Trzeba najpierw wstępnie przeanalizować kryteria i definicje. Czym jest wojna? Jakie wojnom towarzyszą następstwa?
- Mamy stan epidemiczny (coś na wzór wyjątkowego).
- Umierają ludzie (choć nie tak masowo jak próbują nam wmówić).
- Upadają gospodarki krajów dotkniętych epidemią (wyjątkiem jest Polska, która nie posiada własnej gospodarki).
- Jakiś kraj musi innemu taką wojnę oficjalnie wypowiedzieć (dotychczas nic takiego nie miało miejsca).
Jeśli to wojna, trzeba przyznać - dość osobliwa. Tutaj chodzi o kontrolę nad społeczeństwem, a to co obserwujemy jest próbą stopnia waszego wytresowania i posłuszeństwa. Wszak władza musi znać reakcje tłumu na niewygodne zmiany jakie za chwilę zostaną zaserwowane. Nie bez powodu stopniowo obniżany jest poziom moralności, edukacji, zaś trwają usilne starania nad maksymalnym skłóceniem i podzieleniem ludzi na jak najmniejsze grupki. Wystarczy za przykład - likwidacja dużych przedsiębiorstw które zatrudniały tysiące pracowników. To była siła. Rząd bał się takiej siły - stąd restrukturyzacje, przekształcenia, podziały na małe firemki i podwykonawców. Teraz dochodzą do tego podziały polityczne, światopoglądowe, ataki na kościół (chociaż sam jestem ateistą, uważam że KK wpisany jest w polską tradycję - i z tego chociażby powodu należy go bronić). To demontaż społeczeństwa w dotychczas znanej formie, na rzecz ponownego jawnego niewolnictwa (bo obecnie ono istnieje w formie zakamuflowanej).