poniedziałek, 06 maja 2024 napisz DONOS@
Polityka

 Nowy temat  |  Spis tematów  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Zaloguj   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
polityka lomzynska

jadąc ulicą legionów moim czerwonym fiatem 125p żadna dupka się nie ogląda, pewnie będe musiał zmienić samochód

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: polityka lomzynska

Widzę, że ironia to Twoja mocna strona ;-) Jeśli mało Ci kościołów - zbuduj własny...





Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: polityka lomzynska

http://www.netsprint.pl/toolbar.html

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: polityka lomzynska

witam .potrzebuje kogos kto pomogl by mi w obsludze programu AIM ,,potrzebuje pomocy gdyz chcialbym znalezdz moja kolezanke w USA a wiem ze ma ten program ...moze ja znacie ola gra.... mieszka w Hartford

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: polityka lomzynska

A ja proponuje czołg .

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: polityka lomzynska

Witaj E-lusia. Dzieki za odpowiedz.
Piszesz o paru rzeczach na temat ktorych mozna by dlugo dyskutowac, na przyklad poziom szkol jezykowych.
Doskonale zdaje sobie sprawe ze jest on w wiekszosci przypadkow niski lub bardzo niski bo mialem z paroma szkolami juz do czynienia i po prostu wiem jak jest. Swoja droga ciekawa sprawa z tymi kwalifikacjami. Czy uwazasz ze koniecznie trzeba miec wyzsze wyksztalcenie filologiczne (mgr) zeby uczyc w szkole jezyka angielskiego? Ja od razu powiem ze nie mam, jestem z wyksztalcenia informatykiem, co nie przeszkadza mi uczyc i zawodowo i prywatnie od paru ladnych lat. Co najsmieszniejsze spora grupa moich uczniow twierdzi ze nikt tak nie tlumaczy gramatyki jak ja, a z wieloma utrzymuje kontakt na niwie prywatnej a nie tylko zawodowej. Poczytuje to sobie za komplement bo oznacza to ze jestem dobry w tym co robie oraz lubiany wsrod uczniow. Oczywiscie to nie jest tak ze nie mam zadnego papierka ktory stwierdza moje kwalifikacje. Mam oczywiscie Proficiency oraz ukonczony kurs pedagogiczny, poza tym jestem uczestnikiem wielu konferencji i warsztatow dotyczacych metodyki nauczania jezyka bo mnie to po prostu interesuje. I ciagle sie rozwijam w sposobie prowadzenia zajec oraz takze caly czas doskonale swoj angielski bo choc mam te Proficiency to zdaje sobie sprawe ze wszystkiego nie wiem i wiedziec nie bede nigdy. Ale dazyc do perfekcji trzeba choc i tak jest sie skazanym na porazke:) I naprawde nie mam zupelnie kompleksow wobec kogos kto ma ukonczona anglistyke bo moj poziom umiejetnosci jezykowych nie jest wcale nizszy niz kogos takiego, a spotykalem nawet osoby, ktore po ukonczeniu anglistyki zapisywaly sie na kursy przygotowujace do Proficiency juz nie po to zeby ten egzamin zdac, bo jak ktos jest magistrem filologii angielskiej to mu Prof do niczego niepotrzebny ale po prostu po to zeby PODSZKOLIC JEZYK! Bo tak naprawde to na anglistyce przedmiotow stricte jezykowych jest b niewiele, wiecej jest historii, kultury, literatury itp. I potem po 5 latach wychodzi taki magister z uczelni z glowa nabita wieloma informacjami, ale za to z poziomem jezykowym na poziomie FCE lub CAE. Autentycznie tak bywa z niektorymi magistrami. Wlasnie zdalem sobie sprawe ze to wyglada tak jakbym siebie reklamowal a dyskredytowal mgr filologii angielskej, oczywiscie tak nie jest, chcialem jedynie zwrocic uwage na to, ze czasem pozory w postaci dyplomow moga byc mylace oraz dowiedziec sie jakie jest Twoje zdanie na ten temat. W sumie to porzadne szkoly powinny przed przyjeciem lektora do pracy PORZADNIE sprawdzic czy ten czlowiek zna angielski na odpowiednim poziomie. Zwyczajnie powinno sie kazac takiemu czlowiekowi usiasc i napisac jakis egzamin kwalifikacyjny, potem przeprowadzic z czlowiekiem rozmowe swobodna o zroznicowanej tematyce i na tej podstawie zdecydowac czy sie nadaje czy nie. A z reguly jest tak ze przy zatrudnianiu pracownika pracodawcy najbardziej zalezy na tym zeby ten czlowiek pracowac juz gdzies w szkole publicznej chociaz na pol etatu bo wtedy nie musialby placic za takiego pracownika ZUSu. I to jest glowne kryterium doboru lektorow!! Dopiero potem padaja pytania o ewentualne kwalifikacje, o doswiadczenie w pracy edukatorskiej itp. A gdy juz pracodawca sie dowie ze jest to ktos za kogo zus placi kto inny to na ewentualne braki w kwalifikacjach do prowadzenia zajec z angielskiego z reguly przymyka oko. W jednej ze szkol w ktorej pracowalem byla taka smieszna sytuacja ze osoba ktora rok wczesniej zdala CAE byla lektorem na kursie przygotowujacym do CAE! No bez przesady! Ja takiej osobie nie powierzylbym trudniejszego kursu niz Pre-Intermediate lub max Intermediate. CAE to jest juz na tyle trudny egzamin ze lektor powinien byc juz merytorycznie prawie ze nie do zagiecia (prawie bo nie ma osob nie do zagiecia:)
Dobra, dosc o tych kwalifikacjach. Inna sprawa o ktorej piszesz to to ze szkoly nie potrafia w czasie trwania kursu czegos nauczyc. No na pewno niekiedy jest to prawda, wiaze sie to tez z poziomem ludzi, ktorzy tam pracuja, ale nie tylko. Bardzo wazny jest odpowiedni dobor materialow do nauki - ciekawy podrecznik z kasetami magnetofonowymi, kasetami video polaczone z odpowiednia wiedza prowadzacego zajecia to juz duzo. Ale czy to wszystko? Moim zdaniem wazne tez sa cechy osobowosciowe lektorow : nieprzyjemnie sie chodzi na kurs na ktory po pierwsze zapisali rodzice a po drugie tam czeka mnie nudna godzina z czlowiekiem ktory moze tam i cos umie ale zawsze jest znuzony, zmeczony, nigdy sie nie usmiecha i sprawia wrazenie osoby ktora jest tam za kare i czeka tylko na to zeby isc do domu. Lektorzy oprocz wiedzy powinni po pierwsze takze umiec ja przekazac (b.istotne a tez czesto bywa tak ze po prostu tego nie umieja zrobic, no bo skad maja umiec jak chociazby kursu pedagogicznego nie skonczyly) a po drugie powinny byc usmiechniete, mile, zyczliwe i pogodnie nastawione do swiata i powinno im zalezec na tym zeby osoby z kursu czegos sie jednak nauczyly bo wlasnie za to DOSTAJA PIENIADZE. Reasumujac aby szkola byla w stanie czegos nauczyc powinna zapewnic pare rzeczy : odpowiedni poziom lektorow (nie tylko w folderach reklamowych szkoly:), program zajec dobrany odpowiednio do wieku uczestnikow, a przez to ciekawy dla nich oraz do ich umiejetnosci jezykowych (tu tez sie zdarzaja kwiatki, kiedys na kursie na poziomie Intermediate zdarzyla mi sie dziewczyna, ktora miala problemy z poprawnym sformulowaniem jakiegokolwiek zdania po angielsku, a podobno przeszla przez sito kwalifikacyjnego testu i tak ja zakwalifikowano!!), powinno sie zapewnic jak najwiecej urozmaicen w trakcie zajec (roznego rodzaju cwiczenia : reading, writing, listening, speaking, korzystanie z tasm audio i video oraz wszelkich innych pomocy jak plansze rysunkowe, gry jezykowe, zdjecia itp) no i na koniec lektorom powinno sie chciec przede wszystkim nauczac i powinni umiec to robic! Wydaje mi sie ze wtedy kurs mialby rece i nogi, uczniowie przychodzili by na niego chetnie i na pewno chociaz czesc z nich bylaby w stanie podczas 120 godzin calkiem sporo sie nauczyc (pomijam leserow ktorzy przychodza na zajecia i spia).
Odpowiadajac na Twoje pytanie czy uwazam ze duzo jest w Lomzy osob na poziomie FCE i CAE odpowiem twierdzaco jesli chodzi o FCE natomiast na pewno duzo mniej jest osob na poziomie CAE. W dzisiejszych czasach FCE nie jest juz zadnym rarytasem, zdaja go osoby 13-14 letnie (co wcale nie znaczy ze jest tak latwy, po prostu te osoby w tym wieku posiadly juz odpowiednia wiedze zeby go zdac), wiem ze do niedawna bardzo wielu uczniow szkol srednich uczylo sie i zdawalo FCE zeby byc zwolnionym z matury z angielskiego, nie wiem jak jest teraz bo teraz certyfikaty juz z matury nie zwalniaja. Wiele osob robi FCE dla wlasnej satysfakcji, w celu sprawdzenia sie po prostu. No bo faktem jest ze ktos kto ma FCE juz jezyk na jako takim poziomie zna i dajmy na to za granica dogadalby sie z cudzoziemcem w pewnym zakresie tematow. Dlatego tez jakos tak sie przyjelo u nas w Polsce ze FCE jest wyznacznikiem ze ktos przyzwoicie jezyk zna. CAE to juz zupelnie inna historia - egzamin jest duzo trudniejszy od FCE i to jest pewnie glowny powod tego ze wiekszosc poprzestaje na FCE. Nie oznacza to jednak ze nikt tu nie ma CAE, bez przesady, az tak zle nie jest:) CAE jest robiony przez osoby ktore maja jakies tam studia i chca sie przekwalifikowac na nauczycieli angielskiego (jak pewnie wiesz MEN akceptuje CAE jako kwalifikacje do nauczania angielskiego) oraz osoby ktorym ten certyfikat jest potrzebny do pracy zawodowej za granica na przyklad - wiele firm na swiecie honoruje CAE jako wystarczajace kompetencje jezykowe w kontaktach biznesowych itp. O Proficiency nie ma co wspominac bo takich osob ktore to maja jest juz naprawde b b malo u nas. Prawda jest taka ze ja sam CAE zrobilem bo chcialem uczyc w szkole angielskiego a potem Proficiency (ktore w sumie do niczego wiecej mi nie bylo potrzebne bo CAE juz mi kwalifikacje dawalo) zrobilem juz po jakims czasie zupelnie hobbystycznie, zeby sie sprawdzic czy dam rade. Takze egzamin ten jest raczej niezbyt popularny z racji na swoj bardzo wysoki juz poziom trudnosci oraz ze praktycznie w Polsce nie daje on wiecej niz wczesniejsze CAE. Prof jest potrzebny jedynie jesli ktos wybiera sie na studia do Anglii bo jedynie on jest przez uczelnie brytyjskie honorowany jako poswiadczenie o umiejetnosciach jezykowych na odpowiednim poziomie. Mysle ze takich osob (przynajmniej na razie) nie ma u nas prawie wcale, chociaz osobiscie znam dziewczyne ktora w maturalnej klasie zdala Proficiency na ocene A bo wlasnie jej marzeniem bylo studiowac w Anglii na Cambridge. I udalo jej sie, zdala egzaminy i zostala przyjeta. Wydaje mi sie jednak ze takie osoby w Lomzy mozna by na palcach jednej reki policzyc.
Co do Twojego stwierdzenia ze ludzie w maturalnej klasie sa na poziomie beginner lub pre-intermediate to owszem po czesci sie zgadzam, ale tylko jesli mialas na mysli osoby ktore angielskim nie sa zainteresowane i byc moze nawet matury ustnej z angielskiego zdawac nie beda (mozna wybrac inny jezyk przeciez). Ale takim osobom nie ma sie co dziwic, ich pochlaniaja inne przedmioty, te ktore lubia. Albo w ogole zadne przedmioty szkolne ich nie pochlaniaja, takich osob tez jest sporo:) Jesli jednak mialas na mysli ze ktos kto zdaje z angielskiego mature jest na poziomie beginner czy pre-intermediate to ja takiej osobie wspolczuje bo tej matury nie zda. Pol biedy jeszcze jesli jest to matura ustna to wtedy poziom pre-intermediate moze jakos od biedy wystarczy, cos tam uczen zagada, z bledami to z bledami, moze jakies pare zdan z gramatyki dobrze zrobi i jakos tam zda. Ale matura pisemna - nie ma szans! Generalnie podchodzac do matury pisemnej dobrze byloby byc gdzies okolo poziomu upper-intermediate wtedy mozna powiedziec ze ktos jest niezle do tej matury przygotowany. Beginners nie zrozumieliby 10% z tekstow na takiej maturze. Caly czas mowie jeszcze o starej maturze ktora nie byla roznicowana i zdawali tylko chetni, teraz nowa 2 poziomy trudnosci do wyboru - ciekawe swoja droga jak to sie w praktyce sprawdzi. Widzialem przykladowe matury na poz. podstawowym jak i rozszerzonym i wydaje mi sie ze oba poziomy sa nieco za trudne a poza tym rozne arkusze ktore widzialem nie sa sobie rowne pod wzgledem trudnosci a sa niby z tego samego poziomu. Chodzi mi o 2 matury z poziomu rozszerzonego - jedna z nich byla wrecz banalna (mniej wiecej na poziomie wiekszosci matur z poz. podstawowego, moze ciut trudniejsza, druga natomiast nawet dla maturzysty zainteresowanego jezykiem i znajacego angielski b dobrze bylaby problematyczna - poziom pomiedzy FCE a CAE ale raczej blizej CAE - vocabulary kosmiczne w tekstach! Tak wiec byc moze MEN znow wielka lipe odwali bo albo zrobi za latwe albo za trudne albo grom wie co jeszcze i te matury sie nie sprawdza. Ale pozyjemy zobaczymy.
Juz prawie koncze pisac jeszcze tylko ostatnia sprawa i pare drobiazgow na koniec. Napisalas ze uczniowie maja problemy ze zdaniem egz maturalnego bo tak ucza jezyka licea i technika. Tak ucza czyli rozumiem ze slabo ucza. Moim zdaniem to tylko pol prawdy jest. Owszem, poziom nauczania jest czesto niski, prawdziwi fachowcy od jezyka oraz od METODYKI NAUCZANIA to rzadkosc, ale prawda jest tez ze uczniowie b czesto przez cala szkole srednia nic nie robia a potem nagle robia.... ale WIELKIE OCZY:) ze mature trzeba zdac. O takich szkoda gadac. Szkoda tych ktorych angielski rzeczywiscie interesuje i chcialyby jak najwiecej sie dowiedziec i nauczyc. Wtedy rzeczywiscie kiepski nauczyciel w szkole szybko zostaje brzydko mowiac olany na rzecz szkoly jezykowej, a tam o czym pisalem wczesniej czesto wcale nie lepiej jest. No ale z drugiej strony to nie jest chyba az tak bardzo zle bo jednak co roku spora grupa uczniow przystepuje do matur z angielskiego a tylko bardzo nieliczni nie zdaja tego egzaminu. Ja wiem ze za tym kryje sie drugie dno i ze ocenianie matur jest czesto zawyzane i to bardzo i gdyby oceniac je normalnie to pewnie faktycznie sporo by bylo oblanych matur. No ale jest jak jest poki co i nie nam o tym decydowac, mozemy sobie tylko pogadac co najwyzej.
Koncze juz ale jeszcze na koniec pare pytan mam ... czy w koncu Twoim zdaniem nowa, dobra (bo jesli bedzie to tylko taka - kiepskich jest duzo i nie bedziemy im dorownywac:) szkola jezykowa jest potrzebna czy nie? Bo powiem szczerze popisalem sobie sporo moich przemyslen na tematy zwiazane z angielskim ale tak naprawde chodzi mi o prosta opinie, dobrze by bylo zeby z krotkim komentarzem dlatego tak czy dlaczego nie. Zaczynajac ten watek liczylem na nieco wiekszy odzew no ale moze sie jeszcze moje male internetowe referendum rozkreci:)

pozdrawiam serdecznie i uciekam spac bo sie pozno troche zrobilo:)

dixie



Odpowiedz na tę wiadomość
 Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 


 Logowanie użytkownika
 Imię (nazwa) użytkownika:
 Hasło:
 Pamiętaj mnie:
   
Nie masz konta? - Zarejestruj się
 Nie pamiętasz hasła?
Podaj Twój e-mail albo nazwę użytkownika poniżej a nowe hasło zostanie wysłane na e-mail skojarzony z Twoim profilem.


Posty, których jedynym celem jest kopiowanie artykułów prasowych lub reklama - będą kasowane

Ogłoszenia płatne


Formatowanie tekstu
Za treść wpisów odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
phorum.org