rejonowej w Łomży potwierdza, że Prokuratura przeanalizuje materiały i podejmie dalsze decyzje. Linki z 4lomza.pl do poniedziałkowej i wtorkowej publikacji o gorączce sobotniej nocy są poniżej.

"Wydarzyła się dla nas wielka tragedia"
- My nie zabieramy w tej kwestii głosu, oczekujemy stanowiska ze strony Policji i Prokuratury, która prowadzi czynności w tej sprawie - zastrzegł na wstępie prezes Jaworowski z Fundacji L. Jak tłumaczył, przez to zdarzenie "wydarzyła się dla nas wielka tragedia", bo kwota zebrana na leczenie chłopca "mogła być zdecydowania wyższa". Na stoliku przed prezesem leżały "przedmioty, które przez to, co się wydarzyło, nie zostały zlicytowane". - Goście nasi w zdecydowanej większości opuścili salę, zrobiła się nieprzyjemna atmosfera, nie udało nam się zlicytować tak cennych rzeczy, jak, na przykład... - i tu opisywał prezenty do licytacji od uznanych postaci sportu czy gospodarki, jak koszulki, szaliki i pióro, biżuterie i vouchery na zabiegi, "warte po kilka tysięcy złotych". - To wszystko mogło się zamienić w żywą gotówkę, która mogła wpłynąć na konto wsparcia naszego małego bohatera.

"Kto był winny, a kto poszkodowany"
Następnie prezes Jaworowski zaproponował zadawanie pytań, z czego skorzystała redakcja portalu 4lomza.pl. Zależało nam, żeby nie eskalować, a prawidłowo przedstawić sytuację, czyli co tamtej nocy z soboty na niedzielę wydarzyło się w Restauracji Amadeus? Czy ktoś widział to "zdarzenie"?

- Mogę mówić za siebie - stwierdził prezes Jaworowski, odpowiadając, że on i Ania byli na sali, "nie widzieliśmy całego zajścia, widzieliśmy tylko skutki zajścia".

Podał w czwartek rano, że nikt z Policji ani Prokuratury z nim się nie kontaktował. Apelował, aby Czytelnicy i "osoby, które wiedzą wszystko lepiej i potrafią wszystko ocenić biegle", powstrzymały się do momentu, aż "odpowiedni specjaliści określą, co tam, do czego doszło, kto był winny, a kto poszkodowany". W zdarzeniu brał udział dyrektor Andrzej M. z MOSiR i mąż pracownicy Ratusza. Prezes Fundacji L wyjaśniał, że na balu w Amedeusie nie było ochrony, bo impreza była zamknięta, na wejściówki, z listą gości. Przeanalizował listę gości i uznał, że nie potrzebuje ochrony. Natomiast "była osoba technicznie odpowiedzialna z naszej grupy organizatorów za to, żeby zgłaszać mi jakiekolwiek sytuacja, które mogłyby powodować jakieś zagrożenie" - odpowiedział na pytanie 4lomza.pl prezes Jaworowski. Jego zdaniem, "ta osoba nie była wstanie być wszędzie, z każdym w toalecie, w szatni, przed budynkiem, za budynkiem". 

"Śladami walki był krew"
Prezes uważa, że informację dostał około godziny 1.42 / 1.43, w kilka minut po tym, jak doszło do pobicia gościa balu. Nie patrzył na zegarek. - Wszyscy wiedzieliśmy od razu - odpowiadał na nasze pytania. Prezes wnioskuje po śladach, że do bójki doszło poza salą główną - przed toaletami. Według niego, "nikt z będących na sali nie mógł zobaczyć tego, co mogło się tam dziać". Wiadomo mu, że monitoring jest na sali - w toaletach i przed toaletami monitoringu nie ma. - Chciałem podkreślić, że przekrój uczestników balu był od lewa do prawa, od góry do dołu, ludzi z lewicy, z prawicy, z biznesu, z samorządów, na wysokich pozycjach, prezesów firm ogólnopolskich, wojewoda były i wiele, wiele, wiele innych osób, i bardzo się cieszyli, i bardzo dziękujemy za uczestnictwo - przybliżył listę 140 gości Sebastian Jaworowski. Podziękował swoim pracownikom, którzy "zbierali niepotrzebne konsekwencje czyichś czynów". - Niestety, śladami walki była krew - doprecyzował na prośbę dziennikarza 4lomza.pl wcześniejsze sformułowanie. - Nie była na lustrze. Była na ścianie i podłodze.

Mirosław R. Derewońko


tel. red.:  696 145 146

mail: mrd@4lomza.pl

 

Dyrektor MOSiR Łomża pobił gościa balu charytatywnego

Wniosek o ściganie dyrektora MOSiR w Łomży


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę