sobota, 27 kwietnia 2024 napisz DONOS@
Polityka

 Nowy temat  |  Spis tematów  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Zaloguj   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
Upadek polskich snów

no wlasnie u was zaobserwowalem takowoż, chialem zaznaczyc ze nic nie napisalem o czeczenii w temacie, wiec mozecie mnie przeprosic moze wam wybacze te oskarzenie.

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

Szukam piosenki. Kiedyś znalazłem ja na Youtubie a teraz gdzieś mi znikła. Niestety nie pamiętam tekstu pamiętam tylko że w teledysku 2 kolesi siedziało przy stole w pokoju i pili. Piosenka była poważna (polski HH) ale jakiego zespołu itp nie pamiętam. Jeżeli ktoś może wiedzieć o co mi chodzi podajcie linki

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

IwaSara gówna we łbie nie mam bo ja w przeciwieństwie do Ciebie ich nie bronie. zapomniałem napisać wczoraj że moja Ciotka mi opowiedziała jak wracała z roboty i 2 Czeczenów specjalnie pchnęły na nią Czeczenkę żeby ja zaczepić wiec nie wmawiaj ludziom ze oni są dobrzy. a o dresach i innych to się nie wypowiadaj bo nie znasz tych ludzi bo niektórzy z nich maja zasady i wartości co niejeden człowiek chciał by je mieć niektórzy są pojebani ale nie wszyscy. Zawału my nie dostaniemy więc się o nas nie martw... skoro ''realista'' dobrze rozkminia to czemu ich dalej bronisz?? jak są dla Ciebie tacy fajni, milutcy i słodsi to się z jednym ożeń o pieniądze się martwić nie będziesz :D

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

ależ ty dowcipny ^^. Klaszcze dla ciebie. Dalej szukam :/

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

niestety nie potrafią stanąć z radarem na Wojska Polskiego ,
a Liwini i inni przepisy łamią , fakt łatwiej sprzęt schować za słupkiem na dwupasmówce zarabiać na premię dla siebie

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

to czemu nie starasz sie tam;) tylko siedzisz i nic nie robisz...z nudow lazisz i obserwujesz wszystkich ludzi;) uzasadniac nie bede bo sam wiesz o czym mowie

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

Virtual Dj



Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

czekist daj na looz chopie, z tom baba nie da sie prowadzic normalnej dyskusji, ona zawsze wie lepiej i zawsze ma racje, a jesli juz w tej dyskucie udzielasz sie jako "facet", baba ta za wszelka cene bedzie się starala udowodnic, jak bardzo nie masz racji i jak bardzo odstajesz intelektualnie od niej ...

nie wiem czy jest jej ten wstręt na płci brzydkiej spowodowany, ale jom to najwyraźniej "krenci", nawet jak cos kopiuje to nie podaje źródła, woli wkleic tekst niz linka, ona sie chyba w taki sposob dowartosciowoje o_0

ignor jej i koniec

dziwie sie tylko , ze pani ta wogole sie nie kryje z tymi swoimi pogladami na temat islamu i muzułmanow i tak sie z tym nosi ....

Gdy ludzie przestają wierzyć w Boga, nie oznacza to,
że będą wierzyć w nic, tylko że w cokolwiek
Gilbert K. Chesterton

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

Nie będę teraz owijał, ale z nieoficjalnych źródeł dowiedziałem się, że realistę Czeczeni wyruchali w dupę jak po północy z soboty na niedziele karmił gołębie na skwerku!
I stąd ta Twoja nienawiść płynąca i nasilająca się od strony odbytu! Ile to można pisać w kółko o tym samym?
Przykry jesteś i cieszę się, że Twoje wyrażanie poglądów jest ograniczone tylko do tego forum...
Nie długo to przyczepisz się do Czeczenów, że majtek nie zmieniają codziennie i zatruwają środowisko.
Może weź się zatrudnij w gazecie Wybiórczej i trzaśnij takiego nielegala i wrzuć swoje poglądy na pierwsza stronę, ****, że stracisz posadę. ale przynajmniej będziesz miał satysfakcję!

Ch*j mnie obchodzi co mi na to odpiszesz dla mnie to będzie odwet w ramach bronienia swojego odbytu!!!

Pozdrawiam realistę - nieświadomego następce Hitlera propagującego rasizm, faszyzm i ksenofobię!!!

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

ja mam z domela są ok

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

A co tam tesz jestem mondry i umiem ctrl+c \ ctrl +v

Dosc stare , znaleznione na : http://archiwum.europa21.pl/Article8565.html

To świadectwo jest bardzo, bardzo długie.

Nie zaczynaj czytać, jeśli masz coś ważnego do zrobienia, gdyż po rozpoczęciu nie będziesz mógł skończyć.

Abdul Quddus wyjaśnia jak propagandziści islamu kłamią przedstawiając pokojowy obraz islamu po to, by skłonić nieświadomych ludzi Zachodu do wpadnięcia w [ich] pułapkę, a następnie powoli piorą im mózgi i wbijają do głowy nienawiść do wszystkich ludzi, a w szczególności do Żydów. Mówi on o podwójnych standardach i hipokryzji prawie wszystkich muzułmanów, włączając w to tzw. umiarkowanych muzułmanów, którzy z jednej strony cieszą się za każdym razem, gdy zabity zostaje Żyd lub Amerykanin, a z drugiej strony, pomimo obejrzenia filmu wideo, na którym przedstawieni są dżihadyści chełpiący się wydarzeniami z 11 września, bezwstydnie zaprzeczają temu, że była to robota muzułmanów i oskarżają o nią Żydów. Wyjaśnia też jak po przejściu na islam wyprano mu mózg do tego stopnia, że zaczął zastanawiać się nad dołączeniem się do dżihadu, by zabijać niewinnych ludzi i stać się „męczennikiem”.

To świadectwo powinno otworzyć oczy każdemu rozważającemu przejście na islam. Każdy kto chce spojrzeć na islam od środka musi to przeczytać. Jeśli masz w domu nastolatki/ów, poproś je/ich o przeczytanie tego tekstu. To świadectwo może uratować ich życie. Proszę, przekazujcie to świadectwo dalej.

Tak jak zawsze twierdziłem, islam zostanie zburzony piórami byłych muzułmanów.

Ali Sina

Rzuciłem islam

16 03 2007

Droga przez islam

Świadectwo dawnego konwertyty na islam

Autor: Abdul-Quddus

[Tekst ostateczny: 03/16/07]


Często się mnie pytają, czemu człowiek Zachodu - pomimo posiadania informacji świadczących zarówno na korzyść islamu jak i przeciw niemu - może przyjąć religię której nienawidzi? Choć w dzieciństwie moje otoczenie stanowili wierzący w Boga, ja sam byłem w istocie agnostykiem. Myślałem jednak, że – jeśli Stwórca faktycznie istnieje – potrzebne są bezstronne badania tego kim On jest i czego On ode mnie chce. Poniższy tekst jest wiarygodną relacją opisującą moją drogę przez islam.
Wychowali mnie niepraktykujący chrześcijanie, którzy wyemigrowali do Kanady z anonimowego kraju w poblizu Karaibów. Na samym początku nasza rodzina uczestniczyła od czasu do czasu w niedzielnych nabożeństwach kościelnych. Później jednak moja matka zdała sobie sprawę, że brak zainteresowania ze strony jej męża i buntownicze zachowanie syna w czasie kazań przedstawiały sobą niezaprzeczalną demonstrację braku wiary. Biorąc pod uwagę, że w domu było więcej tylko nominalnie wierzących ludzi, wizyty naszej rodziny jako całości w kościele powoli zanikały, aż wreszcie gwałtownie się skończyły.

Dla mojego umysłu nastolatka, bóg wiary judeo-chrześcijańskiej zadziwiał mnie. Przeklinałem też Biblijnego Boga, który – choć podobno kiedyś był zangażowany w ludzkie sprawy – teraz trwał bezczynnie w czasie całej tej niesprawiedliwości i cierpienia, które widziałem szerzące się na świecie. Jednakże, po takiej bluźnierczej wypowiedzi, natychmiast karciłem sam siebie. Aby zwalczyć mój agnostycyzm w wieku 12 lat rodzice moi zezwolili publicznej szkole na to by nauczał mnie chrześcijański pastor. W eksperymencie, który dziś w publicznej szkole byłby prawdopodobnie niedopuszczalny, paru innych rodziców wyraziło swą zgodę, a nam dzieciom dano w bibliotece czerwoną książkę zatytułowaną „Nowy Testament”. Wkrótce znęcałem się nad tą książką przy pomocy moich nożyczek oraz używając czarnego markera do wpisywania tam różnych nieprzyzwoitości. Bez wskazówek czy edukacji pozostawiono mnie zdezorientowanego w kwestii Boga, a w każdym razie w kwestii jego judeo-chrześcijańskiej interpretacji.

Oprócz mego prawie pseudo-religijnego wychowania, miałem we wczesnej młodości bliską styczność z konserwatywną rodziną chrześcijańską, która wpłynęła na moje późniejsze zachowanie i sposób myślenia. Jeden z ich synów był w moim wieku; nigdy później w życiu nie miałem już bliższego od niego kolegi i przyjaciela. Pochodzili z Nowej Fundlandii, ojciec był pastorem; tak ojciec jak i jego żona w stosunku do swoich synów przyjmowali postawę nadgorliwców. Co mnie szokowało to to, że nawet zwykłe powiedzenie “do cholery” było w ich domu naganne i prowadziło do kary. Matka zawsze karmiła mnie tak, jak gdybym był odwiedzającym ją siostrzeńcem, mimo że przecież nie byliśmy krewnymi. To ci właśnie ludzie, oprócz mojej bezpośredniej rodziny, darzyli mnie miłością i przyjaźnią. I choć byli zdyscyplinowani i surowi, ciepło i współczucie otrzymywane - w pozbawionym ich świecie - od tej rodziny pełnej bojaźni Bożej uważałem za idealne i wzorcowe.

Spotkanie ze świadkiem Jehowy dało mi, nastolatkowi, okazję poznania innego typu człowieka wierzącego. Pewnego razu gdy czekałem na przystanku, stojąca za mną kobieta korzystając ze swojego egzemplarza Biblii nagle zaczęła mnie nauczać. Zafrapowały mnie strony jej Biblii, pełne różnych komentarzy dopisywanych przez wiele lat przy wersetach. Pomyślałem, że na to by tak znienacka podejść do zupełnie obcego człowieka, kobieta ta z pewnością musiała wierzyć w swoją religię. Poczucie celu i duchowego spełnienia, które tej kobiecie zdawały się dawać jej praktyki religijne, zasiały ziarno mej własnej drogi duchowej.

W czasie gdy byłem chodzącym już do szkoły średniej nastolatkiem, wpadłem w poważną depresję, która trwała szereg lat i wpływała na moje poglądy religijne. Moje życie tak społeczne jak i szkolne zdeformowało się i w końcu zacząłem regularnie porzucać zajęcia w szkole średniej.

Pewnego poranka trafiłem na Nightlite Live, program telewizyjny o modlitwie, żalu za grzechy, i zbawieniu, umożliwiający rozmowy telefoniczne na żywo. Dla ludzi przybitych nadzieja oferowana przez doradców była jak miód, tak więc często oglądałem ten program. Dyskutowałem też z przygnębionymi rozmówcami. Ta chrześcijańska stacja telewizyjna CTS wyrażała zrównoważone opinie i była na tyle tolerancyjna, że po to by dotrzeć do zwolenników innych denominacji religijnych udzielała im swojego czasu antenowego. Nadzieja, którą dawali ci chrześcijańscy pastorzy podlewała roślinkę wcześniej zasianą przez ową kobietę - świadka Jehowy. Moja depresja stała się siłą napędową dla nowych konkretnych poszukiwań duchowych.

Przeglądając encyklopedię na CD-ROMie, trafiłem na rozdział “Religia” i zacząło mnie ciągnąć w kierunku informacji o buddyzmie. Ulubionymi moimi tekstami były biografie wybitnych postaci religijnych, później zacząłem próbować dokształcić się w kwestiach doktryny i teologii. I choć chrześcijańskie wychowanie nie potrafiło mnie zmotywować, gnostyczne podejście do Biblii niemal że odnowiło moją miłość do Chrystusa. Bahaizm, stosunkowo młody w porównaniu do innych zorganizowanych religii, było trudno uważać za cokolwiek innego jak kult eklektycznie zapożyczający się z najrozmaitszych źródeł. Idea bezpośredniej i utrwalonej na piśmie rozmowy z Bogiem, wraz z fotografią arabskich wersetów, zapoczątkowały moje zainteresowanie islamem, ale moje agnostyczne podejście stłamsiło je w ciągu kilku dni. Hinduizm nie oferował nic czego nie mógł zaoferować buddzym, i – według mojej wiedzy – nawet zaabsorbował wiele elementów buddyzmu. Sikhizm, oglądany z zewnątrz, wydawał się zjawiskiem kulturowym, hybrydą hinduizmu i islamu. Przez krótki okres interesował mnie daoizm, ale później porzuciłem tę filozofię, gdyż zdawało się jej brakować kierunku i celu. Z analizy porównawczej religii światowych droga oferowana przez buddyzm i jego założyciela znalazła we mnie głęboki rezonans i wydawała się najbliższa absolutnej prawdzie, której poszukiwałem.

Powróciłem do osoby Siddharthy Gautamy, z którym czułem osobistą bliskość. Zgodnie z moim rozumieniem jego charakter był niepokalanie idealny, a jego wskazówki bezbłędnie moralne i racjonalne. Buddyzm miał w sobie głęboką mądrość, zachęcał do niezależnego myślenia, zniechęcał do ślepej wiary, nie wykluczał jakichś ludzi, lecz włączał cały rodzaj ludzki, i można go było praktykować bez zabobonnych wierzeń, w które tak obfitują inne religie. Dla mnie, osoby posiadającej agnostyczne i/lub ateistyczne nastawienie, osoby mającej tendencję do naukowego podejścia, a nie do ślepej wiary, buddyzm wydawał się być najstosowniejszy. Pod wpływem odkryć dokonanych w encyklopedii zacząłem gorliwie uprawiać buddyjskie obrządki, co trwało przez sześć lat.

Jednakowoż z powodów i przyczyn w tamtym czasie mi nieznanych, buddyjskie obrządki, które kiedyś wypełniały moje życie sensem i celem, spotkały się z rozczarowaniem. Każdego miesiąca czterokrotnie pościłem w uposatha [buddyjska sobota], w celu doskonalenia wewnętrznej dyscypliny, studiów doktrynalnych, śpiewu i refleksji. Każdy post trwał od południa do następnego dnia, z przerwą na zwykłą herbatę. I choć większość buddystów biorących udział w tym obrządku było w świątyni, ja w końcu wybrałem moją sypialnię i izolację. Moje wycofanie się z życia publicznego i brak socjalizacji w zachowaniu były rezultatem przypływów depresji. Całkowity brak przewodnictwa ze strony mentorów, i poleganie w kwestiach religii wyłącznie na pozbawionych życia książkach zdusiły moje natchnienie i zacząłem odczuwać rozczarowanie.

Patrząc retrospektywnie, gdyby nie członek rodziny, który przeszedł na islam, sam bym tego prawdopodobnie nie zrobił. Gdy nieoczekiwanie i na nowo ujrzałem utraconą kochaną osobę, która okazała się być w zauważalny sposób poświęconą temu arabskiemu “kultowi”, zaintrygowało mnie to. Terrorystyczna działalność ekstremistów muzułmańskich, rozwijająca się od jakiegoś czasu poza kontynentem amerykańskim, i potrzeba zrozumienia punktu widzenia muzułmanów stały się najważniejsze. Moje poczucie obowiązku dołączenia do rodzeństwa spowodowało, że islam wpłynął na moje własne doświadczenia religijne.

W rezultacie zainteresowania się muzułmanami, wiary w islam, i strachu przed Allahem, zaczęłem się zastanawiać nad nawróceniem się na islam celem stania się muzułmaninem. Wcześniej byłem umiarkowanym przeciwnikiem religii odwołujących sie do Abrahama. Po starannym przebadaniu islamskich portali, niespodziewanie poczułem się zahipnotyzowany. Islam nie był kultem, ale bogatą w wiarę tradycją, która rywalizowała z wszystkimi innymi. Wysoko oceniałem braterstwo ummy (społeczności muzułmańskiej), jasność tekstu Koranu, i prostotę religii dla jej zwolenników. Skłoniłem się do otwarcia Koranu, zaczynając od strony pierwszej, sury al-Faatihah. Islam zdawał się być stworzony w dobrze zorganizowany sposób. Allah (po arabsku dosłownie: Bóg) był w jasny sposób określony jako jedyny bóg, bez żadnych partnerów. Co jest zrozumiałe, wszyscy ludzie szczerze zastanawiający się nad przejściem na islam, wybrali już wcześniej teizm odrzucając ateizm. Główna atrakcja islamu nie polegała na geometrycznej sztuce arabesek, inspirowanej islamem kaligrafii i architekturze, stałych dyskusjach w kwesti polityki bliskowschodniej, czy najnowszym modelu nargile [wschodniej fajki wodnej]. Nie ma co do tego żadnej wątpliwości, w umysłach wszystkich szczerych konwertytów na islam dominował tawheed (monoteizm, potwierdzenie Jedności i Jedyności Allaha).

W przeszłości spotkałem się z rozmaitymi nieprzejednanymi krytykami, którzy z wielką mocą wyrażali gwałtowne oskarżenia pod adresem islamu i charakteru proroka Mahometa. Nie były mi obce oskarżenia o pedofilię, ludobójstwo, grabież, gwałty, i morderstwa. Podobno islam był barbarzyńskim kultem, wyrzekającą się postępu skamieniałością z pozbawionej praw człowieka Arabii z VII wieku. Początkowo jako kafir (niewierny), przyjąłem niektóre z tych zarzutów jako prawdziwe i byłem prawdopodobnie „islamofobem”. Jednakże, z chwilą, gdy zacząłem wierzyć w Allaha, i podziwiać islam, wszelka propaganda i krytycyzm mogły być z łatwością odrzucone jako próba zdyskredytowania religii. Odkryłem w pamięci, że wszystkie zorganizowane religie zawierały treści, które przynajmniej niektórzy ludzie uważali za naganne i nieprzyjemne. Umiarkowani muzułmanie dali mi wysterylizowaną wersję islamu, a ja czytałem fragmenty Koranu tylko w angielskim tłumaczeniu. Oczywiście czułem się zmuszony w pełni zaufać wyjaśnieniom muzułmanów, gdyż tylko oni, nieliczni, mieli monopol w kwestii tego arabskiego, otrzymanego od Boga, objawienia. Zdecydowałem się odrzucić wszelką podświadomą mentalność islamofoba, ignorować wszelkie anty-islamskie tematy, i [w rezultacie] poddać się praniu mózgu.

Pomimo bliskiego zaprzyjaźnienia się z muzułmanami moje pierwsze spotkanie z islamem nastąpiło poprzez telewizję kablową. Na ogólnonarodowej kanadyjskiej wieloreligijnej i multikulturalnej sieci telewizyjnej „VisionTV” szedł program zatytułowany “Droga przez islam”. Korzystając z materiałów z IIS (Islamskiego Serwisu Informacyjneg) z Kaliforni, ten jednogodzinny program emitował świadectwa nawróceń, dane dokumentalne, wywiady z naukowcami i myślicielami (Maher Hathout, Muhammad Asad, Muzammil Siddiqi, Jamal Badawi, John Esposito, Yusuf Estes, Yusuf Islam, Hamza Yusuf, itd.), oraz strzępy ze sprytnych filmów wideo autorstwa Harun Yahya i dotyczących kreacjonizmu. Innym programem był „Niech mówi Koran” (twórca: Shabir Ally), który oferował głównie oparte na Koranie wykłady oraz wywiady. ‘Refleksje o islamie’ prowadzone przez Ezz E. Gad oraz ‘Zew minaretu’ Steve’a Rockwella także miały wpływ na moją indoktrynację. Oprócz bogactwa programów islamskich oferowanych na “VisionTV”, chrześcijańska sieć CTS emitowała ‘Islam Dzisiaj’, którego gospodarzem był Bashir Khan oraz ‘Kroniki muzułmańskie’, które prowadził Tarek Fatah. Oba programy przedstawiały lokalne wywiady, informacje dokumentalne, oraz materiał edukacyjny. Z takim bogactwem edukacji islamskiej, moje serce i umysł zostały zdobyte.

Najbardziej jednak stymulującym i przekonywującym tekstem ze wszystkich były fragmenty filmowe z odczytu (tytuł: ‘Wspaniały Koran, Wyzwoliciel’) wygłoszonego w roku 1987 przez Yusufa Islama (wcześniej śpiewak pop Cat Stevens) na Uniwersytecie w Houston, na którym mówił on o prorokach i ich walce, by przedstawić to samo objawienie rodzajowi ludzkiemu. Wskazując palcem na zielony Koran w [swojej] ręce, mówił on z głębokim sensem, zadowoleniem, energią, opanowaniem i oświeceniem. Jego talent pozostawił mnie w [głębokim] podziwie i pożądaniu tego, co posiadał miliard muzułmanów: poczucia celu.

Z pomocą sprytu nawracających muzułmanów, pozbyłem sie moich wcześniejszych wierzeń i połknąłem islamską propagandę. Kiedy człowiek się nawróci i przyjmie tę religię wszystkie wcześniejsze grzechy są wymazane. Nawet nazwa ‘islam’ (poddanie się woli Bożej) zdawała się prawdziwa i przekazywała rzeczywiste znaczenie; inne religie zostały nazwane od imienia człowieka lub nazwy plemienia. Widać też, że Żydzi, którzy byli ścisłymi monoteistami, odrzucili Jezusa, podczas gdy chrześcijanie przyjęli Jezusa, ale potem odrzucili Mahometa. Jednocześnie islam zdawał się być właściwą opcją, jako że “judaizm był dla Żydów”, a chrześcijaństwo miało politeistyczną Trójcę. Jednym z punktów, które mi stale powtarzano było to, że tylko w islamie objawienie zostało w pełni przechowane w oryginalnym nieprzekłamanym języku. Nie było żadnej światłej krytyki buddyzmu; żaden muzułmanin nie wiedział czego właściwie uczył Budda. W miarę jak islamskie stanowisko w kwestii teizmu wywierało na mnie coraz silniejszy wpływ, buddyzm zaczął się stawać dziwaczny z tą swoją nieobecnością wszechmogącego Boga Stwórcy i niejasnym celem istnienia człowieka. Widziałem wspaniały plan wbudowany w kreacjonizm i wskazujący na wyższą inteligencję. W rezultcie depresji i wraz z utratą przekonań rozczarowałem się do buddyzmu. Wegetarianizm stał się zbyt trudny do wytrzymania. Jeśli Allah dawał nam mięso do jedzenia, a ja sie z tym nie zgadzałem będąc wegeterianinem, byłbym wśród munafiqeen (hipokrytów), gdyż twierdziłbym, że mam więcej wiedzy niż Allaah al-Hakeem (Najmądrzejszy). W islamie mogłem powrócić do soczystych mięsnych obiadów i porzucić straszący mnie sen o tym jak stałem się mnichem. Teraz jednak, kiedy byłem pouczany groźbami Koranu, obawiałem się ognia piekielnego za jednoczesne zawierzenie i zaprzeczanie objawieniu.

Żywiąc awersję do dekadenckiej judeo-chrześcijańskiej współczesności, w urodzeni w chrześcijaństwie wierzący zaczęli szukać sensu gdzie indziej. Głównymi drogami ułatwiającymi ucieczkę z tonącego społeczeństwa Zachodu były zwykle buddzym, islam i świecki humanizm. Zdanie „Islam jest najszybciej rosnąca religią” było wszędzie obecną mantrą. Większość ludzi brała pod uwagę przejście na islam po wejściu w bliższy związek z muzułmaninem. W miarę rozwijania się pełnego empatii związku z muzułmańskim rówieśnikiem wzrastała tak ekspozycja na działanie islamu jak i ciekawość zanurzenia się w obcą kulturę. Przedstawiony w mediach portret islamu okazywał się sprzeczny w miarę zdobywania bliższych kontaktów z muzułmanami. Społeczeństwo zachodnie zdawało się poniżać kobiety traktując je jako obiekty wyzysku, podczas gdy islam oferował kobiecie bezpieczeństwo i szacunek. W porównaniu z naszym chrześcijańskim środowiskiem zwolennicy islamu wykazywali się najwyższą pamięcią o Bogu; byli pobożni w stosunku do halal (dozwolone) i apatyczni stosunku do haram (niedozwolone). Najważniejszym czynnikiem skierowującym do islamu w poszukiwaniach duchowych była awersja do Zachodu i rozczarowanie nim względnie dunyaa (światem doczesnym, w przeciwieństwie do „tamtego świata”).

Gdy tak w domu samotnie rozmyślałem o sytuacji przechadzając się tam i z powrotem, poczułem, że [całe] moje istnienie jest w niebezpieczeństwie. Dlatego też z całego serca zdecydowałem się na poddanie się islamowi. Pojechałem swoim rowerem do miejscowego masjid (meczetu) z ukrytą chęcią poproszenia o książki. Budynek islamski był [prawdziwą] fortecą, otoczoną przez betonowe i ceglane ściany, i metalowe bramy. Ponieważ główna brama była zablokowana barierą, spróbowałem dostać się do meczetu poprzez wjazd dla samochodów. Z tyłu budynku było wejście „Tylko dla sióstr”, więc uciekłem stantąd najszybciej jak mogłem. Wszedłem przez inne wejście szukając biura meczetu. Patrząc w środku na monitory kamer bezpieczeństwa oczekiwałem na przyjście kogoś z obsługi, zauważając wokół brak czystości, nieporządek i bałagan. Zbliżył się do mnie członek rady w średnim wieku, człowiek który poźniej kazał mi przychodzić do meczetu codziennie. Dostałem jakieś umiarkowane materiały dotyczące islamu, i Koran przetłumaczony przez Yusufa Ali. Z obawy przed ogniem piekielnym i z rosnącą wiarą w islam wyznałem, że chcę powiedzieć szahadę (wyznanie wiary). Było to albo w trakcie modlitwy ‘Asr (popołudniowej) lub Maghrib (o zachodzie słońca), kiedy usiadłem na podłodze i obserwowałem mężczyzn leżących w modlitwie. Jak tylko przemawiający wygłosił oświadczenie, ktoś schwycił mnie za rękę i poprowadził na przód. Pakistański imam zapytał mnie, czy ktokolwiek zmusza mnie do konwersji, na co odpowiedziałem przecząco. Wyrecytował ze mną po arabsku i po angielsku szahadę (wyznanie wiary - “Oświadczam, iż nie ma bóstw, poza Allahem i oświadczam, iż Muhammad jest posłańcem Allaha.”). Ktoś krzyknął “Takbeer!” To stanowiło sygnał, by cała kongregacja jeszcze dwa razy zaintonowała “Allahu akbar!” (Allah jest Największy). Utworzyła sie procesja, a każdy spodziewał się uściskać nowego muzułmanina. Po całej tej ceremonii poczułem się przestraszony, bardzo wyczerpany i zdezorientowany.

Na końcu był ubrany w islamską szatę muzułmanin z potężną brodą, który zapytał się [owego] członka rady, jaką to religię wcześniej wyznawałem. Kiedy powiedziałem mu o mojej buddyjskiej przeszłości, z pogardą rzucił dwa razy: “Więc on jest przegrany? Więc on jest przegrany?” Po zakpieniu z mego nawrócenia, uścisnął mnie. Później dowiedziałem się, że uważał mnie za bałwochwalcę, który nigdy nie trafi do jannah (raju). Według Koranu Allah nigdy nie przebaczy shirk (dodawania Allahowi partnerów), a “Ktokolwiek poszukuje religii innej niż islam, nigdy nie będzie to od niego przyjęte, a na tamtym świecie będzie jednym z przegranych.” (3:85) I tak w pierwszym dniu jako muzułmanin, zanim nawet dokonałem pierwszych kroków, spotkałem się z fitnah (próby, przygnębienie, bunt). Muzułmanina który mnie skarcił, prawdopodobnie salafi, nie widziałem nigdy więcej.

Zaprowadzono mnie do biura meczetu bym podpisał dokument świadczący o mojej wierze islamskiej, gdybym chciał odbyć hadżdż (pielgrzymkę) i potrzebował potwierdzenia w Arabii Saudyjskiej. Potem dano mi matę do modlitw, wiele islamskich książek oraz arabsko-angielski Koran Syed Abu-Ala Maududi’ego z jego słynnym komentarzem. Ideologia, którą mi teraz dano była całkiem odmienna od tej danej mi wcześniej, t.j. gdy jeszcze nie wiedzieli, że jestem “z nimi” i że nie jestem zainteresowany studiowaniem religii po prostu jako kafir (niewierny).

Reakcja moich rodziców na nawrócenie była tolerancyjna, mówiąc oględnie. Dwa dni po tym jak stałem się muzułmaninem podszedłem do nich w salonie i powiedziałem: “Mamo, Tato, muszę wam coś powiedzieć. Nie pogniewacie się, co?” Kiedy powiedzieli, że nie, odrzekłem: “Jestem muzułmaninem.” Pobudzenie szybko znikło z ich twarzy. Tym niemniej odpowiedzieli z tolerancją i akceptacją “Jesteś pewien? Jeśli tak chcesz, to twoja decyzja.”

Moim jedynym obowiązkiem był teraz islam. W ciągu roku od mego nawrócenia byłem bardzo aktywny i pobożny. Po porzuceniu szkoły, będąc bez zatrudnienia, poświęcałem całą moją energię na oddawanie hołdu Allahowi i nauce deen (religii, drogi życiowej). Dzień i noc przebywałem w miejscowym meczecie. Obserwując moją naukę arabskiego nauczyciel powiedział “nigdy nie widziałem nikogo kto by się tego [języka] tak szybko uczył”. Zapuściłem brodę jak prorok, studiowałem Koran i hadysy, płaciłem zakat, dawałem sadaqah, sawm [pościłem] w czasie Ramadanu, chodziłem piechotą do meczetu, wykonywałem wszystkie fard [obowiązki], sunnah, waajib [obowiązki], nafl, modlitwy dua’a [suplikacje] , i robiłem właściwie wszystko wraz z ceremoniałem toaletowym. Z sukcesem, prowadziłem da’wah (aktywność misjonarska – zapraszanie innych do islamu) i nawracałem ludzi na religię. Świadectwo mego nawrócenia było czytane na islamskich portalach. Większość spośród nawróconych pokazywano wokół jako dowody. Byliśmy muzułmanami-atutami. Dla urodzonych w islamie, lecz wahających się ludzi nasze nawrócenie na tę religię było widocznym potwierdzeniem, że islam jest prawdziwy. Zanim udawałem się do spania, szczerze wykrzykiwałem “Ya Allaah (O Allahu)! Jestem muzułmaninem. Alhamdulillah (Dzięki Allahowi), jestem teraz uratowany i bezpieczny. Chłopcze, nigdy nie śmiej porzucić deen! Idziesz do jannah (raju)!”

Z czasem przedstawiono mi pewnych ludzi, którzy zmienili przebieg mego losu. Będąc nawróconym i wrażliwym [człowiekiem], stanowiłem łatwą zdobycz i stykałem się z drapieżnikami. Po złożeniu szahady dano mi wiele kontaktowych numerów telefonicznych. Pierwszy kontakt miałem z bratem o imieniu Yusuf, który bardzo potrzebował mojej pomocy do przywrócenia do działania grupy wspierania konwertytów po tym jak jej twórca opuścił kraj. Spotykałem się z licznymi braćmi próbującymi skłonić mnie do wstąpienia do ich organizacji. Moje wahanie przed wzięciem udziału w różnych inicjatywach prawdopodobnie uratowało mi życie. Wypowiedzi braci, którzy opuścili nas w celu prowadzenia „studiów arabskich” lub „działalności humanitarnej” poza kontynentem amerykańskim sprowokowały moje podejrzenia. Niektórzy z nich faktycznie pojechali na dżihad; jeden z braci wrócił bardzo przygnębiony z (wojny, walki) w Iraku. Jednak pomimo podejmowania wszelkich ostrożności, przerażające ryzyko uczestniczenia w “herbatce z terrorystami” nadal się nadarzało. Kiedy ponad tuzin muzułmanów zostało aresztowanych pod zarzutami związanymi z terroryzmem, odkryliśmy, że jeden “podejrzany” pochodził z mojej grupy bliskich braci, i że bylismy w jego domu setki razy, podczas gdy on spiskował planując użycie trzech ton nawozu - azotanu ammonowego. Konwertyci to były błąkające się barany, które musiały być wyjątkowe ostrożne w zawieraniu znajomości.

Jedynym sposobem by nie-muzułmanie zaczęli się interesować islamem było udowodnienie im, że Koran zastępował wcześniejsze objawienia. Po to, aby wykazać chrześcijanom nieskazitelność Koranu, koniecznym jest pokazanie omylności Biblii. Z chwilą gdy chrześcijanin napotykał niezgodności w strukturze swojej wiary, stawał się bardziej otwarty na dopuszczenie możliwości, że Biblia błądzi. Stojąc twarz w twarz z licznymi sprzecznościami, chętny odbiorca był kierowany do bardziej akceptowalnej teologii znajdującej się w Koranie. Ludzie ci nie znali arabskiego, więc myśmy dostarczali im wybrane materiały. W przypadkach takich, gdy w chrześcijaństwie lub judaizmie brakowało danej tematyki, a islam miał możliwosć ruchu, korzystałem z tego, by udowodnić wyższość religii islamu i [jednocześnie] jej honor objawiający się w tym, że zachowywała poprzednie objawienia Ibrahima (Abrahama), Musy (Mojżesza), czy ‘Isy ibn Maryam (Jezusa, syna Marii). Po to, by przekonać ateistów i agnostyków pokazywaliśmy na luki w ewolucji i nauce współczesnej, przedstawiali najlepsze przykłady islamskiego kreacjonizmu, a czasem wyśmiewaliśmy ich założenie, że Wszechświat istnieje po prostu przez przypadek. Kiedy już nie-muzułmanin chętnie czytał Koran i materiały islamskie, przedstawiałem Mahometa jako proroka Boga w niczym nie różniącego się od uznanych proroków hebrajskich. Wina i strach były normalnymi taktykami używanymi do zmuszenia do procesu nawrócenia. [Wskazując] jak Żydzi odrzucili Jezusa, karciłem chrześcijan za odrzucenie Mahometa. Jeśli uznawali monoteizm i Mahometa , korzystałem z okazji polecając im przejście na islam i złożenie szahady (wyznania wiary – Nie ma boga poza Allahem, a Mahomet jest jego posłańcem).

W miarę jak zdobywałem doświadczenie jako muzułmanin, poszukiwałem bardziej dosłownego zrozumienia islamu, bliższego pierwotnej deen (drodze życiowej) proroka Mahometa. Bez żadnego przekłamania, okrzyczany Koran “Yusuf Ali” był tłumaczeniem, które - próbując zachęcić nie-muzułmanów do islamu - splamiło się liberalnymi wartościami Zachodu. I choć używałem komentarza koranicznego Syed Abu-Ala Maududi’ego jako punktu odniesienia, trzymałem się blisko przetłumaczonej książki „Szlachetny Koran” Muhammada Taqi-ud-Din Al-Hilali’ego i Muhammada Muhsin Khan’a, która podawała wersję całościową wraz z rezultatami At-Tabari’ego, Al-Qurtubi’ego, Ibn Kathir’a, and Al-Bukhari’ego. Tasawwuf (sufizm) i współczesne postępowe ruchy zmierzające do reformy islamu nie były uwzględniane jako opcja, gdyż zawierały poważne mankamenty i niezgodności ujawniające zamierzoną rozbieżność z sunną (potwierdzone praktyki, słowa, czy czyny proroka Mahometa). Saudyjski ruch salafi, na który znaczny wpływ wywarło wezwanie ibn Taymiyyah’a do odrzucenia innowacji i powrotu do oryginalnego islamu, zdawał się być rozsądną opcją. Jednakże, uważając że bycie muzułmanem jest już wystarczające, odrzucałem wszelkie określenia typu sekciarskiego, które w rezultacie dzieliłyby islamską ummę.

Porady i towarzystwo moich braci w islamie dawało mi sens przynależności. Bycie “konwertytą” oznaczało powrót do stanu fitrah (naturalnego czystego stanu w którym istota jest stworzona). Każdy przyjmował imię islamskie, unikał muzyki, i jadł tylko halal. My nowi muzułmanie z rozkoszą przyjmowaliśmy „pranie mózgu”, gdyż lata przeżyte w stanie kufr (niewiara, niewdzięczność względem Allaha) pozostawiały w nas uczucie brudu. Nieskorumpowany islam był trudny do strawienia dla kafirów (niewiernych), tak więc zboczeńcy mieli ewidentnie więcej sukcesów w propagowaniu islamu (da’wah), gdyż modyfikowali oni zasady by pasowały do nafs (cielesnego ja) odbiorców. Umiarkowana i wysterylizowana wersja islamu, która leżała u podstaw mojej konwersji musiała być oceniona na nowo. W miejscowym meczecie zawsze można było podać komuś ręce i spodziewać się uścisku. To była pociecha, której brakowało mi w domu, przede wszystkim od matki, która była stale niezadowolona z moich osiągnięć i ojca niezainteresowanego moimi postępami. Zachęcany przez moich muzułmańskich braci pragnąłem być w mojej religii jak najlepszy; prawdopodobnie ożenić się, poznać język arabski i stać się mudżahedinem (uczestnikiem dżihadu) oraz szahidem (męczennikiem).

Patrzylismy na współczesnych muzułmanów jak na ludzi okulawionych przez kolonizację, którzy zeszli daleko z właściwej drogi. W poczuciu wielkiej niepewności i znoszenia przez prąd odkryłem, że fundamentalism jest niesłychanie wytrzymałą kotwicą. Wyobrażaliśmy sobie pierwsze pokolenia “pobożnych poprzedników” i staraliśmy się zdobyć ich energię poprzez naśladownictwo. Po to, by ożywić ducha islamu do nowego renesansu propagowaliśmy fundamentalistyczną wersję islamu mającą zjednoczyć muzułmanów w jednym ulepszonym i wzorcowym modelu. Idee nieislamskie, takie jak komunizm, demokracja, socjalizm i kapitalizm były uważane jako nadające się do śmietnika. Ideał wolności był gwałtownie odrzucany jako nie do przyjęcia, nawet w demokracji; ta ostatnia była często wyśmiewana jako “democrazy” [szaleństwo ludu]. W planie, który sobie wyobrażaliśmy, [podstawę] stanowiła spójna islamska umma złożona z muzułmańskich narodów gotowych na przyjęcie tej nostalgicznej ideologii, a potem rząd pan-islamski. Ten dżihad mógł być podtrzymywany dzięki sprzedaży arabskiej ropy naftowej, jako że kraje muzułmańskie posiadały około 80% światowych zasobów łatwo dostępnej ropy. To powinno umożliwić przywrócenie kalifatu, i wprowadzenie kalifów. Militarna klęska zniewieściałych mudżahedinów pociągnęła za sobą obiecujące perspektywy i odnowę. Trzeba było byśmy koncentrowali się gdzie indziej, poza Czeczenią, Kaszmirem, Mindanao, Pattani, Palestyną, itd. Wybraliśmy inny front w dżihadzie, islamskie da’wah, po to by naprawić dekadencję współczesnych muzułmanów. Od samego jednak początku upolityczniony islam był niewypałem, który nie chciał wystartować. Salafi (pobożni poprzednicy pierwszych trzech pokoleń muzułmanów) z siedmiowiecznego islamu byli daleko od bycia wzorcowymi, a ich umma była podziurawiona przez schizmę i zabójstwa. W religii która zalecała dżihad i casus belli, zwalczające się frakcje były nie do uniknicia. Nigdy nie osiągnęlismy islamskiej utopii, a bez odpowiedniej metody reformacji islamu przyszłość nie wydawała się obiecująca bez posiadania jakiejś strategii ulżenia losowi muzułmanów.

Oglądając się w przeszłość, widzę, że najważniejszym czynnikiem podtrzymującym moją wiarę w islam był strach. Zapiąłem pasy pod przymusem. Po akceptacji pojęcia Istoty Najwyższej, w trakcie przyjmowania nauk z księgi Allaha pojawił się niepokój. Znaczna część aayaat (wersów) Koranu to zastraszające [człowieka] groźby skierowane w jego osobiste dobre samopoczucie. Dlatego też po wyjściu z meczetu jako muzułmanin odczuwałem żal i wyrzuty sumienia. Podejmując działania wyprzedzające oceniłem, że oczekiwana wartość poddania się Allahowi przeważa nad kosztem kary w ogniu piekielnym lub pustką braku wiary. To błędne i stronnicze założenie w swojej głębi zakładało konieczność rozważania pojęcia Boga dla mego osobistego dobra, bez rozważenia konieczności [poszukiwania] prawdy dla samej prawdy. To tu leży błąd Pascala. Kiedy emocje wzięły górę, w chwili desperacji, porzuciłem moje najbardziej ukochane poglądy i dobrowolnie wybrałem poddanie się Allahowi jako niewolnik.

Dziwne jest to, że największe wyzwanie zagrażające mojej służbie Allahowi nie pochodziło ani od islamofobicznych orientalistów, ani z polemik neokonserwatywnych chrześcijan, ale z samej świętej księgi Mahometa. Muzułmanie mogą interpretować moje wątpliwości jako podszepty Shaytaan (szatana). Przed konwersją przeczytałem tylko jedną trzecią część Koranu i niewielką ilość hadysów. Ponieważ język arabski jest obcy dla większości nie-muzułmanów, chytrzy nawracający mogą bezkarnie dostarczać ocenzorowaną interpretację Koranu. Możliwe jest, że gdybym przebadał tematykę islamską bardziej gruntownie, prawdopodobnie nigdy bym nie poszedł do meczetu, nie mówiąc już o nawróceniu. Wtedy, gdy moja wiara w islam i służbę Allahowi stała na najwyższym poziomie, w rezultacie mego szczerego podejścia do studiów al-Qur’aan wa Sunnah, tekst Koranu - w oczywisty sposób niespójny – rozczarował mnie.

Kiedy już byłem zaznajomiony z islamem bona fide, oceniłem od nowa moje zaangażowanie i zadałem sobie pytanie, czy nadal powinienem trzymać sie tej religii. Muzułmanin w końcu trafia w koranicznych aayah czy w hadysach na poddające się kwestionowaniu tematy. Paradoksalnie my, zadający pytania muzułmanie, musielismy używać dokładnie tego samego badanego tekstu, który radzi nam szukać “ludzi posiadających wiedzę” (16:43), lub ‘Ulamaa (uczonych w religii i prawie) o tafseer (egzegezę Koranu lub komentarz). Tak jak to rzekł jeden z braci, albo „wierzysz w to, albo nie”. Teraz gdy byłem już obznajomiony z nieocenzurowanym islamem, napotkałem krytyczny test mego poddania. Trzeba było podjąć ostateczną decyzję; czy wierzyć ślepo czy też niezależnie przeanalizować księgę “gdzie nie ma wątpliwosci”. (10:37)

Najmocniejszym argumentem za islamem i jego dowodem był al-Qur’aan (Arab; dosłownie - recytacja). Jako muzułmanie, błędnie wierzyliśmy, że Jibreel (archanioł Gabriel) został posłany przez Allaha po to by przekazać objawienie prorokowi Mahometowi. W istocie, mówiąc empirycznie, Koran ostatecznie wyłonił się ze strun głosowych krtani Mahometa i był słyszany dzieki błonie bębenkowej w uszach jego towarzysza. Jeśli Mahomet był faktycznie niepiśmienny, bez umiejętności czytania i pisania, to nie mógł we właściwy sposób nadzorować spisanie kompilacji Koranu, ani dokonać korekty błędów. Nasza wiara opierała się na omylnych sahaaba (oddanych towarzyszach proroka), którzy nie będąc uczonymi wyprodukowali Koran i zachowali go. Co było jednak druzgocące, to to, że większość towarzyszy, którzy zapamiętali Koran było analfabetami, a w bitwach, przed i po śmierci proroka Mahometa, zginęła ich olbrzymia liczba. Tak więc skoro nasz Koran był przekazywany, zapamiętywany, a później spisywany przez ludzi, zastanawiałem się, czy w trakcie tego procesu nie mogli oni przy nim majstrować? Ponieważ religia jest silnikiem, a wierzący [realizującymi ją] automatami, wielu muzułmanów unikając trudnego zadania głębokiego myślenia ignoruje wszelkie możliwe niewygodne prawdy i mówi: „Allah wie najlepiej”. Wymijające odpowiedzi, które - zamiast jasnej odpowiedzi wprost -otrzymywałem od ‘Ulama były niewystarczające. Gdy odkryłem, że język arabski w Koranie zawiera obce wpływy lingwistyczne, zacząłem wątpić w to, że był zachowany w języku “czysto arabskim” (16:103). Tekst naszego Koranu twierdził, że jest “wyjaśnieniem wszystkiego” (16:89) oraz, że “Księga wyjaśniała w szczegółach” (6:114). Tymczasem faktyczne wprowadzenie islamu wymagało pomocy hadysów (opisów, słów lub czynów Mahometa i jego towarzyszy). Bez hadysów nie dało się poprawnie wykonać salaat. Niezależnie od tego, czy stworzenie Koranu nastąpiło za sprawą Allaha, czy też w obszarze cerebrum lub cerebellum Mahometa, bezstronnny egzegeta wywnioskowałby, że z siedmiowiecznego islamu nie [mogło] przyjść nic “nowego”. Podobnie my muzułmanie postulowaliśmy islamską wiarę, że islam zawiera tę samą prawdę, która była objawiona wcześniejszym prorokom, takim jak Ibrahim (Abraham), Isa ibn Maryam (Jezus), czy Musa (Mojżesz), którzy wszyscy byli wyznawcami tej samej religii. Tak naprawdę, to nie znalazłem niczego “objawionego” przez proroka Mahometa, na co nie mogły mieć wpływu lub co nie mogło być plagiatem istniejących źródeł, szczególnie tradycji judeo-chrześcijańskiej (Tanakh, Talmud, Nowy Testament, apokryfy). Wszystko co było islamskie można było prześledzić do jego pre-islamskich początków, od teologii do rytów pielgrzymek. Islam próbował obalić bałwochwalstwo, kiedy to Mahomet, tak jak Ibrahim (Abraham), który też był kiedyś bałwochwalcą (6:76-78), rozczarował się pogańskimi rytuałami bałwochwalców. Prorok Mahomet chciał [wprowadzić] monoteistyczne bóstwo żydowskich mieszkańców Półwyspu Arabskiego, ale nie bez zreformowania ich hebrajskiej religii. W istocie, Musa (Mojżesz), uważany przez Żydów za największego proroka, jest najczęściej wspominanym prorokiem w Koranie. Pogarda dla ludu żydowskiego przenika Koran i hadysy gdyż, kiedy tylko lud żydowski odrzucił Mahometa jako możliwego proroka, ten z zemsty działał w udręce przeciw nim. To dlatego islam zawiera tyle pogardy i nienawiści wobec Żydów, ludu wyjątkowo monoteistycznego, bardziej [monoteistycznego] niż chrześcijanie lub zoroastrianie, którzy ewidentnie popełniają shirk (politeizm, dodawanie Bogu partnerów). Zdawszy sobie sprawę, że Koran nie był bezbłędnym słowem Allaha, zacząłem wtedy oceniać pewne aspekty religii jako stworzone przez człowieka.

Moje wyobrażenia o Istocie Najwyższej kontrastowały ze standardowym bogiem proroka Mahometa. Ja tęskniłem za bogiem, który był transcedentny, niezrównany, i tak nieowybrażalnie święty, że nie dało się tego pojąć. Odkryłem jednak, że bóg islamu był de facto zwyczajnym antropomorficznym Ojcem Niebieskim, którego pełno w popularnej mitologii. Cierpiał na psychologiczne słabości takie jak megalomania, melancholia i zła wola. Allah cierpiał na [wewnętrzną] sprzeczność, mówiąc o sobie, ze jest ar-Rahmaan, ar-Raheem (Najbardziej Miłosierny, Najbardziej Hojny), jednocześnie zaś będąc złośliwym i wybrednym. Jako istota wszechwiedząca powinien wykazać się nieodwoływalnym autorstwem swych pism, tymczasem działał kapryśnie poprawiając i odwołując objawienia, tak jak omylny redaktor na początku niepewny co do tego co powinien napisać. Z jednej strony człowiek jest niezdolny do zrozumienia natury wszechmocnego Allaha, z drugiej jednak strony Jego Wola może być zmieniona przez czynniki zewnętrzne takie jak wpływ ludzkich modlitw. Nie potrafiłem czcić Boga, który się zmieniał. Tak jak każdy inny bożek, opis Allaha był przedstawiony i zawarty w pismach Koranu. Według jednego hadysu (Sahih Bukhari: Tom 8, Księga 74, Numer 246), Bóg islamu stworzył Adama na Jego soorah (formę, kształt, podobieństwo), sześćdziesiąt łokci wysokości. Allah spoczywał na Swym Tronie (arsh) obok Swego Podnóżka (kursi). Twierdził, że ma Oko (20:39), Łydkę (68:42), Twarz (55:27), Stopę (Sahih Bukhari: Tom 9, Księga 93, Numer 541), nawet obie Ręce - Prawą i Lewą (39:67). Z pewnością było wielu „mu podobnych” (112:4). Odkrycie, że Allah był tak samo mityczny jak bóg-słoń Ganesza, czy też wpadający w napady złości Jahwe było dla mego serca uderzeniem druzgocącym. Oparcie się na tawheed, początkowym pociągu do islamu, już nie działało, gdyż teraz postrzegałem Allaha jako będącego tak samo fikcyjną postacią jak i pozostałe bożki. Bóg islamu, prawdopodobnie po prostu alter-ego Mahometa, cechował się męskością, gniewem, brakiem zdecydowania, misoginią, i innymi moralnymi słabościami nie pasującymi majestatycznemu bóstwu. Między Mahometem a Allahem zachodziło niesamowite podobieństwo osobowości. Zdałem sobie sprawę, że podobnie jak w „Czarodzieju z Oz”, bajkowym filmie muzycznym z 1939 roku, Czarodziej (Allah) jest produktem wymyślonym przez człowieka (Mahometa) [znajdującego się] poza zasłoną.

Moje wycofanie się z islamu nastąpiło nagle, w trakcie studiowania Koranu i hadysów. To samo rozczarowanie, którego doświadczyłem jako buddysta i chrześcijanin zaczęło się ujawniać, gdy byłem muzułmaninem. Bardzo trudnym okazało się uwierzenie w anioły, dżiny, czy mówiące drzewa. W moim umyśle gromadziły się wątpliwości i sprzeciwy, kiedy to miotało mną niezadowolenie. Bóstwo było fikcyjne i okrutne, twórca odpychająco barbarzyński i grzeszny, tekst mierny i nudny, prawa prymitywne i niesprawiedliwe. Zacząłem patrzeć na Mahometa jak na oszusta, a na Allaha jak na wyobrażonego sobie przez niego przyjaciela. Nagle, trzymając [w rękach] otwarty Koran, z trzaskiem zamknąłem okładki. Rzuciłem książką wpoprzek pokoju i zbiegłem po schodach na dół. Korzystając z dwóch worków na śmieci chętnie wymazałem islam z mego życia. Do śmieci trafiły Koran, kurs nauki arabskiego, księga hadysów, broszura da’wah, taśmy, i książka paperback o islamie. Książki prawie rozdarły worki. Potem trafiły tam dywnaik modlitewny, ulubiona wełniana czapka z kufi, [suknia] thobe, oraz kompas. Wsadziłem śmieci do naszego garażu na noc po to, by podrzucić je przy krawężniku sąsiada do zabrania [przez śmieciarzy] rankiem. Nigdy przedtem z taką chęcią nie wyrzekałem się więzi z taką pewnością i urazą.

Kiedy przyjąłem fundamentalizm i poznałem nieokrojoną religię islamu, przestałem być w końcu pod jej wrażeniem. Oprócz tawheed [monoteizmu], religia ta nie miała wiele do zaoferowania. Dla naiwnych islam wydawał się być [tworem] boskim dzięki hipnotyzującym recytacjom Koranu po arabsku, urzekającej architekturze Bliskiego Wschodu, i zdumiewającej kaligrafii arabskiej. Nasza kultura zachodnia i tradycje judeo-chrześcijańskie bladły tu w porównaniu. Jednakże, tak jak to jest i w sztuce, wszystko wydaje się twórcze, gdy nie znane są źródła i wpływy. Kiedy już odkryjesz plagiat, to co pozostaje jest nużąco banalne. Konwertyci wychowani pierwotnie jako chrześcijanie, z powodu swojej palącej nienawiści do chrześcijaństwa, są ślepi na centralne zasady nauczane przez Jezusa. Trawa wydaje się być bardziej zielona po drugiej stronie. Prawda jest jednak taka, że gdy chrześcijanie proszą o przebaczenie dla grzeszników, muzułmanie chcą kary. Muzułmanie modlą się do przedmiotu nieożywionego (t.j. do Kaaby w Mecce), podczas gdy chrześcijanie modlą się do nieba. Ahl us-Sunnah z dumą jedli na podłodze przy pomocy rąk tak jak zwierzęta, podczas gdy kafirowie używali krzeseł i sztućców jak dobrze wychowani ludzie. Jeśli zaś chodzi o sam islam, nie byłem w stanie znaleźć nic oryginalnego, i stwierdziłem, że Koran jest najmniej oryginalnym tekstem religijnym. Czytałem pięknie napisane książki nie zawierające błędów, ale to nie znaczyło, że były one boskie. W istocie judaizm jest bardziej islamski niż religia Mahometa, gdyż Jahwe zakazał aniołom i ludziom kłaniania się stworzeniu, podczas gdy Allah kazał aniołom kłaniać się Adamowi. Religia powinna prowadzić do tego by człowiek zmieniał się dla Boga, nie vice versa. Allah dokonywał zmian, by spełnić kaprysy i pragnienia Mahometa. Nas konwertytów okłamywano, ale nikt tego przyznał. Islam nie oznaca pokoju tylko „poddanie”. Nawet tych grup religijnych, u których występują podobieństwa teologiczne z wiarą islamu, czyli Żydów i chrześcijan, nie należy traktować jako auliya’ (przyjaciół, opiekunów, pomocników). Istniała też prawdziwa nienawiść do Żydów, w pełni usankcjonowana naszymi pismami. To była bardzo upolityczniona religia, wszędzie szerząca mnóstwo propagandy. Im dłużej byłem muzułmaninem, tym więcej dostawalismy hadysów i mniej koranicznych aayaat. Sunna stał się obsesją w miarę jak prawa i tradycje zapoczątkowane przez człowieka faktycznie zastąpiły objawienia Allaha.

Żeby uniknąć stronniczości, zbadałem spójność islamskiego kreacjonizmu. Muzułmanie twierdzą, że perfekcja “stworzenia” prowadzi do wniosku, że mamy do czynienia z inteligentym projektem. Zgodnie z kreacjonistami, pewne systemy naturalne są zbyt wymyślne by można je było właściwie wytłumaczyć bez pomocy czynnika inteligentnego. Używając dla celów mego argumentu tej logiki, twierdzę, ze Allah (subhanahu wa ta’ala) al-Mutakabbir (Największy, Majestatyczny) jest większy niż wszelkie dowody znalezione w “stworzeniu”. Koran uznaje, że nie wszystko ma przyczynę. Ale, skoro Allah sam “istnieje” właśnie tak arbitralnie, bez zdarzeń poprzedzających, bez podanego celu, bez podanego sensu, to tak samo może istnieć Wszechświat. Jeśli anomalne istnienie Allaha al-Kabeer (Największego) może być bez przyczyny, nie potrzeba też logicznego wytłumaczenia dla mniejszych części Wszechświata, takich jak bakterie, planety, komórki, czy DNA. To ich logika. O ironio, zamiast prawdopodbnie wywnioskować, że Wszechświat zawsze istniał, muzułmanie kreują bożka lub boską anomalię w partnerstwie z Wszechświatem. Nie będąc już pod wpływem ślepej wiary, czy złudzeń, opierając się na racjonalnym rozumowaniu odrzuciłem islamskie twierdzenie o istnieniu Stwórcy w braku przekonywujących dowodów.

I choć niezerowe prawdopodobieństwo istnienia Boga istnieje i będzie istniało, takie samo prawdopodobieństwo istnieje dla bożków, duchów, urojonych potworów, i ludzi boogie. Te twory spotykamy w każdej cywilizacji w każdym okresie historii. Prymitywny człowiek kiedys wierzył, że wszystko, od drzew do skał, posiada duszę. Animizm jest dziś nadal na świecie praktykowany w pierwotnych grupach ludnościowych. Nawet tradycja islamu zachowała niektóre z duchów, takich jak anioły i dżiny. W końcu, z powodu podejścia [typu] ateistycznego w głównym nurcie pozostały tylko dwa duchy. Te dwa duchy to Bóg i ludzka dusza. Nie pojawił się żaden powód, który by sugerował, że Allah Mahometa był w jakikolwiek sposób ważniejszy niż kwadryliony bogów wymyślonych w trakcie historii człowieka. Tak jak wszyscy teiści, prorok Mahomet podchodził do problemu „jaja i kury” zgadując, że pozbawione matki kurczę pewnego razu stworzyło wszystko. Allah, kapryśna istota, uosobienie dowolności i przypadkowości, istnieje bez powodu i przypadkowo, bez określonego celu lub sensu. Jest on fikcja wynikłą z obdarzonej wyobraźnią nadziei. Islamskie zrozumienie z miejsca pomija rozważanie prawdopodobieństwa i bezczelnie rozpoczyna się od powodującej zamieszanie w umyśle, odrzucalnej prawdy: “Nie ma innego boga jak Bóg.”

Pewne rytuały i warunki wymagane przez sunnę w celu ibaadah (oddawania hołdu) Allahowi w istocie stanowiły przeszkodę w samej modlitwie. Po to by oddać cześć [Allahowi] trzeba być w stanie oczyszczenia, a aby to ułatwić, trzeba dokonać rytuałów oczyszczających znany jako wudoo (częściowa ablucja) lub ghusl (pełna ablucja). Wudoo jest nieważne, jeśli, na przykład, muzułmanin wypróżnił się, oddał mocz, krwawił, zasnął, lub puścił gazy. Ponieważ sunna na każdą z pięciu modlitw przeznaczała określone granice czasowe, rezultat mógł być nieszczęściem. Jeśli dokonałeś al-wudoo by rozpocząć obowiązkowe salaah, i nagle puściłeś gazy, cały rytuał oczyszczenia trzeba było wykonać od nowa. To oznaczało częściowe rozebranie się, dokonanie niyyah (intencji), wykonanie recytacji (t.j., bismillah, shahaahah), umycie twarzy, szyi, rąk, głowy, jamy nosa, ust,uszu, stóp, wraz z powtórzeniem każdego aktu trzy razy. W rezultacie, desperacko powstrzymując fizjologiczną potrzebę wypuszczenia gazów podczas modlitwy, modlący się stawał się świadomy odgłosów swoich kiszek, a nie świadomości Boga. Zamiast modlenia się do Boga samego, my muzułmanie poddawaliśmy się automatycznym modlitwom wymyślonym przez zwykłych ludzi. W trakcie modlitwy w jamaa’ah (kongregacji), przede wszystkim dla ‘Eid or Jumu’ah salaat, musiałeś leżeć twarzą do ziemi za mężczyznami. Pozycja ta dawała człowiekowi widok na dywan pod spodem, na pośladki mężczyzny z przodu, lub na dziury w jego skarpetkach. Dla heteroseksualnego konwertyty była to kłopotliwa pozycja. W istocie, z tego właśnie powodu bracia przychodzili wcześnie by zarezerwować sobie miejsce w pierwszym rzędzie. Jeśli muzułmance wolno było być w meczecie, była ona niestety z tyłu za mężczyzną, lub w zamkniętej części oddzielonej zasłoną. Islam gwałtownie sprzeciwiał sie bałwochwalstwu, a jednak kiedy muzułmanie dokonywali salaat, zawsze mieli przed sobą jakąś osobę. A jeśli pojechałeś do Mekki zgodnie z qiblah (religijnymi wskazówkami), zobaczyłbyś muzułmanów leżących plackiem na ziemi, dotykających, pieszczących, a nawet całujących Kaabę. W czasie hadżdżu (pielgrzymki) w Mina, setki ludzi ginęło, a tysiące było poranionych w wyniku bałwochwalczego rytuału znanego pod nazwą “kamieniowanie szatana”. Al-Jamaraat, trzy symbole przedstawiające szatana, zostały od tego czasu odnowione w 26-metrowej ścianie, w nadziei że dzięki temu podczas prób ich obtłuczenia nie zginie już więcej muzułmanów. Arabski Koran, uważany za Prawdę uwięzioną [w książce] i za dosłowne słowa Allaha również stał się bożkiem dla muzułmanów. Trzymaliśmy naszą Świętą Księgę umytymi rękami, a wielu ją całowało. Dla chrześcijan Jezus był Słowem Boga, które stało się ciałem, podczas gdy muzułmanie uważali Koran za Słowo Boga które stało się tekstem. Podważałem konieczność tego, by modły i recytacja Koranu odbywały się tylko po arabsku, po prostu “dla przyjemności Allaha”. Było tu oczywiste, że w ten sposób postępowaliśmy zgodnie z tradycjami arabskiej supremacji. Większość muzułmanów nie mówiła po arabsku, lecz zamiast korzystać z naszych własnych języków ojczystych, dokonywaliśmy recytacji w obcym języku, którego wielu nie potrafiło ani wymówić, ani zrozumieć. Jeśli Allah był wszechmocny, był w stanie zrozumieć język angielski. W islamie, zamiast być [po prostu] muzułmanami dla Allaha, aby być tymi muzułmanami musieliśmy stać się Arabami.

Świat islamu jest w stanie katastrofalnym, bo my muzułmanie nie potrafiliśmy uzgodnić rozbieżności w naszej religii, stanowiącej fundament wszystkich państw w których muzułmanie dominują. W Koranie poszczególne objawienia z Medyny są w konflikcie z tymi z okresu Mekkańskiego. Naszym fundamentem jest niepełne święte pismo, całkiem dwuznaczne, niespójne, i bez chronologicznego porządku. Ponieważ Koranowi brakuje materiału koniecznego do budowy cywilizacji, wezwaliśmy na pomoc wymyślone przez człowieka hadysy by wspomogły boskie objawienie. I choć ta kombinacja dostarczyła materiału do wprowadzenia szariatu (prawa islamskiego) , sama wprowadziła jeszcze więcej rozbieżności do religii. Według Koranu wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety rodzą się w stanie fitrah jako muzułmanie. Sunna wymaga jednakże, by przy narodzeniu do ucha naszego dziecka wykrzyknięte zostało adhaan (wezwanie do modlitwy) i szahada. Podczas gdy Koran nakazywał oddawanie hołdu „ani nie za głośno, ani nie za cicho” (17:110), sunna poucza muzułmanów, by ludzie słyszeli krzyk adhaan (wezwania do modlitwy) ze szczytów budynków. Dzieło stworzenia, dokonane przez Allaha jest doskonałe, ale sunna nakazuje, by muzułmańskie noworodki były poprawione poprzez obrzezanie. Koran mówi, by nie czynić rozróżnienia między prorokami, a jednak inspirowany hadysami islam z jego „Allahem i Jego Posłańcem” jest straszliwie podobny do „Ojca z Jego Synem” w chrześcijaństwie. Islam wyniósł proroka Mahometa do pozycji nieomylnego bohatera o statusie niemal równym bogowi. A jednak kiedy Allah żądał pięćdziesięciu modlitw dziennie w noc al-Israa’ i Mi’raaj, Mahomet niepotrafił się “poddać” [jego woli], i w nieposłuszeństwie dążył do zmniejszenia tej liczby aż osiągnęła liczbę pięć. Kobiety nie miały prawa mieć więcej niż jednego męża, podczas gdy prorok Mahomet mógł i miał kilka [kobiet] jednego dnia. Wszystko co Allah stworzył było doskonałe, a przede wszystkim Koran, który uważany jest za największy cud (17:88) dowodzący islamu poprzez zawarte w nim aayaat (znaki, wersety, dowody, ewidencję, cuda). Nie-muzułmanów, którzy wątpią w Koran, Allah wzywa by stworzyli podobną mu surę (2:23). A jednak, w trakcie proroczej kariery Mahometa Allah unieważniał wersety po to, by “zastąpić jedno objawienie drugim” (2:106, 16:101) tak jak gdyby “Prawda” potrzebowała poprawek. Przez cały Koran mówił o sobie, że jest „Najbardziej Miłosierny” i „Najbardziej Hojny”, a jednocześnie groził ludziom szczegółami przygotowanych już kar i tortur oczekujących na nich w ogniu piekielnym. I choć Koran twierdził, że jest „najlepszym hadysem” (39:23) i zawierał sunnę, fundamentaliści nie byli z Koranu zadowoleni. W samej rzeczy, porzucili oni Koran, tak jak to i o swych ludziach powiedział Mahomet (25:30). Z takimi niezgodnościami nie było nic dziwnego w tym, że schizma w islamskiej ummie nastąpiła zaraz po pogrzebie proroka.

Ewolucja i zachowanie muzułmańskiego konwertyty było zawsze przewidywalne. Soofiyyah (Sufizm) to to, co przyciąga znaczną większość współczesnych konwertytów. W samej rzeczy, bez militarnego podboju mieczem, to właśnie była popierana ideologia polubownej ekspansji islamu. W rzeczywistości islam nie był rozprzestrzeniany wyłącznie mieczem, ale był przez wielu mile widziany. Jednakże, trzeba od razu jasno powiedzieć, że sufizm to nie islam tylko dewiacja od niego. Tasawwuf lub Soofiyyah wprowadziły islam w świat kafirów poprzez doczepienie sztywnej teologii do elastyczniejszego duchowego mistycyzmu. Dla wielu ludzi islam znalazł się wtedy na szarym końcu. Zamiast dążenia do “muzułmańskości”, u wielu konwertytów wystąpiła obsesja na punkcie arabskich strojów, arabskiego języka i arabskiej polityki. U nawracających się w środowisku w przeważającej mierze południowo-azjatyckim, można dostrzec próbę imitacji kultury desi w celu asymilacji. Szczególnie dla muzułmanów oddzielenie islamu od kultury i kultury od islamu jest zadaniem bardzo trudnym. Na podstawie mojego osobistego doświadczenia oceniam, że spośród wszystkich nawróconych co najwyżej jedna czwarta pozostaje muzułmanami pod koniec pierwszego roku [od konwersji]. Często jest tak, że zapalony konwertyta wyczerpuje się aż do punktu całkowitego wypalenia i powoli znika w apostazji. O takich ludziach nigdy nie mówiliśmy, gdyż ignorowaliśmy wszystko co mogłoby zagrozić eemaan (wierze) i taqwaa (pobożności, bojaźni przed Allahem). Oceniając na podstawie wyrazu twarzy i postawy fizycznej potrafiłem rozróżnić pomiędzy umiarkowanym muzułmanem i nieśmiałym apostatą, który próbował pozostać niezidentyfikowanym. Ci Mu’minoon (dotrzymujący wiary) którzy zachowali swój islam, będąc już zapatrzeni w fundamentalizm, w końcu porzucali kulturę swego narodu i decydowali się żyć i ubierać tak jak siedmiowieczni arabscy muzułmanie, nawet w północnoamerykańskiej metropolii. Pierwszy turban, który zobaczyłem, był na głowie Kanadyjczyka, rasy kaukaskiej, konwertyty desperacko próbującego być „w jedności” ze swoją pakistańską kongregacją. Ci indywidualni konwertyci - dojrzali do zbioru przez salafi – z własnej chęci dążyli do ścisłego przestrzegania fundamentów islamu. Zależność i poddanie tych konwertytów, łatwo poddających się wprowadzeniu w błąd i perswazji, były podstawą do pełnego sukcesu prania mózgu.

Konwertyci na islam, łatwowierni i naiwni, są wielce podatni na dominujące nienormalne zachowania i propagandę, którymi zarażona jest większość muzułmańskich społeczeństw. Walcząc o to by nie być razem z kafirami, musieliśmy ignorować i pomijać to wszystko co było nie-islamskie. Wierzyliśmy, że jeśli muzułmanin ukrywa na tym świecie wady innego [muzułmanina], to jego własne wady będą ukryte przez Allaha w Dzień [ostatni] (t.j. Dzień Zmartwychwstania). Jeden z konwertytów oświadczył, że Osama bin Laden był lepszy niż “milion George’ów Bushów” i “tysiące Tony’ch Blairów” po prostu dlatego, że on jest “muzułmaninem”. Mówiąc arogancko my muzułamnie byliśmy “najlepszymi ludźmi, którzy kiedykolwiek pojawili się w ramach rodzaju ludzkiego”. (3:110) Kiedy więc wydarzało się okrucieństwo w oczywisty sposób popełnione przez muzułmanów w imię Allaha, moi bracia i siostry czuli się w porządku. Zgodnie przemilczaliśmy łamanie praw człowieka w krajach muzułmańskich, nawet jeśli ofiarami byli muzułmanie. Teorie konspiracyjne, szeroko rozpowszechnione w moim muzułmańskim środowisku były czystym urojeniem. Nawet umiarkowani muzułmanie, którzy zaniedbywali salaat i dopuszczali się zinaa (nielegalny seks, stosunki pozamałżeńskie, cudzołóstwo, itd.), nie potrafili zaakceptować muzułmańskiej tożsamości pilotów z 11 września. I tak np. mój afgański kolega z klasy zauważył: “To byli Żydzi!” Kiedy nadarzała się okazja do samokrytyki, zamiast tego zrzucaliśmy winę na Żydów, naszego ulubionego kozła ofiarnego. Wtopienie się w islamską ummę było w oczywisty sposób wzmocnione jeśli popierało się najnowszy program arabsko-muzułmański, wyhodowało porządną brodę, nie korzystało z koralików podczas tasbeeh, wyrażało nienawiść względem Żydów, od czasu do czasu wymawiało słowo “bid’ah”, oraz odmawiało współczesnemu państwu Izrael prawa do istnienia. Z dumą przyjmowaliśmy dżihad, ale zapytani o to przez kafirów zachowywaliśmy sie głupio, odpowiadając na ich zarzuty np. poprzez “Skąd wiecie, że to zrobili muzułmanie? Gdzie są dowody?” I choć widzieli oni filmy wideo, w których muzułmańscy terroryści chełpiąc się przyznawali się do swych czynów, jednak wybierali podejście ślepca. Nie wszyscy muzułmanie byli terrorystami, ale było to jednoznacznie i boleśnie prawdziwe, że większość terrorystów to byli muzułmanie. Sunnici, by być precyzyjnym. Jeśli umierali jacyś Amerykanie lub Żydzi, to towarzyszyła temu pozytywna radość, obserwowałem też to szczególne zachowanie genialnie wchłaniane przez pięcioletnią muzułmankę. Konwertyci bezsensownie przyjmowali sztywną interpretację islamu uczoną przez imigrantów z krajów teokracji i ucisku, które zakładały na ijtihaad więzy po to, by wolną myśl i różnice zdań uczynić przestępstwem, a swoją władzę niezmienną.

Największą groźbą dla dogmatyzmu jest wątpienie, jako że myślenie prowadzi do kufr (niewiary). Islam myślał za nas. Kolega z mojej klasy, Mahomet, rzekł kiedyś: “Wiesz jaki jest twój problem? Ty myślisz za dużo!” O ironio, swoboda myśli i otwartość umysłu pozwoliły mi tolerować ich da’wah i nawrócić się. Przyjąłem islam i w niepodzielny sposób oddawałem Allahowi cześć. Ale teraz, kiedy się nie zgadzam, islamscy uczeni mówią, że powinienem być zabity. Nawet umiarkowani muzułmanie żyjący na Zachodzie zgadzają się z wyrokiem śmierci na mnie. Dla wszystkich muzułmanów aayaat i ahaadeeth były zbyt nieprzyjemne do strawienia. Czy poddanie (Islam) oznacza przyjęcie nie tylko wszystkiego, ale wręcz czegokolwiek? Zdałem sobie sprawę, że nie mogę być muqallid (człowiekiem, który naśladuje innego ślepo i bez kwestionowania). Uznałem za zło to, że Mahomet, człowiek ponad pięćdziesięcioletni, ożenił się z sześcioletnią Aiszą, i skonsumował małżeństwo gdy ta miała lat dziewięć. Jego nienawiść do Żydów konkurowała z antysemityzmem Adolfa Hitlera. Rzekomo prowadzony przez Boga prorok nie obalił niewolnictwa, ale w istocie posiadał niewolników. Toczył systematyczne kampanie mające na celu eksterminację przeciwników. Pochodziłem z cywilizacji uznającej morderstwo, wierzcie lub nie, za zło? Musiałem jednak gdzieś wyznaczyć granicę. Poddawanie się sprawom fundamentalnym i władzy jest działaniem usprawiedliwionym, ale fundamentalizm i autorytarianizm nie są.

W pogoni za monoteistycznym system wierzeń, przypadkowo przyjąłem idee nieracjonalne i nielogiczne oraz zupełnie absurdalne. Z mocy pobożnych życzeń wpadliśmy w dobrowolne urojenia. W rezultacie, jako ślepo posłuszni niewolnicy Allaha, wierzący stawali się poddanymi jak „islamoboty” w stanie umysłowej pustki, bez umiejętności wątpienia, kwestionowania, czy analizowania. To dogmatyczne podejście teistów faworyzowało złudzenia i uwięzienie [myśli], przygotowujace wiernych do roli stada owiec prowadzonych przez pasterzy i uznania czegokolwiek czego tylko by tamci pragnęli (np., Jonestown i Jim Jones, 9/11 i Khalid Sheikh Mohammed). Roiło nam się, że islam jest doskonały, a tylko muzułmanie nie potrafią żyć tak jak on im nakazuje. Musielismy sie zgodzić z niższą pozycją kobiet, amputacją rąk złodziei, i antysemicką nienawiścią względem Żydów. [Dopuszczone] było kamieniowanie kobiet i ofiary ze zwierząt. Nawet zachęty islamu były niegodziwe. Raj, oczywisty Club Med w niebie, był pełen ziemskiej zmysłowości i materializmu wychodzących na przeciw potrzebom ludzi prymitywnych, ze swymi licznymi kobietami, winem i łożami. Zamężna muzułmanka miała spędzić wieczność zajmując się mężem, podczas gdy on zabawiał się z różnymi kobietami w swym łożu. Rozsądny mężczyzna powinien oczekiwać lepszej oferty dla swej żony (t.j. równoprawnego człowieka, będącego czyjąś córką, siostrą, czy matką). Żadna postępowa interpretacja takiego pisma nie mogła ukryć powodu do wstydu. Choć jedynie Koran był objawieniem, zaprzeczanie saheeh hadeeth stanowiło intelektualne zaparcie. Trzeba było być posłusznym jednocześnie Allahowi i Rasulowi (posłańcowi), niezależnie od poważnych dowodów. Rozumowanie mogło istnieć, ale tylko tak długo jak długo nie było w konflikcie ze zinstytucjonalizowaną logiką zamarzniętą w siedmiowiecznej islamskiej ortodoksji. Aby być muzułmaninem trzeba było w całości porzucić innowierstwo, jako że nazwa całej gry znaczy dosłownie tyle co “poddanie” (islam). Żaden muzułmanin nie mógł w sposób racjonalny zreformować religii, która była „uczyniona doskonałą” (5:3) przez wszechwiedzącego i wszechmocnego Boga. Zdałem sobie sprawę, że islamu najprawdopodobniej nie da się zreformować.

Zadziwiające jest, że nawet jako apostata islamu, rozważałem powrót do religii w szeregu przypadkach. Dla ludzi z zewnątrz islam jest zbyt niemodną i wymagającą wiarą do przyjęcia za swoją. Jednakże, w przeciwieństwie do większości apostatów ja uważam moje doświadczenie z islamem za błogosławieństwo. Lubiłem obowiązki, wykonywałem moje salaah niezależnie od tego czy byłem pod schodami na ruchliwej stacji metra czy też na zewnątrz, zbierając się w sobie. Brakuje mi fajr (o świcie) salaah i oczyszczania przez wudhoo (ablucje), odświeżający rytuał który pozostawia twoje ciało, serce, umysł i duszę w stanie odmłodzenia. Nigdy nie czułem się tak czysty. Islam był moją wiarą wybraną w celu szczerego oddania się Bogu, nie po to by uwieść muzułmankę, lub żeby to zostało uznane przez mych przodków za moje prawo nabyte z chwilą narodzin. Tylko z Koranem mogłem ułatwić sobie wiarę w Boga. Wydaje się więć, że w każdym człowieku, także w ateiście, istnieje wrodzona religijność. W dużym stopniu Allah okazał się dla mnie pociechą, choć pewnego dnia zastanawiałem się dlaczego na żadną z moich skromnych próśb nigdy nie otrzymałem nigdy odpowiedzi. I błagałem Allaha (swt) by dbał o to, bym pozostał muzułmaninem. Gdybym potrafił podtrzymać wiarę w Allaha, pozostałbym muzułmaninem odważnie próbującym wydrzeć islam ze szponów faszystów. W końcu uznałem, że cierpiałem na wątpliwości od samego początku. I choć znowu jestem sceptyczny w stosunku do religii, nadal podtrzymuję ich etykę i ideały takie jak pacyfizm i wegetarianizm. Posiadałem wiarę, ale nie w jakiegoś konkretnego boga czy religię, a podstawą mojej tożsamości jest to, że jestem eks-muzułmaninem. Nie będąc już muzułmaninem, życie stało się próżnią; wiedziałem jednak, że islam już nigdy nie będzie w stanie wypełnić tej próżni.

Jako apostata islamu, podobnie jak wszyscy dysydenci, trzymam moje poglądy w ukryciu. Ale jednego razu wyznałem swoją apostazje i poglądy pewnemu muzułmaninowi, który prawie że na mnie napadł. Życie z muzułmańskimi fundamentalistami oczywiście prowadziło do napięć. Z powodów bezpieczeństwa zachowałem pozory i udawałem nominalnego lub niepraktykującego muzułmanina zamiast apostaty. Jako ateista, patrzę na wszystkie religie jako na instytucje stworzone przez człowieka. Z powodu niewystarczającej ewidencji uważam niestety istnienie Boga za wysoce nieprawdopodobne. Z pewnością ten “Bóg”, którego opisują wszystkie religie światowe jest po prostu banalnym bożkiem. Całe moje nawrócenie na islam było spowodowane chęcią akceptacji monoteistycznego poglądu na Boga i oddania Mu się w pełni. Prawdopodobnie uznawałem istnienie wszechwiedzącego, transcedentnego i wzniosłego boga, ale po zagłębieniu się w islam, zdałem sobie sprawę, że Allah jest po prostu jeszcze jednym zwyczajnym bożkiem. Bóg może nadal istnieć, ale podobnie mogą istnieć różne ponadnaturalne stworzenia opisywane w mitologii. Nadszedł czas, by ludzie dorośli i odrzucili swych wyimaginowanych przyjaciół. Oceniam, że 99.99% wiernych trzyma się konkretnej religii nie z własnego wyboru, ale po prsotu dlatego, że zostali indoktrynowani przez rodziców. Dawniej byłem agnostykiem, ale po moich doświadczeniach z islamem stałem się ateistą. To świadectwo musi mieć w sobie krytykę islamu, ale nie dajcie się ogłupić. W moim bliskim spotkaniu z islamem doświadczyłem dużo prawdy i dobra. Z tego tytułu wyrażam moje prawdziwe uznanie. Niektórzy z najlepszych spotkanych przez mnie ludzi w istocie byli muzułmanami. Przed moim nawróceniem nienawidziłem religii proroka Mahometa. Jednakże teraz czuję do islamu szacunek, ale tym niemniej moim wyborem jest nie zgadzać się z Mahometem.

Porzucenie islamu było najprawdopodobniej największą decyzją jaką kiedykolwiek musiałem podjąć. Religia proroka Mahometa trzymała mnie w kajdanach z dala od tego różnorodnego bogactwa jakim jest życie. Odkryłem na nowo miłość; bezwarunkowe umiłowanie, życzliwość i szacunek dla całego rodzaju ludzkiego, niezależnie od płci, kasty, rasy, języka, narodowości, religii, lub jej braku. Wątpiąc analizowałem, pytając szukałem. Szukając, zwiększam możliwości, że odkryję więcej prawd. Ale nie jestem tak arogancki by twierdzić, że znam „Prawdę”, przez duże P. W konkluzji, dla czytających muzułmanów, podam cytat ze Stephena F. Robertsa, który w elokwentny sposób powiedział to najlepiej: “Uważam, że obaj jesteśmy ateistami. Ja po prostu wierzę w jednego boga mniej niż ty. Kiedy ty zrozumiesz czemu odrzucasz wszystkich innych możliwych bogów, zrozumiesz też czemu odrzucam twojego”.



Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

Zapraszam wszystkich na profil na naszej klasie, gdzie przynajmniej raz ktoś oddał głos:

PWSIiP Projekt TTŻ w Łomży

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

exez kazdy program ma duzo mozliwosci ;] fl jak to kolega wyzej powiedzial, badz (sam uzywam) ableton. pozdro

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

Mnie zastanawia ile ten człowieczek ma lat... bo albo jest bardzo młody (sądząc bo poziomie wypowiedzi) albo nieco ograniczony....

..i król i pionek po skończonej partii wracają do tego samego pudełka.

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

Mnie zastanawia ile ten człowieczek ma lat... bo albo jest bardzo młody (sądząc bo poziomie wypowiedzi) albo nieco ograniczony....



Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

Mam kolejną prośbę do autorów tekstów na 4lomza : ludzie,fajnie,że piszecie o sprawach,które są ważne dla mieszkańców regionu - ale na litość PROSZĘ,SPRAWDZAJCIE TEKST przed puszczeniem w "teren".Wypisujecie bzdury np.: w artykule o Ś.P. por. Dardzińskim.Według autora,pogrzeb odbył się w słoneczną sobotę 9 października.A może w sobotę był 10 października?Tak trudno to sprawdzić? Czy wolicie się ośmieszać?

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Upadek polskich snów

tak , zdecydowanie wolimy się ośmieszać .

..i król i pionek po skończonej partii wracają do tego samego pudełka.

Odpowiedz na tę wiadomość
 Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 


 Logowanie użytkownika
 Imię (nazwa) użytkownika:
 Hasło:
 Pamiętaj mnie:
   
Nie masz konta? - Zarejestruj się
 Nie pamiętasz hasła?
Podaj Twój e-mail albo nazwę użytkownika poniżej a nowe hasło zostanie wysłane na e-mail skojarzony z Twoim profilem.


Posty, których jedynym celem jest kopiowanie artykułów prasowych lub reklama - będą kasowane

Ogłoszenia płatne


Formatowanie tekstu
Za treść wpisów odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
phorum.org