Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 26 kwietnia 2024 napisz DONOS@

wtorek 8.05.2007

Gazeta Współczesna - Mróz zniszczył nam owoce Gazeta Współczesna - Pod ścisłym nadzorem Gazeta Współczesna - Do sądu za matury Gazeta Wyborcza - Via Baltica oknem na świat

Gazeta Współczesna - Mróz zniszczył nam owoce
Właściciele sadów i działkowcy szacują straty po fali przymrozków
Jabłka, wiśnie, czereśnie i truskawki nie obrodzą w tym roku. Fala przymrozków, która przeszła przez Polskę kilka dni temu niestety nie ominęła województwa podlaskiego. W niektórych sadach straty w owocach wyniosą nawet 90 i 100 proc.
- Mróz szedł falami, dlatego trudno powiedzieć, w której z gmin strat jest najwięcej - mówi Alicja Maciąg z Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie. - Niestety bardzo popularne w naszym regionie jabłka idaret kwitną bardzo wcześnie i to właśnie ten gatunek ucierpiał najbardziej.
Jabłka ideret stanowią niemal połowę jabłoni w podlaskich sadach.
Z kwiatów jabłek nie będzie
Drzewka pokryte są co prawda kwiatami, ale nie należy się łudzić, że przetrwały przymrozki.
- Trzeba przełamać kwiat. Jeśli pąk jest zielony w środku, to będzie z niego owoc, a jeśli przetnie się go wzdłuż, a wnętrze jest ciemne, to kwiat się nie zapyli, jest zmarznięty - tłumaczy Jan Wykowski, właściciel siedmiohektarowego sadu. - Na pięć kwiatów jeden jest dobry. W tym miejscu, na tej odmianie można szacować, że tylko 20 proc. da owoce. W niektórych miejscach sto proc. kwiatów jest zmarzniętych, drzewka położone wyżej nie ucierpiały tak bardzo, jak te rosnące na dole wzgórza. Dopiero w połowie czerwca będzie można stwierdzić, jakie są straty - szacuje sadownik.
Mróz zniszczył uprawy nie tylko sadowników, ale także hodowców truskawek.
- Z wczesnych gatunków truskawek owoców w tym roku nie będzie - mówi Alicja Maciąg. - Późniejsze gatunki, które nie rozpoczęły jeszcze wegetacji mogą jeszcze owocować.
Jednak plantatorzy mówią, że mróz zniszczył nie tylko kwiaty truskawek, ale także liście.
- Trudno powiedzieć, czy coś z tego będzie - załamuje ręce plantator z gminy Piatnica.
więcej: Gazeta Współczesna - Mróz zniszczył nam owoce

Gazeta Współczesna - Pod ścisłym nadzorem
Region Uszkodzona cysterna z 18. tonami gazu bezpiecznie dojechała do Czyżewa. Wczoraj przez ponad 250 km podlaskich dróg eskortowała ją straż pożarna i policja.
Sygnał o niebezpiecznym wycieku metanu z ciężarówki straż pożarna w Suwałkach odebrała ok. godz. 23 w niedzielę. Niezwłocznie ewakuowano kierowców i inne samochody z parkingu w okolicy wsi Jesionowo w gminie Szypliszki, gdzie zatrzymał się na odpoczynek kierowca uszkodzonej cysterny.
- Strażacy stwierdzili niewielki wyciek gazu przez zawór bezpieczeństwa w górnej części cysterny - tłumaczy młodszy brygadier Robert Wierzbowski, zastępca naczelnika wydziału operacyjnego Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku. - Po wielokrotnych i szczegółowych badaniach specjaliści stwierdzili, że nie ma zagrożenia wybuchem ani większym wyciekiem gazu.
Nie było też możliwości przepompowania utrzymywanego w stanie płynnym i w bardzo niskiej temperaturze metanu z nietypowej cysterny do innego zbiornika.
Ruszyli w długą drogę
- Specjaliści uznali, że najbezpieczniej będzie odtransportować uszkodzoną cysternę do odbiorcy - mówi Wierzbowski.
Ciężarówka z zabezpieczonym tymczasowo zaworem przejechała ponad 250 km. Konwój ominął największe miasta województwa, choć nie wszędzie było to możliwe. Na trasie znalazły się m. in. Suwałki, Augustów, Grajewo, Zambrów i Wysokie Mazowieckie.
- Konwojowanie przez policję i nasz wóz było konieczne - przekonuje Robert Wierzbowski. - Dzięki pomocy policji konwój mógł płynnie przejechać tę długą trasę. Choć nie brakowało kierowców, którzy łamiąc przepisy próbowali wyprzedzić kolumnę.
Tir drogę szczęśliwie zakończył w Czyżewie Osadzie, w zakładzie mięsnym, dla którego metan był przeznaczony.
więcej: Gazeta Współczesna - Pod ścisłym nadzorem

Gazeta Współczesna - Do sądu za matury
Poloniści i angliści zapowiadają masowe składanie pozwów do sądów. Chcą większych pieniędzy za pracę na ustnych maturach w 2005 i 2006 r.
Dzisiaj w szkołach rozpoczynają się ustne matury. Tymczasem nauczyciele, którzy przesiedzą całe dnie w komisjach egzaminacyjnych, nie mają pojęcia, ile za tę pracę zarobią.
- Nikt nie przedstawił nam do podpisania żadnej umowy - denerwuje się Beata Kardasz, polonistka z V LO w Białymstoku. - Jeżeli za tę maturę dostanę takie grosze, jak za ubiegłoroczną, to nic tylko usiąść i płakać.
Za przepytanie na ubiegłorocznej maturze z języka polskiego 40 uczniów pani Beata dostała 240 zł brutto (za jednego ucznia poloniści dostawali 6 zł brutto, a angliści 3 zł brutto).
- Wszyscy potraktowali nas tak, jakbyśmy przychodzili na maturę nie pracować, a odpocząć... - skarży się Monika Stefanowicz, anglistka z V LO w Białymstoku. - Nawet prawnik prezydenta miasta napisał, że my na maturze "spędzamy czas”, a nie, że wykonujemy pracę dydaktyczną!
Leszek Jawor, polonista z VLO, w ogóle nie odebrał wypłaty za ustne matury 2006.
- Taka jałmużna nie jest mi potrzebna! - wyjaśnia. - Chcemy walczyć o systemowe rozwiązanie problemu wynagrodzeń za matury! Żądamy wypłacenia za ubiegłoroczne egzaminy, jak i za tegoroczne średnio 25 zł brutto za godzinę!
Takie właśnie stawki za godzinę pracy na ustnej maturze zostały wypłacone szóstce białostockich nauczycieli, którzy rok temu skierowali sprawę do sądu. 
więcej: Gazeta Współczesna - Do sądu za matury

Gazeta Wyborcza - Via Baltica oknem na świat
Rozmowa z Krystyną Hoffman, jedyną kandydatką do sejmiku, która opowiada się przeciwko budowie obwodnicy Augustowa przez Dolinę Rospudy.
Jan Kwasowski: Jest Pani chyba jedyną kandydatką do sejmiku, która opowiada się przeciwko budowie obwodnicy Augustowa przez Dolinę Rospudy.
Krystyna Hoffman*: Bo ja jestem za przebiegiem międzynarodowej trasy Via Baltica przez Łomżę.
Czy taki wariant oznacza, że unikalne tereny przyrodnicze nad Rospudą zostaną ominięte?
- O tym, jak Via Baltica ma biec w okolicach Augustowa i Suwałk, niech wypowiedzą się fachowcy. Są opracowane trzy warianty i żaden z nich nie prowadzi przez Rospudę. Nie ma więc potrzeby, żeby trasa biegła akurat tędy, gdzie nie wolno. Podzielam w tej sprawie poglądy ekologów.
Jednak Prawo i Sprawiedliwość, które organizuje referendum, chciałoby wykazać, że mieszkańcy województwa gremialnie popierają budowę obwodnicy przez tereny chronione.
- Z Rospudy niepotrzebnie robi się sprawę polityczną. O przebiegu dróg powinny decydować względy gospodarcze, społeczne i ekologiczne. Urządzanie w tej sprawie referendum jest nie na miejscu, bo trudno powiedzieć, kogo dotyczy spór i kto ma go rozstrzygać. Mieszkańcy Augustowa? Sprawa Rospudy dotyczy raczej całej Europy, więc lokalne referendum jest bez sensu.
Czy Pani poglądy są w Łomży odosobnione, czy też wyrażają opinię dominującą wśród mieszkańców?
- Trudno powiedzieć, bo nie robiłam żadnych sondaży, a kampanię przed wyborami do sejmiku dopiero rozpoczynam. Z rozmów wynika, że ludzie nie chcą zniszczenia Rospudy, ale są też głosy za budową, choć nieliczne.
więcej: Gazeta Wyborcza - Via Baltica oknem na świat 


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę