No, niezłe źródełko... Jak zawsze, trochę faktów, na ogół dobrze znanych + 90% mitów typu ks. X z miasta Y przeniesiony do wsi O. Rzetelność polega na cytowaniu sygnatur akt, na których się dziennikarz opiera. No, ale jeśli głównym redaktorem jest \"niedokończony ksiądz\", o którym koledzy z seminarium opowiadają bardzo zabawne (choć nie wszystkie) historie, to trudno się dziwić tej zawiści i elementarnemu brakowi profesjonalizmu. Kto chce, niech wierzy. Można by podobną listę zrobić, tylko całkiem prawdziwą, na podstawie akt nauczycieli, trenerów i kilku innych zawodów, nie wspominając już o celebrytach, oczywiście nie tych z filmu Latkowskiego, bo on akurat niczego nie przedstawił, a w dodatku sam miał poważne problemy z prawem. Poznałam bardzo wielu księży, wspaniałych, odważnych ludzi, niosących pomoc innym. Większość z nich, wbrew powszechnej opinii żyje bardzo skromnie. Są i tacy, którym w czasie obecnej epidemii, po opłaceniu bieżących rachunków zostało na życie na cały miesiąc kilkadziesiąt złotych, ale nie pobiegli do biskupa na skargę, albo po prośbie...
Tylko, cóż z tego, skoro w mediach za wszelką cenę niektórzy starają się udowodnić, że cała pedofilia świata jest w Kościele. Podczas, gdy badania w Stanach na olbrzymiej grupie ponad 150 tyś duchownych pokazały, że nawet gdyby afery pomnożyć przez 3, to maksymalna liczba zboczeńców nie przekroczyłaby pewnie 1,5%. Oczywiście, tam byli duchowni różnych wyznań (wg Wikipedii mogło być to nawet 4% katolickich księży, ale po pierwsze, przez ponad 50 lat, po drugie chodziło o podejrzanych. I to były właśnie te mity. Skazano łącznie 259 osób (sic!) z ponad 4300 podejrzanych, no to w skali nawet tylko 100 tyś katolickich księży, ile to będzie? 2,5 promila? No, faktycznie szok! Z czego ponad 80% dotyczyło molestowania nieletnich płci męskiej (w części 14-15 latków), zatem widać jasno gdzie leży naprawdę problem... Nie ma żadnego powodu, aby wierzyć, że w Polsce jest gorzej, albo lepiej. Ale zawsze można poszkalować trochę Kościół i pogrilować tych wstrętnych katoli, a co! Prawdziwa krytyka cnoty się nie boi, jak napisał jeden z moich ulubionych autorów :)
---
Nie ma nic przyjemniejszego, niż czytanie ulubionego
Bloga :)