Dwa oblicza twórczości Andrzeja Cwaliny
Andrzej Cwalina, malarz związany w latach 80. i 90. z Łomżą i Drozdowem zaprezentował swoje najnowsze prace w Galerii Sztuki Współczesnej. – Sądząc po jego obrazach i klimacie jaki w nich odnajduję, to nasz krajobraz zapadł mu głęboko w pamięć i stara się go wciąż z powodzeniem malować! – mówi kierownik galerii Karolina Skłodowska. Artysta wystąpił na wernisażu w podwójnej roli: malarza i perkusisty, bo niespodzianką dla zwiedzających okazał się krótki występ 3/5 składu legendarnego Browaru Łomża, w którym Andrzej Cwalina grał w latach 80.
Andrzej Cwalina był niegdyś jednym z najaktywniejszych przedstawicieli łomżyńskiego środowiska artystycznego, jednak po powrocie w roku 1991 do rodzinnego Lublina przestał tworzyć. Skupił się na projektowaniu wnętrz i pracy pedagogicznej, a o tym, że powrócił do malowania zdecydował przypadek, co zaowocowało wystawą podczas pierwszej łomżyńskiej Nocy Muzeów w 2012 roku.
– Miłość do malarstwa wciąż gdzieś we mnie siedziała – opowiada Andrzej Cwalina. – Poza tym miałem prawie stwierdzonego raka, chciałem więc zdążyć zrealizować to swoje marzenie i tamta wystawa była czymś takim. Powiedziałem sobie wtedy, że dopóki będę mógł, to będę malował. I okazało się, że to nie jest złośliwe, jest OK., więc pracuję nadal!
Efekty niemal trzyletniej, bardzo intensywnej pracy artysty to wręcz erupcja twórczych pomysłów, zważywszy na to, że do malowania wrócił po niemal ćwierć wieku przerwy. Mamy tu zarówno kontynuację wątków wcześniejszych, jak w obrazach z cyklu „Studnia”, ale też liczne poszukiwania, czego dowodem jest surrealistyczny i nierealny cykl „Droga” czy liczne nadnarwiańskie pejzaże, w tym „Kamienne schodki” czy „Cmentarz żydowski”, a nawet portrety, jak wizerunek Janusza Ramatowskiego. Ten architekt wnętrz i muzyk nie pojawił się jednak na wernisażu tylko po to, by podziwiać obrazy swego przyjaciela.
– To rodzaj niespodzianki, bo wymyśliliśmy sobie z Karoliną kwartet smyczkowy, harfę tudzież inne rzeczy, ale nie przyjechali – mówi Andrzej Cwalina. – Jednak udało się namówić kolegę Janusza Ramatowskiego na zastąpienie ich, a że kiedyś graliśmy razem, to oni zaprosili mnie do współpracy.
Efektem był krótki występ trzech muzyków Browaru Łomża: śpiewającego gitarzysty Janusza Ramatowskiego, klawiszowca Mirosława Kotelczuka oraz bohatera dnia , debiutującego na kachonie – skrzynce perkusyjnej Andrzeja Cwaliny, którzy wykonali utwory autorskie oraz „Many Rivers To Cross” Jimmy’ego Cliffa.
– To było już tak na marginesie – zaznacza Andrzej Cwalina. – Janusz chciał bardzo zagrać, a że grają razem z Mirkiem, to do nich dołączyłem – póki jesteśmy aktywni, to zawsze da się coś takiego zorganizować!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk