Para demokracja łomżyńska
„Sami swoi – czytaj koalicja rządząca – stworzyli parakomisję, która udaje, że rozumie problem albo sama ten problem stwarza” - puentuje Dariusz Domasiewicz powstanie nowego „ciała politycznego”. Nowe ciało w zasadzie dubluje kompetencje komisji, nie wnosząc nic nowego.
Rada Miejska Łomży na wniosek prezydenta Mariusza Chrzanowskiego powołała do życia zespół ds. edukacji. W mieście rad jakim stała się Łomża (seniorów, młodzieży, kobiet, gospodarczej, niepełnosprawnych, sportu), kolejne ciało kolegialne z pewnością na mieszkańcach nie zrobi większego wrażenia. Obchodzi jednak polityków, którzy przy okazji wystąpień publicznych będą mogli niezorientowanym obywatelom rzucać wiązanką komisji, nadkomisji, rad, czy zespołów w których zasiadają. Jak wiadomo wartość takiego działacza rośnie.
Powołując się na szanowane przez wszystkich wartości – np. demokracja, politycy by nie tracić kontroli nad społeczeństwem, potrafią skanalizować każde inicjatywy. W tym duchu do kuriozalnej w gruncie rzeczy sytuacji, doszło w środę, podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej. Prezydent Mariusz Chrzanowski zwrócił się do radnych by wytypowali pięciu z nich do zespołu, który zajmie się analizą funkcjonowania miejskich placówek oświatowych. W odczytanym piśmie prezydent precyzuje, że w skład nowego ciała wejdą: zastępca prezydenta, skarbnik miasta, naczelnik wydziału i merytoryczni pracownicy oraz 5 radnych. Gdy zgłosiło się 7 stwierdził, że to nie przeszkadza i może być 7.
Po prawie 5 godzinach obrad radni ochoczo podeszli do kolejnego głosowania, wszak to jedna z podstawowych czynności na sesjach. Co prawda pojawiły się wątpliwości, czy bez zgody jednej ze zgłoszonych radnych, można ją wybrać, ale skoro pośrednio (jeden radny po rozmowie potwierdzał, że zgadza się) zagłosowali „en bloc”.
Po 5 minutowej przerwie radny Piotr Modzelewski zgłosił jednak „niejasności co do głosowania”, więc przewodniczący RM zarządził reasumpcję. Polegała ona na tym, że zaczęto głosować oddzielnie na każdego ze zgłoszonych radnych. Kandydaci: Sychowicz, Wojtkowski, Najda, Cieślik, Kisiel i Chmielewski otrzymywali komplet głosów poparcia. Edytę Śledziewską w tym gronie z 17 obecnych radnych chciało widzieć zaledwie 3. Pozostali, wszyscy z większości prezydenckiej, byli albo przeciw (10), albo wstrzymało się od głosu (4).
„Czemu miało służyć to głosowanie? - pytała zdziwiona i poruszona radna Śledziewska. Co ów zespół będzie robił, skoro nie chcą dopuścić strony opozycyjnej. Dziwiła się, że prezydent wziął sobie wygodnych radnych, a niewygodnych odrzucił. Przypomniała, że powołuje różne rady, więc mógłby i tę swoim zarządzeniem powołać i wziąć za to odpowiedzialność. „Po co czas marnować takim głosowaniem”.
„To wola Rady – opowiadał prezydent Chrzanowski. - Pani powinna to uszanować, wolę większości. To większość zdecydowała w głosowaniu demokratycznym”. Tłumaczył, dodał też, że aby zarządzeniem powołać zespół, trzeba to było oprzeć o akty prawne. Przy tej okazji nie wyjaśniał jakie to akty prawne pozwalają powołać np. radę gospodarczą, a nie powalają powołać rady ds. edukacji. Radnej radził, że zawsze może zabrać głos na sesjach Rady Miejskiej i przyglądać się pracy zespołu.
Ale po co ten zespół?
Podczas sesji tłumaczono, że ma analizować sytuację oświatową w mieście. Przypomnijmy, Rada Miejska Łomży posiada stałą komisję edukacji i kultury, a skład zespołu nie wnosi niczego nowego. Tym którzy nie wiedzą przypominamy, że w posiedzeniach komisji biorą udział urzędnicy z konkretnych dziedzin i tak przy edukacji wiceprezydent ds. oświaty, naczelnik wydziału oświaty, bywa skarbnik i urzędnicy merytoryczni. Pozostały skład tworzą wybrani radni, a obradom tego gremium mogą przysłuchiwać się mieszkańcy i media. Co więcej, komisja może zażądać dokumentów, analiz czy zmusić władzę do odpowiadania na przeróżne pytania. Po co więc zespół?
Prezydent Chrzanowski cieszył się, że inicjatywa „przyniesie efekt” (jaki???), a jako autora pomysłu wskazywał radnego Piotra Chmielewskiego.
O radzie ds. oświaty, i co ważniejsze o wypracowaniu wizji szkolnictwa w Łomży wielokrotnie mówiła Ewa Chludzińska, szefowa ZNP w Łomży i radna miejska. Dlaczego więc po zgłoszeniu jej do tego gremium, nie wyraziła zgody na kandydowanie? „W tym układzie i tak prowadzonej polityce to nie ma sensu”. Jej zdaniem rada, czy też zespół powinien wychodzić poza ramy radnych, a w jej skład powinni wchodzić przedstawiciele dyrektorów, nauczycieli, kuratorium a nawet uczniów. „Myślałam, że to sprawa poważna, a wyszło jak zwykle” - kwituje.
Przy tak głębokiej trosce o łomżyńską oświatę, jaka przebija z tych działań, być może już wkrótce usłyszymy o podzespole ds. przedszkolaków, czy nadzespole ds. maturzystów. A jeśli entuzjazm nie ustanie, za rok mogą powstawać parazespoły do poszczególnych szkół, a nawet klas.