To są takie typowe waśnie typowego polaczka. Jak to czytam to oczami widzę film SAMI SWOI.
Za sklepem K1 nie przepadam, chodź blisko mieszkam. Obsługa taka sobie, ceny też, ale jak mi zabraknie podstawowych produktów to idę i kupuję i nie zastanawiam się jaki będzie to miało wpływ na całe moje życie, bo nie ma.
Odnośnie ŁSM to dawno moja irytacja przerosła wszelkie granice i staram się nie myśleć o tej instytucji i mieć z nią jak najmniejszą styczność. Ich działalność polega na tym, by wydoić z ludzi jak największą ilość pieniędzy i jak najmniej zrobić.
Odnośnie sytuacji z K1 to nie sposób tu napisać, że mam sąsiadów alkoholików, którzy (tak mi się wydaje) nie prawnie zajmują owe mieszkanie. Gołym okiem widać, że na pewno nie płacą, bo nikt tam nie pracuje. Przy okazji odbioru jakiegoś pisma od spółdzielni, które przyniosła mi jakaś niewylegitymowana Pani zauważyłam, że ich zadłużenie to grube dziesiątki tysięcy złotych. Myślę, że to już równowartość tego mieszkania, albo mało brakuje.
Nie zabili im okna. Nie widziałam, aby podejmowano wobec nich jakieś procesy eksmisyjne. Wiedzą, że i tak nic z tego nie będą mieli, a tylko pracę i czas trzeba by włożyć.
Nie ustawiano również żadnych słupków czy donic uniemożliwiających owym lokatorom wyjście z mieszkania i korzystanie ze wspólnego dobra (tj. klatki, schodów, piwnicy). A korzystają i to bardzo...Kiedyś kompani od picia spali na tej klatce i strach było wracać wieczorem, bo nigdy nie było wiadomo co się zastanie. Dziś "tylko" zarzygane schody co jakiś czas.
Ja przeprowadziłam się to nikt mnie nie poinformował, że co roku zalewa piwnicę, że nie można tam nic przechowywać. Ot taka normalna sprawa- zalana piwnica co roku.
Zalało i w tym roku. Do wyrzucenia poleciały dwa materace łóżkowe, telewizor, kuchenka indykcyjna nowa, książki i pamiątki, ubrania i obuwie sezonowe i wiele innych.Straż pożarna nie mogła przyjechać, bo wody było za mało na wypompowywanie, a dla spółdzielni za mało, by cokolwiek z tym robić.
Dopiero po wielu interwencjach poczyniono prace naprawcze, które spowodowały, że z piwnicy odpłynęła woda. Stała tam około miesiąca i nie można było wynieść rzeczy i osuszyć piwnicy.
Można sobie tylko wyobrazić jaki tam był fetor i zaraza, kiedy to wszystko tyle czasu gniło.
Trzeba było wielu lat zalewania piwnicy i własności mieszkańców, aby poczynić te drobne prace.
Takich "drobnych" spraw jest wiele, ale jakoś się z tym żyje. Co jakiś czas trzeba się dopominać o swoje prawa.
Przedstawiciele spółdzieli chodzą bez identyfikatorów i domagają się otwierania drzwi na " Proszę otworzyć - spółdzielnia". Czasem bez wcześniejszych zapowiedzi, informacji, że ktokolwiek będzie nawiedzał mieszkańców i w jakiej sprawie. Nie korzystają z maila, czy telefonu to dla nich jakiś wynalazek, którego nie znają.
Oburzeni są, że człowiek nie wpuszcza do mieszkania, bo gości się nie spodziewał o 8 rano i śmie jeszcze sobie w piżamie chodzić we własnym mieszkaniu. Ostatecznie i tak zostawiają komunikat w skrzynce pocztowej, albo w drzwiach jak kogoś w mieszkaniu nie ma, jak by nie mogli tak od razu. Nie legitymują się. Trzeba prosić o podanie personaliów, bo wydaje im się, że wystarczy "ze spółdzielni". Jak ksiądz z kościoła to też go nie pytają z jakiego i po co - jakby sam Bóg przyszedł :)
Może Polska jest w UE, ale ŁSM z Łomży to jeszcze do niej daleko.
Dziękuje za uwagę i pozdrawiam zwaśnione strony. Życzę więcej zwykłego ludzkiego spojrzenia na drugiego człowieka, bo to zawsze się opłaca i bez sensu wasze tłumaczenia tu komukolwiek i cokolwiek, bo każdy swój rozum ma i oczy.
W każdym bądź razie brzydko Nasza Spółdzielnio, że z powodów osobistych ustawiasz na drodze słupki i grodzisz drogę, która jest dobrem wspólnym mieszkańców i przez co utrudniasz im życie. Poza tym ograniczasz dojazd służbom porządkowym typu policja, służba zdrowia, straż pożarna.
Takie jest moje osobiste subiektywne zdanie.
"Dziwny jest ten świat"