Warsztaty to nie terapia – czyli jak nie rozwiązuje się kryzysu zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży w Łomży
W Łomży trwają przygotowania do bezpłatnych warsztatów z zakresu zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Porozumienie podpisane przez władze miasta i Szkołę Główną Mikołaja Kopernika zakłada m.in. szkolenia dla nauczycieli oraz pilotażowy program w jednej z placówek edukacyjnych. Z pozoru – dobra wiadomość. Z pozoru.
Bo oto mamy do czynienia z paradoksem: ci sami przedstawiciele władzy, którzy zaledwie kilka tygodni temu odrzucili kompleksowy, obywatelski program wsparcia psychicznego dla dzieci i młodzieży, dziś chwalą się inicjatywą, która – przy całym szacunku – przypomina raczej broszurę wręczaną na korytarzu niż leczenie w szpitalu. Owszem, warsztaty to ważny krok w budowaniu świadomości. Ale warsztaty nie zastąpią systemowego wsparcia, dostępu do psychologów, terapii, konkretnych działań w szkołach i poza nimi. A przecież dokładnie to zawierał projekt uchwały przygotowany przez mieszkańców.
Nie sposób nie dostrzec pewnej strategii w tej rozbieżności: działań pozornie prospołecznych, które są łatwe do ogłoszenia, tanie i bezpieczne politycznie. Władze mówią o "zwiększaniu świadomości", "kształtowaniu postaw", "wspieraniu kompetencji administracji", ale nie odpowiadają na najważniejsze pytanie: gdzie jest pomoc dla dziecka, które dziś, teraz, nie może dostać się do psychologa?
Prezydent i jego zastępca mówią o dotarciu do jak największej liczby mieszkańców. To pięknie brzmi. Ale czy dotrze do nich świadomość, że miasto mogło zrobić znacznie więcej, ale nie zrobiło, bo zabrakło odwagi? Czy nauczyciel po jednodniowym szkoleniu będzie w stanie pomóc dziecku z depresją? Czy rodzic usłyszy, że "świadomość" to nie to samo, co terapia?
Program edukacyjny w jednej szkole nie zaspokoi potrzeb całego miasta. To jakby postawić parasol nad jedną ławką w czasie ulewy i uznać, że „coś się przecież robi”. Tymczasem fala problemów zdrowia psychicznego zalewa nie tylko Łomżę – zalewa całe społeczeństwo.
Dzieci i młodzież nie potrzebują gestów. Potrzebują dostępnych psychologów, zajęć integracyjnych, programów psychoedukacyjnych. Tego właśnie dotyczył obywatelski projekt uchwały. Został przygotowany przez ekspertów, wsparty przez setki mieszkańców i... jednak odrzucony!
W tej sytuacji warsztaty, jakkolwiek wartościowe, są po prostu zbyt małe wobec zbyt wielkiego problemu. A największym niebezpieczeństwem nie są dziś emocje młodych ludzi – lecz obojętność tych, którzy mają narzędzia, by im pomóc.
Reasumując: Zamiast zmieniać system – zmieniamy dekoracje!
Tomasz Wróblewski