Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 06 maja 2024 napisz DONOS@

Jak rysownik został pisarzem

Paweł Wakuła – znakomity rysownik prasowy, znany z „Gazety Wyborczej”, „Przeglądu Sportowego” i przede wszystkim tygodnika „Angora”, odwiedził Łomżę. W czasie warsztatów plastyczno – literackich opowiedział dzieciom o kulisach przygotowywania satyrycznych rysunków do gazet, sekretach swojej pracy i o tym, dzięki czemu został cenionym, nagradzanym pisarzem.

Paweł Wakuła
Paweł Wakuła

Rysowanie interesowało go od dziecka. Pochłaniał ukazującą się trzy razy w tygodniu harcerską gazetę nastolatków „Świat Młodych”, szczególnie komiksy z ostatniej strony, myśląc, że też by tak chciał. Zrealizował swe marzenia - po ukończeniu liceum plastycznego i studiów został rysownikiem prasowym – humorystą. Współpracował z wieloma pismami i gazetami, by stać się etatowym rysownikiem „Angory” i jej dodatku dla dzieci „Angorka”. Szybko okazało się, że życie rysownika to ciężka, wyczerpująca praca i nigdy nie ma się pewności, że nawet najlepszy rysunek ukaże się w gazecie.
– Pisanie jest dla mnie odreagowaniem sytuacji zawodowej – podkreśla Paweł Wakuła. – Rysownik w takim tygodniku jak „Angora” musi rywalizować z innymi. Wygląda to tak, że w czwartek idę do pracy, do soboty wyścig, potem odpoczynek i znowu wyścig – i tak od 17 lat! A jak piszę, z nikim nie rywalizuję, robię to tak naprawdę dla siebie. Tak samo jest z rysunkami do książki – nie muszę się zastanawiać, czy dany rysunek nie pójdzie do kosza. To jest zupełnie inna forma działalności. Ale dzięki temu – można to nazwać płodozmianem – postanowiłem, zmęczony rywalizowaniem od tylu lat  o łamy w gazecie, że napiszę coś własnego. Zawsze byłem fanem książek dla dzieci, ale dopiero kiedy zbliżała się czterdziestka powiedziałem sobie: muszę to napisać. I tak po prostu napisałem książkę dla swoich własnych dzieci.
I pewnie gdyby nie przypadek, nawet nie pomyślałby o wydaniu tej książki.
– Natchnął mnie do tego kolega, który zaproponował mi pisanie do swojego miesięcznika – mówi Wakuła. – Ale okazało się, że potrzebuje tak naprawdę tekstów dla maluchów. Takich nie pisałem, ale wziąłem udział w pierwszej edycji konkursu imienia Astrid Lindgren. Wysłałem coś z głupia frant i okazało się, że dostałem wyróżnienie.
Owo wyróżnienie zapoczątkowało karierę pisarską popularnego rysownika. Do wysłanych na konkurs sześciu opowiadań dopisał kolejne, które złożyły się na tom przygód pary detektywów: leśnego skrzata Maurycego i szczurka Ogryzka – „Co w trawie piszczy”. Po niej ukazały się dwie kolejne, tym razem o perypetiach Kajtka i Yetika. Książki bardzo ciekawe, pisane żywym językiem, pełne przygód, humoru i śmiesznych przypisów – starszym czytelnikom mogących się kojarzyć z dziełami Edmunda Niziurskiego, Terry’ego Pratchetta oraz Tove Jansson.
– Jestem fanem Pratchetta, ale też w pierwszym tomie przygód Muminków Tove Jansson stosowała takie żartobliwe przypisy – wyjaśnia pisarz. – To taki oddzielny środek literacki – myślę, że takie wpływy zawsze gdzieś się w człowieku odzywają.
W dodatku – podobnie jak w przypadku wymienionych wyżej pisarzy – książki Wakuły są uniwersalne, mogą zainteresować zarówno dzieci, jak i dorosłych czytelników.
– Niektórzy twierdzą, że jeżeli książka jest pisana dla dzieci nie powinna być wielowarstwowa – zauważa Wakuła.  – Mam inne zdanie: uważam, że książka powinna być dla dzieci w wieku od lat 6 do 60! Potwierdza się to, bo wydawnictwo Literatura dostaje miłe listy, że mama czyta, dziadek czyta, dzieci słuchają. Czyli są to książki rodzinne, wielopokoleniowe.
Spotkanie w Oddziale dla Dzieci Miejskiej Biblioteki Publicznej w Łomży nie było tylko opowieścią o pracy rysownika. W czasie specjalnych warsztatów dzieci wykonywały rysunki inspirowane bohaterami z książek pisarza. Najlepsze prace zostały nagrodzone, a jeszcze długo po spotkaniu Paweł Wakuła, otoczony wianuszkiem dzieci odpowiadał na pytania, rysował, a także podpisywał książki.
– Pisanie pozwala mi uniknąć rutyny, monotonii – ocenia Paweł Wakuła. – Te książki pozwalają mi zachować świeżość umysłu. Nawet te spotkania literackie, które są męczące, gdy się jedzie 330 kilometrów, a autostrady nie ma, są często inspirujące – gdy są fajne dzieci. Trzymają mnie potem, nie pozwalają wyjść i czasem pytają: ile mam żon, dzieci, ile zarabiam, czym przyjechałem. Spotkania są więc różne, ale w sumie są fajne.

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka - Chamryk


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę