Śmieć, płać i płacz
Coraz większy sprzeciw wśród mieszkańców domków jednorodzinnych w Łomży wywołuje ogromny wzrost cen wywozu śmieci. O ile w ubiegłym roku za wywóz najmniejszego kosza ze śmieciami sprzed domku jego właściciel musiał zapłacić poniżej 80 zł rocznie, to teraz jest to już blisko 220 zł. Łomżanie płaczą i płacić muszą, bo firmy zajmujące się wywozem nieczystości twierdza, że za tak horrendalny wzrost odpowiedzialny jest minister i radni Łomży. Mieszkańcy – zwłaszcza starsi - twierdza, że to "ździerstwo" i domagają się od radnych zmiany krzywdzących ich przepisów.
To jednak okazuje się, że nie ta podwyżka najbardziej uderzyła po kieszeni łomżan. Od nowego roku firmy zajmujące się wywozem nieczystości postanowiły sumiennie wywiązać się z obowiązku zapisanego w uchwalonym niemal dwa lata temu regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie miasta. Zapisano w nim, że każdy mieszkaniec produkuje 27 litrów śmieci na tydzień i że trzeba je wywozić – w budownictwie jednorodzinnym nie rzadziej niż co 14 dni. W ubiegłym roku takich wywozów dokonywano raz na miesiąc. Poskutkowało to tym, że w mieszkańcy domków musieli zapłacić nie tylko więcej za wywóz śmieci, ale także za dwa razy więcej wywozów.
Tymczasem jak twierdzi Marek Makieła przewodniczący Rady Osiedla nr 3 w Łomży zarówno ustalenie odgórne ile śmieci produkujemy jak i zwiększenie częstotliwości wywozu miało na celu jedynie zwiększenie dochodów firm kosztem mieszkańców.
We wspomnianym regulaminie zapisano także iż pojemniki na śmieci mogą mieć wielkość od 110 do 1100 litrów i na takie pojemniki rozliczenia przygotowują firmy zajmujące się wywozem nieczystości. Radni nie przewidzieli możliwości, że ktoś może wyprodukować śmieci mniej – np. osoby starsze, albo że domek zamieszkuje jedna osoba. Nawet jeśli najmniejszy kosz jest tylko w niewielkiej części wypełniony, co dwa tygodnie zjawiają się śmieciarze, by go opróżnić, a właściciel domku płaci tak jakby wyprodukował śmieci na cały kosz. Mieszkańcy na to nie chcą się zgodzić i już ślą do radnych miasta pisma żądając zmiany nieżyciowych przepisów.