Bocian walczący z autami
Kilka tygodni temu Pan Marcin usłyszał, że coś stuka na podwórku. Zdziwił się, ponieważ sąsiedzi nigdy dotąd nie pracowali fizycznie w niedzielę, a do tego rano. - Co za diabeł...? - zastanawiał się i uchylił drzwi. Pies wybiegł pierwszy na podwórko, gdzie stał czarny, bardzo czysty, umyty, świeżo wypolerowany i błyszczący samochód. Właściciel komisu samochodowego w Piątnicy zaniemówił na widok bociana, który obfitymi odchodami zabrudził wszędzie karoserię. Pies wystraszył intruza, niszczyciel mienia odleciał. Pan Marcin pomyślał, że to koniec dziwnej akcji. Kilka dni był spokój.
Po kilku dniach nieproszony gość upodobał sobie inne auta, widoczne od strony drogi i zaczął tam – jak określa to przedsiębiorca – psiksusować, dziobiąc w karoserie, skacząc po dachach i maskach, rysując dziobem i zanieczyszczając lakier. Pan Marcin zabrał więc z parkingu stojące samochody na podwórko, żeby bocian szkodnik nie miał czego atakować. Ptak szczególnie upodobał sobie czarne samochody, być może, z racji na swoje odbicie w karoserii jak w lustrze, które mogło się kojarzyć z groźnym osobnikiem, samcem, rywalem...? Pan Marcin postawił stracha na wróble w odblaskowej kamizelce. Jednak ani przenosiny aut, ani straszydło nie powstrzymały przybysza. Bocian zbudził o 5. rano domowników i sąsiadów donośnym klekotaniem, obwieszczając, że znów narozrabiał. Tym razem popstrzonych było więcej aut i to tak rozlegle obficie, że przedsiębiorca zastanawiał się, skąd w jednym białopiórym ptaku może zebrać się aż tyle guana, wżerającego się w lakier karoserii. Gdy bocian miał ochotę i czas, to spacerował między autami, choć wolał skakać po dachach i maskach.
Gniazdo
- Wyglądało to tak, jakby lubił znęcać się nad naszymi samochodami – opowiada Pan Marcin. Snuje hipotezy, że może w pamięci ptaka utkwiło jakieś wstrząsające przeżycie, na którego wspomnienie bocian odczuwa potrzebę ataku, zemsty, zniszczenia - unicestwienia blaszanego przeciwnika, jakby wroga...? W odległości od około 50 do 100 metrów, w głębi za domem znajduje się przy innej ulicy słup elektryczny z gniazdem bocianim, gdzie mieszkają dwa dorosłe osobniki i dwa bocianiątka, do których raz jeden, raz drugi rodzic przylatuje z pokarmem z nadnarwiańskich łąk i piątnickich pól. Czy bocian dziwak jest którymś z tamtych dorosłych...? Pan Marcin uważa to za więcej niż bardzo możliwe, ze względu na to, że jego sąsiedzi widzieli – ich zdaniem – akurat tego bociana, jak frunie w stronę domów przy ulicy Nadrzecznej oraz w stronę Szkoły Podstawowej po drugiej stronie ulicy Stawiskowskiej, gdy ląduje i startuje w obu kierunkach w okolicach między parkingiem i gniazdem.
Terytorium
Pan Marcin odniósł też wrażenie, że bocian po stoczeniu walk z wyimaginowanym przeciwnikiem i wydaleniu maksymalnie dużo odchodów, z satysfakcją mściciela poobserwował pole konfrontacji i wtedy unosił się w stronę gniazda. Ale właściciel komisu zamontował wysokie drążki na parkingu. Rozciągnął pomiędzy nimi żółty sznurek i pozawieszał szeleszczące sreberka, aby utrudnić ptakowi poruszanie się w pobliżu i zniechęcić do przykrych wizyt. Przedsiębiorca widział, że intruz nie jest płochliwy, ale złośliwy i nieustępliwy, bo na kostce brukowej nie znajdzie pożywienia. Pan Marcin konsultował się, m.in., z Urzędem Gminy Piątnica i Łomżyńskim Parkiem Krajobrazowym Doliny Narwi. Bocian wyrządził szkody, robiąc głębokie rysy w lakierze 3-ech samochodów, których nie da się wypolerować, i poważnie zapaskudzając guanem karoserię 5-u. Na przestrzeni minionych 10 lat w Dolinie Narwi odnotowano 4 podobne przypadki: w trzech sytuacjach dochodziło do ataków na posesjach, gdzie znajdowały się gniazda (okolice Stawisk, gmina Szumowo, gmina Zbójna) i raz w Krzewie: bocian atakował drzwi balkonowe z powłoką prawie lustrzaną, w której widział dobrze swoje odbicie. - Bociany swoje odbicie potraktowały jako intruza, konkurenta, przeciwnika, dlatego z zaciekłością walczyły o swoje terytorium – wyjaśnia doświadczony i ceniony przyrodnik Mariusz Sachmaciński z ŁPKDN.
Przyrodnicy znają gniazdo w pobliżu komisu, gdyż zabrali stamtąd pisklę, wyrzucone przez dorosłe bociany (być może, było zbyt słabe lub dorosłe wyczuwały, że nie zdołają wykarmić trójki potomstwa). Bocian jest pod ochroną, więc z ewentualnym przeniesieniem gniazda trzeba by czekać do jesieni. Jednak Pan Marcin przywykł do widoku gniazda (istniejącego od bodaj 1996 r.) od 2006 r., gdy zamieszkał z rodziną w bliskim sąsiedztwie. Ma pod wiatką ptaszki, które same uwiły gniazdko, i nie chce niszczyć gniazda bocianom sąsiadów. Planuje powiększyć system sznurków, tworzących siatkę nad parkingiem i podwórkiem, i poczekać, aż bocianowi odechce się walki z samym sobą z odbicia, bo skupi się na karmieniu i wychowywaniu młodych bocianiątek. - Prawdopodobnie to młody bocian, zaczynający życie rodzinne, stąd takie silne emocje przeżywa na punkcie szalonej obrony dostępu do terytorium – podsumowuje przyrodnik z Parku Doliny Narwi. Zachowania terytorialne ptaków są niemożliwe do wyrugowania w okresie godowym i lęgów, gdyż bocian będzie ponawiał ataki do skutku, nawet jeśli będzie się go płoszyć. Pani Ania z koleżankami z Salonu Fryzjerskiego Laura i Kosmetycznego Laurka mają nadzieję, że bocian za rok się uspokoi.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
