Każde niepowodzenie może też mieć pozytywne skutki. Oczywiście utrata szpitala w Łomży dla normalnych chorych (bez koronarowirusa) jest bolesnym i potencjalnie tragicznym w skutkach zdarzeniem dla wielu takich pacjentów. Ale tak tylko będzie, jeśli epidemia nie rozwinie się w sposób podobny do krajów zachodnich, szczególnie Włoch. Aby w to wierzyć trzeba być jednak niepoprawnym optymistą. Czyli skala zagrożenia tą chorobą jest duża . I należy domniemać z dużym prawdopodobieństwem, że najwięcej zachorowań będzie w największych miastach, gdzie taki szpital jednoimienny powinien być w pierwszym rzucie zorganizowany, czyli w naszym województwie w Białymstoku. Nawet obecnie widać, że tak to wygląda na mapie Polski, chociaż jest to początek epidemii. Posunięcie władz wojewódzkich było bardzo krótkowzroczne i raczej zakładało bardzo optymistyczny wariant, czyli taki że zasoby szpitala w Łomży wystarczą na opanowanie sytuacji. Nie sądzę , że tak będzie, co widać po wspomnianych krajach zachodnich. Ta decyzja zemści się dwojako. Po pierwsze wystąpi niezadowolenie pacjentów z okolic i Białegostoku, których będzie się wywozić na obrzeża województwa (do Łomży) w największych ilościach (statystyka jest nieubłagana) i po drugie trzeba będzie bardzo szybko organizować podobny szpital ( może nawet kilka) w Białymstoku. To wszystko nie zostanie odebrane dobrze przez mieszkańców również stolicy województwa. Szpital w Łomży, jeśli w ogóle stanie na wysokości zadania, to raczej na bardzo krótko, chociażby ze względu na bardzo trudne problemy kadrowe - braki personelu. Jeśli dodatkowo nie będzie wystarczających środków ochronnych, to stanie się to jeszcze szybciej.
R.R