„Stare pędzle. Młode serca” w Galerii Pod Arkadami
Wystawę malarstwa Mańki Dowling i Sławka Blattona otwarto w Galerii Pod Arkadami. Oboje w latach 60. ukończyli warszawską ASP, po czym spotkali się w Londynie, gdzie mieszkają i pracują, często wspólnie, już ponad pół wieku. – Moim marzeniem jest, żeby ludzie oglądając moje obrazy uśmiechali się! – podkreślała Mańka Dowling, objaśniająca tajniki twórczości: swojej oraz nieobecnego z powodu choroby przyjaciela.
Maria Dowling-Skibińska i Stanisław Sławomir Blatton poznali się w czasie studiów na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ona, zgłębiająca tajniki malarstwa pod kierunkiem Jana Cybisa, ukończyła studia w roku 1967. On, wychowanek równie znanego Aleksandra Kobzdeja, poszedł w jej ślady dwa lata później, po czym na jakiś czas stracili kontakt. Odnowili znajomość w Londynie, w którym znaleźli się, niezależnie od siebie, w roku 1970.
– To mój najlepszy przyjaciel, którego znałam jeszcze z Akademii Sztuk Pięknych, a potem spotkałam go w Londynie – opowiadała Mańka Dowling. – Miałam wystawę w bardzo dobrej galerii, wszystko było ładnie, ale nagle, po dwóch dniach wystawy, Sławek do mnie zadzwonił, mówiąc: „Mańka, natychmiast masz tam jechać, bo zamykają galerię – nie zapłaciła jakiegoś podatku!”. Nigdy jeszcze nie jechałam tak szybko samochodem, ale obrazy udało mi się odzyskać. Od tego czasu zaczęliśmy współpracować i tak to trwa do dzisiaj –bardzo często razem robimy wystawy, chociaż mieszkamy po obu stronach Londynu.
Swoją twórczość prezentowali wspólnie nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też w wielu innych zakątkach świata. Mieli też szereg wystaw indywidualnych, od Stanów Zjednoczonych, przez Meksyk i Kubę aż do Syrii, promując tam polską kulturę i sztukę.
W Łomży pokazują reprezentatywny wybór swej twórczości, gdzie doboru prac obojga dokonała Mańka Dowling. Na pierwszą łomżyńską prezentację twórczości przyjaciela wybrała jego słynne akwarelowe akty, ale nieoczywiste, dynamiczne i figuralne.
Sama sięgnęła po prace nowsze, głównie z lat 2023-2024; barwne, pełne żywych kolorów ale też humoru. Dlatego, jak podkreślała, uwielbia twórczość Picassa, a do tego blisko jej do Kandinsky’ego – z Chagallem, do którego jest często porównywana, nie ma wiele wspólnego.
– Im dłużej człowiek maluje, tym więcej ma wyobraźni – podkreślała Mańka Dowling, dodając, że wyobraźnia jest jak mięsień, więc też się rozwija, a wtedy wszystko, praca twórcza również, przychodzi łatwiej. – Oczywiście są obrazy, które nie wychodzą, które maluje się latami, poprawia i poprawia; też mam taki i maluję go już 45 lat (śmiech).
Prace obojga przyjaciół wzajemnie się dopełniają – chociaż są odmienne, to jednak pasują do siebie, z racji wykorzystywania przez artystów intensywnych barw oraz oryginalności formy.
– Artyści patrzą inaczej. Wnoszą coś romantycznego, rzeczywistego, ale też żartobliwego, wprawiając człowieka w inne emocje i wrażenia niż te zastane. Bogata kolorystyka tych prac jest niczym epifania sprowadzająca naszą uwagę ku małym rzeczom – pulsującym, żywym, nowym i świeżym – zauważa Kaja Kozon, kierująca galerią kuratorka wystawy.
Udało jej się zaprosić Mańkę Dowling do Łomży dlatego, że spędza ona w kraju wakacje, a jak podkreślała artystka, zaproszenie od MDK-DŚT przyjęła z przyjemnością, bo często bywa tak, że w te bardziej odległe rejony świata jej obrazy podróżują częściej niż ona.
W kameralnej galerii na Starym Rynku mogła się jednak pojawić, ku zadowoleniu lokalnych i przyjezdnych miłośników malarstwa. Jeśli jednak ktoś nie mógł być na wernisażu, to wystawę „Stare pędzle. Młode serca” można oglądać do 27 lipca.
Wojciech Chamryk