Zegar słoneczny zniknął po pożarze
Po jedynym zegarze słonecznym w Łomży pozostał cień. Po pożarze domu zegar jeszcze był, ale później tarcza zniknęła.
Zegar słoneczny na kamienicy przy ul. Sikorskiego 369 zamontował dziś 87 letni Antoni Janicki. Zdolny technicznie i obdarzony talentem estetycznym absolwent technikum zachwycił się zegarem słonecznym na kościele w Nowogrodzie i taki sam postanowił mieć na swojej części kamienicy. W 1957(albo 56) roku wykonał i zawiesił kopię mechanizmu.

„Miał frajdę i cieszył się jak ludzie idący na plażę zatrzymywali się i sprawdzali godzinę” - opowiada jeden z członków rodziny. Zegar wisiał na ścianie i cieszył nie tylko oko właściciela, ale i przechodniów. Po ponad 40 latach, w 1989(9) roku Pan Antoni wspólnie z wnukiem wykonał nową, taką samą tarczę zegara, która na wpisanym do ewidencji zabytków domu wisiała do czerwca 2025 roku.
Może nie wszyscy mieszkańcy Łomży wiedzą, ale dwa razy w roku słoneczny zegar trzeba było przestawiać. Jak przekazywał jeden z członków rodziny, gdy wszyscy Polacy zmieniali czas na letni czy zimowy, Pan Antoni przesuwał tarczę zegara w jedną, bądź w drugą stronę.
Nad ranem 10. czerwca 2025 roku dom stanął w płomieniach. Ktoś musiał zaprószyć ogień, bo skąd mógłby się wziąć w niezamieszkanym budynku?
Ogień pojawił się w nieco innej części nieruchomości, dlatego zegar słoneczny akcję gaśniczą przetrwał. Po krótkim czasie od tej sytuacji tarcza zegara, na której były miesiące, zniknęła. Ktoś ukradł – stwierdza członek rodziny Pana Antoniego.
W opinii łomżavianisty Sławomira Zgrzywy, Łomża traci kawałek ze swojej historii. Z kolei z punktu widzenia fotografa, traci fragment starej, niebanalnej i przypominającej o historii przestrzeni.

Wersja współczesna, nie ta na której wzorował się Pan Antoni.