Pracowite i godne życie 100-letniej Leokadii z Łomży
Leokadia Wolińska obchodziła setne urodziny 29. czerwca w domu swego syna Marka, synowej Eli i wnuka Kuby. Lata szybko lecą i kondycja nie ta, co kiedyś. - Nasza mama bardzo lubiła kontakty z ludźmi. Długo była rozmowna, ale im bliżej setki, zaczęła unikać kontaktu i przestała odzywać się - opowiada córka Ewa Wnorowska. Pani Leokadia jest jakby zatopiona w rozmyślaniach o czasie bezpowrotnie minionym. Reaguje spokojnie, wodząc za rodziną i gośćmi zamyślonym wzrokiem...
- Nasza mama urodziła się 29. czerwca 1915 roku w Łomży jako córka Józefy i Jana Domańskich – kontynuuje Ewa Wnorowska. - Zaraz po urodzeniu Lodzi rodzice wyjechali z Łomży do Kolna, ponieważ dziadek pracował u inżyniera Olechowskiego, budowniczego dróg. Bardzo krótko tam mieszkali. Dziadkowie z trojgiem starszych dzieci: Janiną i Marianem oraz czteromiesięczną Lodzią uciekali przed Niemcami do Rosji. Mieszkali w Bobrujsku do końca pierwszej wojny.
Księgowa, kasjerka, guwernerka, nauczycielka – mama...
Po wojnie wrócili do Polski, do Łomży. Dziadek znalazł pracę w Gimnazjum Męskim przy ulicy Bernatowicza jako woźny. Babcia prowadziła bufet w tejże szkole. W budynku w gimnazjum mieszkali około 12 lat. Następnie zamieszkali na Skowronkach, przy obecnej ulicy Nowogrodzkiej, gdzie dziadek wybudował dom. Mama ukończyła Szkołę Podstawową nr 6. Po ukończeniu podstawówki uczyła się w Szkole Handlowej Polskiej Macierzy Szkolnej przy ulicy Zjazd. W budynku tym była po wojnie mleczarnia. Po ukończeniu Szkoły Handlowej Leokadia wyjechała do Sarn na Polesiu do zamężnej siostry Janiny. Prowadziła tam kolonie letnie dla dzieci i tam zastał ją wybuch drugiej wojny światowej. Uciekli więc z Polesia i przyjechali do Łomży. Podczas okupacji niemieckiej mama pracowała w mleczarni i w biurze budowlanym oraz w majątkach ziemskich jako księgowa, ponieważ znała język niemiecki, który poznała w Szkole Handlowej. Po wojnie pracowała jako nauczycielka w Kadzidle na Kurpiach. Następnie pracowała jako główna księgowa Gminnej Spółdzielni Piątnica. Pracowała także w wydziale oświaty w Łomży. Uczyła w szkołach w Kupiskach, Jeziorku i Poniacie. Była także wychowawczynią w przedszkolu w Jedwabnem.
Wyszła za mąż za Edwarda Wolińskiego, z którym przeżyła 52 lata. - Teściowa żartowała, że wzięła sobie 10 lat młodszego chłopaka, żeby ją dochował, a wyszło odwrotnie – dodaje synowa Elżbieta Wolińska. Leokadia z Edwardem doczekali się sześciorga dzieci. Troje nie żyje... Dzieci żyjące to: Ewa, Stefan i Marek. - Po wyjściu za mąż nasza mama Leokadia dłuższy czas nie pracowała, żeby móc wychować nas – wspomina córka Ewa. - Ostatnie miejsce jej pracy to Łomżyńskie Zakłady Przemysłu Terenowego. Pracowała tam jako kasjer - księgowa do czasu przejścia na emeryturę w 1975 roku. Szczęśliwie doczekała się dziewięciorga wnuków i trzynaściorga prawnuków.
Jaka była przez wszystkie lata i jaka pozostanie w pamięci rodziny...? - Zawsze pogoda, pomocna, opanowana, reagująca bez nerwów w najbardziej trudnych i przykrych sytuacjach – mówi synowa. - Pięknie wyszywała na tkaninach, dużo prac wykonała na szydełku, robiła także na drutach czapki, szaliki i sweterki dla nas i dla siebie... – podsumowuje córka. Może gdzieś przetrwały próbę czasu...
- W Łomży jest aktualnie 10 osób, które ukończyły bądź ukończą 100 lat w roku 2015 - informuje Grzegorz Daniluk z Urzędu Miejskiego. W grupie ludzi dosłownie wiekowych mamy osiem łomżynianek i dwóch łomżyniaków.
Mirosław R. Derewońko