Czy Strefa Płatnego Parkowania zabije handel w centrum?
Większość mieszkańców, która wzięła udział w konsultacjach w sprawie utworzenia Strefy Płatnego Parkowania w Łomży była przeciw proponowanym przez Ratusz rozwiązaniom. Pytano, dlaczego stara część miasta ma płacić na autobusy dla reszty i przestrzegano przed upadkiem i tak nielicznych już tu sklepów.
We wtorek w Hali Kultury odbyły się konsultacje w sprawie wprowadzenia w Łomży Strefy Płatnego Parkowania. Z mieszkańcami, których do sali na piętrze przyszło około 40, spotkał się zastępca prezydenta Piotr Serdyński i Naczelnik wydz. Gospodarki Komunalnej Przemysław Chełstowski ze swoimi współpracownikami.
Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Znane powiedzenia nazbyt trafnie oddaje sytuację wokół planów wprowadzenia w Łomży Strefy Płatnego Parkowania. Płacenie za parkowanie, jak tłumaczył mieszkańcom wiceprezydent Piotr Serdyński, wpisano do projektu zrównoważona mobilność miejska, z którego Łomża kupiła autobusy elektryczne, przebuduje warsztaty MPK, czy utworzy na obrzeżach miasta parking Park&Ride z samoobsługową stacją do naprawy rowerów. W sumie 34 mln zł dofinansowania. Integralną częścią projektu stało się utworzenie w Łomży 1000 płatnych miejsc parkingowych, więc strefa stała się zobowiązaniem. Kto zatem tę szaloną ilość wpisał do projektu? - pytano. Wiceprezydent Piotr Serdyński podczas konsultacji tłumaczył, że nie on, bo tę funkcję pełni zaledwie od półtora roku, a umowę podpisywano wcześniej, zatem nie wiadomo kto? Trochę światła co do autorstwo pomysłu mogą rzucić zdjęcia chociażby z podpisywania umów na dostawę tych elektryków, gdzie czołową postacią jest m.in. prezydent Mariusz Chrzanowski, który wielokrotnie chwalił się skutecznością w pozyskaniu tych funduszy.
Komu zatem w Łomży potrzebna jest Strefa Płatnego Parkowania? Na pewno władzom miasta, bo to one jako zobowiązanie wpisały ją do projektu. Wypowiadający się mieszkańcy w przeważającej masie byli przeciwni, choć były też głosy aprobujące ten zamiar. W opinii większości uczestników zabierających głos podczas konsultacji w Hali Kultury, wprowadzenie SPP wiąże się bardziej z problemami niż korzyściami.
„15 lat temu, jak była strefa parkowania, Łomża nie miała galerii. Wtedy to miało rację bytu. Na dzień dzisiejszy spowodujemy, że to wszystko co tutaj mamy (stara część miasta) opustoszeje. Nie będzie żadnych działalności gospodarczych, wszystko upadnie” - przestrzegał mieszkaniec i przedsiębiorca. „Mam klub fitness na Skłodowskiej, wprowadzono płatne parkowanie i ludzie przestali przyjeżdżać. Przestrzegam, by przemyśleć i nie wylać dziecka z kąpielą” - apelował. Przywołał przykład Kołobrzegu, a z jego relacji wynikało, że po wprowadzeniu płatnej strefy parkowania 40% działalności upadło. „Tego chcemy” - pytał? To wszystko opustoszeje. Proszę państwa tu trzeba się zastanowić, czy my faktycznie jesteśmy taką metropolią, która potrzebuje strefy płatnego parkowania? Może wystarczy wyznaczyć 5 -10 miejsc , a nie wszystko naraz, bo naprawdę będziemy mieli mega problem”.
„Mogę czuć się pokrzywdzony jako mieszkaniec tej strefy, bo z południa przyjadą i mają bezpłatne czerwoniaki, a ja mam za ich komfort płacić” - dodawał inny. „A może czerwoniaki niech pobierają złotówkę od przejazdu. Dlaczego tylko ten region ma płacić za resztę?”
Wojciech Winko z Lokalnej Organizacji Turystycznej popierając wprowadzenie strefy, która turystom dałaby wolne miejsca potwierdzał, że ze zrobieniem deptaka na ulicy Długiej, rozpoczęły się problemy handlu w tym miejscu. „ulica Długa jest martwa” - stwierdził.
Z kolei przedstawicielka sklepów z dołu ul. Długiej z aprobatą przyjęła propozycję SPP. Mówiła, że klienci nie mają gdzie zaparkować i jeżdżą w kółko po półgodziny. A tak wrzuciłby parę groszy i byłoby miejsce. „Cały świat stoi na parkomatach. Cywilizacja na tym stoi” - przekonywała.
Podczas spotkania zastępca prezydenta i naczelnik powtarzali, że przedstawione propozycje są na wczesnym etapie i po to są konsultacje, aby „ta strefa była skrojona na miarę oczekiwań”. Z ich wypowiedzi wynikało, że propozycja radnych Łomżyńskiego Klubu Samorządowego, czyli osób które weszły do rady z listy Koalicji Obywatelskiej, w większości głosowań popierających prezydenta, jest propozycją kompromisową. Sprawa jest o tyle ciekawa, na co uwagę zwracali też Czytelnicy 4lomza.pl, że Ratusz nie przedstawił żadnej symulacji kosztowej. Zatem strzelanie propozycjami przez urzędników czy radnych, nie pozwala w sposób odpowiedzialny do nich się odnieść. Propozycja abonamentu dla mieszkańców z 900zł spada do 250 zł a nawet 150 zł rodzi pytanie czy to loteria? Bo jak inaczej wytłumaczyć taki skok opłat? W trakcie dyskusji naczelnik tłumaczył, że zakładano 50% obłożenie strefy. „Nie chciałbym, aby mieszkańcom miasta dawać abonamenty za złotówkę, bo to nic nie zmieni, bo wszyscy znowu będą parkować” - tłumaczył.
Naczelnik wydz. Gospodarki Komunalnej wyraźnie stwierdził, że jest to w ramach projektu i Miasto Łomża nie może na tym zarabiać. Wpływy mają tylko pokrywać koszty. Doszedł też do wniosku, że o ile system zakupimy, to jego obsługą zajmie się urząd. Ma to obniżyć koszty funkcjonowania. „Oczekujemy wniosków, na które będziemy mogli merytorycznie odpowiedzieć” – mówił do zgromadzonych na sali mieszkańców. Strefa ma także uporządkować organizację ruchu i wymusić rotację miejsc parkingowych, której miała się domagać część sklepów.
Naczelnik zwrócił uwagę, że wprowadzenie strefy na terenie starej części miasta zmieni układ parkowania na tym terenie. Chodzi o to, że w strefie parkowanie jest możliwe tylko w wyznaczonych miejscach. Tam gdzie nie będzie możliwości „odmalowania” pełnych miejsc będzie z mocy prawa obowiązywał zakaz parkowania.
Podczas prawie dwugodzinnej dyskusji postulowano: wprowadzenie SPP na terenie całego miasta, żeby „każdy płacił równo, a nie tylko ci na starówce”, czy 30 minut za darmo „bo zabijecie nam działalność na starym mieście”. Pytano, czy urzędnicy pod Ratuszem też będą płacić za parkowanie? Jeden z mieszkańców zwrócił uwagę, że ceny usług tym zamieszkującym strefę wzrosną, bo trzeba będzie opłacić kilkugodzinne parkowanie. Często obszar ten zamieszkują seniorzy i mimo braku pojazdów, będą ponosić koszty wprowadzenia Strefy Płatnego Parkowania.
W dyskusji wielokrotnie podnoszono kwestie braku miejsc parkingowych w mieście, nie tylko w centrum. Czy rotacja zwiększy ich ilość? Herbata nie będzie słodsza od mieszania, a od ilości cukru. Jeśli nie przybędzie parkingów, także piętrowych, to trudno oczekiwać, by sytuacja się poprawiła. Takich planów niestety nie przedstawiono. Niektórzy SPP mogą odczytać jako próbę wprowadzenia kolejnego parapodatku od posiadania samochodu w części Łomży, stąd też postulat symbolicznej opłaty dla mieszkańców ma tę obawę rozwiać. Pytanie ile to jest symbolicznie. Powołując się na Warszawę mówiono o 30 zł (za rok), w Łomży o 150zł. Zatem bogatszy Warszawiak zapłaci 5x mniej niż biedny Łomżyniak. Co ważne, jak przybliżał jeden z mieszkańców, w stolicy mała opłata obowiązuje w pewnej odległości od miejsca zamieszkania, a nie w całej strefie.
Komunikacją miejską można jeździć po mieście, ale aktywność życiowa mieszkańców nie zamyka się tylko w ich granicach, zatem apel o rozwagę jest jak najbardziej na miejscu. Do końca miesiąca uwagi można zgłaszać, szczegóły pod linkiem.