Smutne pożegnanie z łomżyńskimi kibicami
Zespół AZS-u PWSIP Łomża porażką zakończył występy przed własną publicznością w sezonie 2012/13. W 17. kolejce Ekstraklasy łomżanki uległy GLKS-owi Nadarzyn 0:3. Do rozegrania pozostał łomżankom jeszcze jeden mecz. W przyszłą sobotę zmierzą się na wyjeździe z AZS-em AJD Częstochowa. Bez względu na jego wynik akademiczki zakończą sezon na ósmym miejscu.
Faworytem rozegranego w minioną sobotę spotkania była drużyna gości, która cały czas walczy o zajęcie drugiego miejsca przed fazą play-off. Akademiczki natomiast w poprzedniej serii spotkań zapewniły sobie utrzymanie i do starcia z GLKS-em podchodziły bez presji wyniku. Jednak mimo, że nawet wygrana nie dawała miejscowym awansu w tabeli, trener Wacław Tarnacki zdecydował się na wystawienie najmocniejszego składu - Mogliśmy odpuścić ten mecz, ale zależało nam na godnym pożegnaniu się z łomżyńską publicznością - powiedział opiekun AZS-u.
Spotkanie rozpoczęło się od starcia dwóch zawodniczek z Chin - Dong Rui Fang i Shen Yi Bin. Wydawało się, że będzie to bardzo wyrównany mecz, gdyż obie zawodniczki plasowały się w rankingu indywidualnym na miejscach 9 i 10. Przy stole okazało się, że bardziej zmotywowana jest tenisistka gości, która zwyciężyła 3:1. Tylko w trzecim secie Fang pokazała taką grę, jaką zachwycała choćby w wygranym pojedynku z Natalią Partyką. W pozostałych trzech tryumfowała pewnie grająca Shen.
Na drugi pojedynek czekali chyba wszyscy zgromadzeni w hali im. Olimpijczyków Polskich. Wystąpiła w nim bowiem aktualna mistrzyni Polski, Antonina Szymańska, która zmierzyła się z Magdaleną Sikorską. Wydawało się, że Pani Magda, która przegrała ostatnie siedem meczów, nie będzie miała nic do powiedzenia z jedną z najlepszych polskich pingpongistek. Jednak początek meczu pokazał jak duże możliwości drzemią w zawodniczce gospodarzy. Sikorska grała pewnie, zdecydowanie i nic nie robiła sobie z dokładnej gry obronnej rywalki. Efektem tego były dwa wygrane sety i szansa na zwycięstwo w całym pojedynku stawała się realna. Podrażniona taką sytuacją Szymańska wzięła się ostro do pracy i dwie kolejne partie wygrała gładko 11 do 4. Trzeba jednak przyznać, że w secie nr 3 miała bardzo dużo szczęścia, bo zagrywana przez nią piłeczka aż cztery razy uderzała w kant stołu.
Decydującą odsłonę tego arcyciekawego pojedynku znakomicie rozpoczęła Sikorska, która jakby zapomniała o dwóch poprzednich. Przy zmianie stron prowadziła już 5:1. Niestety od tego momentu zdobyła już tylko dwa, a Szymańska aż dziesięć punktów i to liderka ekipy z Nadarzyna mogła cieszyć się z wygranej.
Ostatnią szansą na przedłużenie tego spotkania była Ren Bingran. Dobrze ostatnio grająca Chinka była zdecydowana faworytką meczu z Sandrą Wabik, chociaż poprzedni ich pojedynek w sezonie 2011/12 wygrała ta druga. Żanka w swoim stylu rozpoczęła rywalizację grając szybko, efektownie i przede wszystkim skutecznie. Po wygraniu pierwszego seta do 5, w drugim coś jakby się zacięło. Spokojnie i konsekwentnie grająca nadarzynianka wyszła na prowadzenie 8:5. Jednak potem jej przydarzył się moment słabości i kolejne pięć punktów padło łupem Ren. Niestety zawodniczka AZS-u nie potrafiła wykorzystać aż pięciu piłek setowych i po walce na przewagi przegrała 13:15. Od tego momentu zupełnie rozsypała się gra chińskiej tenisistki, co skrzętnie wykorzystała jej rywalka wygrywając do 5 i 9 i zapewniając zwycięstwo swojemu zespołowi.
- Jakoś dzisiaj nam nie szło. Nie wiem czym to było spowodowane. Niby te gry były długimi momentami równe, ale decydujące punkty zdobywały rywalki – podsumował krótko doświadczony szkoleniowiec zespołu z Łomży.
is