Nowy temat | Spis tematów | Przejdź do wątku | Szukaj | Zaloguj | Poprzednia wiadomość | Następna wiadomość |
Re: Zboczeniec w lesie jednaczewskim |
"nie no nie odpuszcze...oficjanie mnie nie ma juz tutaj..pisze incgnito:" Heheh, dobre :) Chlopie albo jestes i dyskutujesz albo nie, innych opcji na forum nie ma ;) "- sa rasy niebezpieczne - musza chodzic w kagancu..dlaczego sa uznane za niebezpieczne? bo sa nieprzewidywalne ...analogicznie do żula...kaganiec mu na morde..." Jesli juz, to w kagancu musza chodzic wszystkie, a nie rasy uznane za niebezpieczne... masz bledne informacje. A ten typ ma takie samo prawo chodzic po lesie jak inni. Niestety, ale nie do Ciebie nalezy wydawanie pozwolen, wiec lepiej to sobie odpusc. "- odpowiadam chamstwem na chamstwo..pozatym lepiej przejawiac inteligencje i slady kregoslupa moralnego niz...sztucznie nadmuchaną kulture.." Ostatnio widze wyzwiska w prawie kazdym twoim poscie, nie tedy droga... Uwazam, ze dyskusja na argumenty, a nie wyzwiska, swiadczy o poziomie czlowieka, a nie o sztucznie nadmuchanej kulturze. "-hehe moje posty wyrazaja gniew i zazenowanie wasza reakcją..ale probowac mozecie :)" A nasze posty wyrazaja zazenowanie samosadami. Napisalem juz nie raz, zglos to na policje. Jesli gosc lamie prawo, stanowi zagrozenie, to powinni sie tym zajac. Dlaczego nie chcesz tego zrobic, tylko probujesz wymierzac "sprawiedliwosc" na wlasna reke? Nie zrozumiales co ci chcialem przekazac, a chodzilo o to ze wymierzanie komus kary na podstawie tego "ze mi sie wydaje..." skonczyloby sie tak, ze kazdy kazdemu moglby rozwalic leb "bo mial podejrzenie, ze jest niebezpieczny". "-myslalem ze jak kupie samochod to jest moja wlasnoscia, posesją (angielski: possession - posiadany przedmiot, własnośc)" Jak zaczniemy dochodzic od czego sie jakie slowo wywodzi, to mozemy dojsc do bardzo dziwnych wnioskow... bo wiele slow pozmienialo znaczenie. Poza tym musze cie zmartwic, ale wiekszosc obecnych jezykow wywodzi sie z laciny, a nie angielskiego.... posesja przest. nieruchomość, plac; posiadłość; łac. possessio dpn. possessionis 'posiadłość' i possessor 'posiadacz (majątku ziemskiego)' od possidēre 'posiadać' i possidere 'brać w posiadanie' z potis 'mogący' + (sidere 'osiadać' od) sedēre Zostanmy wiec przy tym, ze posesja odnosi sie do dzialki itp. a samochod posesja nie jest, ok? ;) "Szczylem to moge byc dla 30 letniego chlopa...a 30 letni mezczyzna powinien miec na tyle w glowie zeby czuc sie odpowiedzialnym za bezpieczenstwo swojej rodziny itd = byl by po stronie duzej miss i mojej." Do 30 brakuje mi roku... A skad wiesz, po czyjej stronie bylby 30-letni mezczyzna? ;) Z domyslow? "skoro Ty bronisz zula to nie przejawiasz dojrzalosci... " No co ty? ;) Powaznie? ;) Nie bronie go, tylko jestem przeciwny samosadom, bo to nie ma nic wspolnego z dojrzaloscia. To raz. A dwa, ze dla mnie odpowiedzialnosc wiaze sie z tym, ze nie ciagam zony w niebezpieczne miejsca. Twoje postepowanie prowadzi zas do tego, ze mozna ja zaciagnac gdzies, gdzie jej sie stanie krzywda, a pozniej ja pomscic ;) Moze jestem niedojrzaly, jak sugerujesz, ale preferuje 1 opcje... Wszystko sprowadza sie do umiejetnosci przewidywania mozliwych konsekwencji... "lokum/samochod nie maja nic do dojrzalosci...moze ktos ma bogatych rodzicow?..a inni musza dojsc do wszystkiego sami...wiec nie widze w Twoim texcie ani slowa wartosciowego...chyba ze oceniasz ludzi po samochodzie...jak to sie nazywa? blacharstwo?" Musze cie zmartwic ponownie, ale nie mialem szczescia miec bogatych rodzicow i do wszystkiego dochodze o wlasnych silach. A chcialbym ci przypomniec, ze temat poruszylem, bo zaczales wymyslac ludziom, czego to oni nie maja i jakimi sa nieudacznikami, ze pewnie nie maja dziewczyny i samochodu i zazdroszcza... Wiec chyba sie tu poniekad podsumowales niechcacy. "Komunistyczne podejscie...wszystko wszystkich...upadł komunizm wiesz?" Haha, no tu mnie rozbawiles... Wyskoczyles z tym komunizmem... :) To co robisz z twoim samochodem, to jest twoja sprawa. A jak go parkujesz w miejscu publicznym, to ktos moze stac tak blisko niego jak mu sie podoba i nawet zagladac do srodka jak da rade i to jest jego sprawa... Potrafisz mi okreslic jaka minimalna odleglosc powinna zostac utrzymana miedzy przechodniem, a czyims samochodem? ;) Bo jesli chcesz wprowadzac takie "niepisane prawa" to gdzies musi byc jasna granica... ;) "parking jest w centrum miasta...las jest hen wpizdu poza miastem, w na parkingu jest duzo wieksze nastawienie psychiczne ze ktos moze zajrzec..w lesie wieczorem..nie" Twoje nastawienie psychiczne jest twoja sprawa. A ktos inny moze byc tak samo nastawiony psychicznie, ze w lesie ktos mu zajrzy. Napisalem ci, ze te dwa miejsca prawnie sie nie roznia, wiec to ze tobie sie wydawalo, ze w lesie jestes "bezpieczny" nie ma tu nic do rzeczy. Pora zweryfikowac poglady ;) "POZATYM Z TEGO CO WIEM - las jednaczewski jest czyjas wlasnoscia...nie nalezy do skarbu panstwa. Wiec nie jest miejscem publicznym." No tu to sie sam pograzasz... Wiec ty w ogole nie masz prawa tam przebywac... Wlazisz komus na posesje i jeszcze sobie roscisz prawa do prywatnosci? ;) A moze to wlasciciel lasu kupil go sobie, zeby moc podgladac intruzow? ;) Wjade ci samochodem na podworko, zaparkuje sobie i stwierdze, ze masz sie trzymac ode mnie z daleka, bo to moja wlasnosc prywatna :> Co ty na to? :) "co ty wiesz o moim slowie...? czlowieku szczeze nie mam na tyle szacunku do was zeby czuc sie zobowiazany do tlumaczen ... " Nie masz szacunku, to i chyba dla siebie go nie oczekujesz? ;) "biadole bo widze w tym cel..jaki masz w cel w bronieniu tego "grzybiarza" ? dla zasady? z nudy?" A no tu ci przyznam racje. Udzielam sie tu jak sie nudze :) Wiekszosc tematow jest zabawna, wiec sobie podyskutuje :) Chociaz coraz rzadziej, bo przestaje mnie to bawic. A tego "grzybiarza" nie bronie, bo nie uwazam jego zachowania za normalne. Natomiast krzywdy nikomu nie zrobil i nie widze podstaw do twierdzenia, ze zrobi. Ma prawo tam przebywac i ganianie go po lesie w celu pobicia (pare razy juz o tym bylo wspominane), czy straszenia (nadal nie wiem w jaki sposob?), nie jest dla mnie normalne. A dyskusje tocze troche dla zasady, na temat tego co komu wolno w miejscu publicznym, bo czesc osob ma tu wypaczone podejscie do tego tematu. Nie skupiam sie na zachowaniu "grzybiarza" ;) "hm..w poprzednim temacie sprzed kilku mies uznales mnei za barbarzynce ze wybieglem i probowalem zlapac typa...zrobilem jak narazie najwiecej..." I ja tego co zrobiles nie pochwalam. Natomiast tyczylo sie to internetowego kozactwa, o ktore nas oskarzasz ;) Zaczales ganiac goscia jak juz sobie poszedl... a pozniej odgrazac sie na forum... wiec jak to nazwac? ;) "-nikt nie wymierza tutaj sprawiedliwosci...informuje i przestrzega...na tym koniec." Oj prosze cie... Nie kaz mi sie przekopywac przez oba tematy i wynajdowac cytatow, ale bylo juz i o straszeniu i o pobiciu... wiec nie udawajmy, ze to taki czysto informacyjny temat ;) Informacyjnie to byloby, jakby ktos ostrzegl zeby nie jezdzic, bo taki typ sie tam kreci. A nie dyskusje o tym, co komu wolno i kogo nalezy "ukarac" (czy moze raczej zlinczowac).
|
Odpowiedz na tę wiadomość | Wyświetlaj płasko | Nowszy wątek | Starszy wątek |