Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 26 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Pustki na koncertach w Piątnicy i tłumy na Kolor Fest

- Impreza była udana i zorganizowana, ale nie dopisała frekwencja – mówi Karolina Szabłowska, ze smutkiem w głosie i zmęczeniem po 6 godzinach społecznego dyżuru w niedzielę, gdy malowała na wesoło twarze podczas koncertów charytatywnych w Piątnicy na rehabilitację 11-letniego Roberta z Łomży. Na imprezach w Łomży dwa lata temu i w czerwcu uczestników liczyło się setkami, jednak tym razem publiczność się nie pojawiła, mimo ciepłej i słonecznej pogody. - Minę mam ponurą, bo wysiłek tylu ludzi dobrej woli poszedł na marne... - przyznaje Zdzisław Kowalewski, tata chłopca z autyzmem i niepełnosprawnością sprzężoną. Myślał o setkach dziewcząt i chłopców, jacy bawili się przy bulwarze nad rzeką na dyskotece pod chmurką z bańkami mydlanymi i kolorowym proszkiem.

Szary od polbruku plac za remizą strażacką w Piątnicy świeci pustkami. Tylko nieliczni słuchacze patrzą ku scenie, gdzie zaplanowali występy, między innymi, zespół Inni i muzykalni przyjaciele Adama Wędraka. Prym wokalny wiodła ekspresyjna i autentyczna Martyna Jankowska, obdarzona mocnym głosem, prawie jak niezapomniana Kora Jackowska, z której repertuaru piosenki również zabrzmiały dla tak nielicznych. Widzowie kręcą się na obrzeżach rozległego placu, gdzie ustawiono dmuchany zamek – zjeżdżalnię, stoiska z balonikami, zabawkami i słodyczami. Odważniejsi wcale nie przejmują się dojmującą pustką i tańczą na trawnikach albo pośrodku betonowego parkietu. Po mszach świętych w piątnickim kościele robiło się rojniej i gwarniej, bo zjawiali się wierni z dziećmi i znajomymi. Nie na długo, zwykle na kilkanaście minut, gdyż dzieciom brakowało angażujących je do działania zajęć. - Chętnie przyjechaliśmy ze stoiskiem, bo znamy Roberta i Pana Zdzisława, nasi wolontariusze wkładali w to całe serce, a więc szkoda, że brakowało chętnych... – analizuje porażkę frekwencyjną Marta Sawicka ze Świata Zabaw, krytykując przewagę liczebną stoisk komercyjnych nad tymi „za datek do puszki” - jak w Fabryce Umysłu - na rehabilitację i dalsze leczenie 11-latka. - To nie jest odosobniona opinia, ponieważ rodzice z dziećmi woleliby skorzystać z atrakcji za datek.

„Robiłbym wszystko, żeby dziecko wyzdrowiało”
Zdzisław Kowalewski przyznaje, że może i byłoby tak lepiej, jednak nie chciał odmawiać chętnym przyjazdu na własny koszt. - Benzyna kosztuje, czas również, a sprzedawcy chętnie się dorzucali do puszki po 100 czy 200 zł – tłumaczy lekkie zamieszanie organizacyjne, biorące się z wielu spraw do załatwienia, w czym wielką pomocą służył mu przyjaciel Tomasz Piwowarski oraz burmistrz gminy Piątnica Artur Wierzbowski, który kilkakrotnie odwiedził imprezę. Jemu też mogło być niewesoło... O wielkim szczęściu może natomiast mówić 30-latek Kamil Kopczewski: jako motocyklista uszedł z życiem  podczas inscenizacji wypadku z udziałem samochodu, przygotowanej przez policjantów i strażaków. - Mam zdrowe dzieci, współczuję Zdzisławowi, że jego syn urodził się chory – wzdycha Pan Kamil. - W innej sytuacji, tak jak robi on, robiłbym wszystko, żeby moje dziecko wyzdrowiało.    

Wiedźmuchy na miotłach z fantazją 
Wielkie poruszenie i rozbawienie wywołał występ pięciu pań z Olsztyna, należących do formacji Wiedźmuchy, powstałej 3 lata temu z inicjatywy Matki Wiedźmy Kieźliniuchy. Wypisz wymaluj, upodobniły się do czarownic z długimi i zakręconymi nosami, ze sterczącymi na wszystkie strony włosami, w kapeluszach, sukienkach i kubrakach z kolorowych ścinków szmatek. I oczywiście, z miotłami, którymi wymachiwały także: Hermiona, Żanicha, Angfela i Epidemia. To pseudonimy, za którymi kryją się śpiewające, tańczące i inscenizujące zabawne scenki kobiety różnych profesji, od pedagoga po ekonomistę. Dla dojrzałych olsztynianek podróże i rozbawianie widowni są realizacją dziewczęcych marzeń, po jakie w trakcie nauki, studiów i robienia kariery w pracy nie miały czasu sięgnąć, czemu opieka macierzyńska nad swoimi dziećmi także nie służyła. Za to, kiedy wreszcie wsiadły na miotły i pognały za marzeniami, przez ponad godzinę zawładnęły placem, odmieniając drętwy klimat. Zrobiło się barwnie, lekko, jakby na karnawale w Wenecji. - Najpierw miałyśmy być Anielicami, ale początkowo ktoś nam skrzydła podcinał – wspomina Matka Wiedźma Kieżliniucha, wokół której zgromadziło się blisko 30 kobiet, mówiących do siebie „siostro”, lubiących piosenkę, skecz i kicz. Brały dla zabawy udział w castingu na disco star i przeszły eliminacje do Warszawy. - Magda Narożna z Pięknych i Młodych siedziała w jury, o mało z krzesła nie spadła na nasz widok!

Ariadna z troską i bańki z proszkiem
- Przykro mi, bo Pan Zdzisław ze znajomymi się napracował, a nic z tego nie wyszło – współczuje Ewa Ulanowska, od początku prezes Fundacji Przyjaciół Dzieci Ariadna z Warszawy, powstałej w 2002 r., mającej około 200 podopiecznych, w tym Roberta z Łomży. Połowę stanowią dzieci ze wsi, których rodzice – jak ocenia prezes Ariadny - są nieporadni, oczekują pomocy, nie potrafiąc zebrać funduszy nawet z odpisu 1 % w środowisku. Ceni rodziców, jak Zdzisław Kowalewski, z oddaniem podejmujących działania, nie tylko wyciągających rękę. Pomocną rękę z puszką ofiarnie wyciągała Wiesława Szafałowicz, ciesząca się, gdy ludzie na osiedlu Południe, starówce i bulwarze wrzucali monety. - Jedni reagowali z uśmiechem, inni z obojętnością, i miałam wrażenie, że większość ludzi nie chce pomagać, choć tyle jest nieszczęścia wokół – opowiada matka 24-letniej niepełnosprawnej córki... Z syna Sebastiana, śpiewającego twórcy piosenek discopolowych, dumny był tata Radosław Urbanowski, od 20 lat występujący w zespole Bosman. - Zawsze pomagamy, kiedy możemy, nieraz doświadczyliśmy w życiu  rodziny, że dobro powraca... – tłumaczy obecność w Piątnicy Pan Radek.

Problemów z frekwencją nie miał 21-letni didżej z Bydgoszczy Radek Kubiński. Z jego muzyką dla dzieci łagodną i dla młodzieży ostrą bawiło się kilkaset osób. Podziwiały olbrzymie bańki mydlane - maluchy od godz. 15. do 17, potem młodzież od ok. 10 do 16 lat skakała do godziny 20. w rytmie hitów klubowych i raperów. - Jestem dobrze wychowany, więc nie propaguję ze sceny przekleństw, dlatego wersje były cenzurowane przeskokiem lub zamazaniem dźwięku – mówi kulturalny didżej. Torebka niebieskiej, żółtej, czerwonej lub fioletowej „mąki” do sypania w tłumie kosztowała 15 zł.

Mirosław R. Derewońko

Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę