Miejskie spółki, czyli prywatne włości władzy
O patologicznych wręcz układach w miejskich spółkach piszemy od lat. Są one traktowane jak prywatne włości o czym świadczą m.in. zatrudnienia. Jednoosobowo pełniący funkcję właściciela prezydent wskazuje nie tylko to, który z kolegów ma nimi zarządzać. Nie było ważne, że miał tylko 27 lat i była to pierwsza praca. Nieco ponad rok temu radna Elżbieta Rabczyńska objęła nieistniejące wcześniej stanowisko koordynatora finansowo-administracyjnego w MPEC. Dla Zbigniewa Sasinowskiego, wskazanego przez prezydenta na wiceprezesa MPWiK, po likwidacji tego stanowiska stworzono nowe „pełnomocnika zarządu ds. administracyjnych”. Ostatni z etatowych doradców prezydenta Adam Miara, po rozwiązaniu przez prawo „gabinetów politycznych” w samorządzie trafił do ZGO, czyli miejskiej spółki śmieciowej. Na żadne z tych stanowisk nie było konkursów. Kilka tygodni temu tak do MPEC trafiła córka innej „prezydenckiej” radnej Wandy Mężyńskiej. Informację potwierdziło kilku pracowników spółki, ale władze zwlekają z odpowiedziami na pytania.
O tym co się dzieje w miejskich spółkach możemy dowiedzieć się tylko z przecieków. Tak było za każdym razem, gdy ujawnialiśmy dziwaczne zatrudnienia i tworzone nowe stanowiska pod wiadome osoby. O przedwyborcze zatrudnienie córki radnej w MPEC zapytaliśmy w ubiegłym tygodniu – prezesa spółki Radosława Żegalskiego i samą zainteresowaną.
Pytaliśmy od kiedy została zatrudniona, jaką funkcję pełni i jak wyglądała procedura naboru?
Nie wiadomo czy to w związku z tymi pytaniami, czy forsowaną przez prezesa wielomilionową inwestycją związaną z budową kotła na zrębki drzewne, atmosfera w spółce się zagęściła. Na jutro prezes zwołał nadzwyczajne zebranie z załogą. Jak zwykle trwają też poszukiwania „kreta”, który ujawniając prywatę rzekomo ma działać na szkodę spółki.
Komu płącą chcą powiedzieć dopiero po wyborach
Napływające ze spółek informacje najwyraźniej są coraz trudniejsze do wytłumaczenia dla władz. W pierwszej połowie września do miejskich spółek wysłaliśmy pytania odnośnie wówczas jeszcze tylko zapowiadanej przez prezydenta gali boksu zawodowego w Łomży, która odbyła się 22. września. Chcieliśmy wiedzieć, czy spółki podpisały umowy, jakiej wartości i jaki był zakres usług.
Przy okazji formalnie zapytaliśmy o coś, czego nie mogą wymusić na prezydencie radni miejscy, czyli podanie jakie środki w tym roku miejskiej spółki przeznaczyły na reklamę i promocję. Za radnymi prosiliśmy, aby było podane jakie umowy w tym zakresie były zawierane, kiedy, z kim, jakiej wartość i czego dotyczyły. Po około trzech tygodniach przypomnieliśmy się z pytaniami. MPEC i MPWiK po kilku dniach odpowiedziały niemal identycznie.
„Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Łomży Sp. z o.o. informuje, iż mając na uwadze konieczność podjęcia dodatkowych czynności technicznych i organizacyjnych - na podstawie art. 13 ust 2 ustawy z dnia 06.09.2001r. (t.j. Dz. U. z 2016r. poz. 1674 z późn. zm.) o dostępie do informacji publicznej - odpowiedź zostanie przesłana w terminie do 05.11.2018r.” - To odpowiedź podpisana „z poważaniem MPEC”.
Co to oznacza? Sukces, bo władz uda się ukryć niewygodne fakty przed wyborami. No chyba, że mieszkańcy się bardziej wkurzą i korzystając z okazji wywalą władców, tak jak zrobili to z poprzednikami.