Młode talenty zagrały w Łomży
Aż dwa bardzo interesujące koncerty młodych muzyków odbyły się w Łomży we wtorkowe popołudnie. Najpierw w szkole muzycznej zagrał jeden z najbardziej utalentowanych młodych pianistów Mateusz Dubiel, zakwalifikowany do XIX Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego bez udziału w eliminacjach. Półtorej godziny później w sali Filharmonii Kameralnej wystąpiły Big Band oraz Orkiestra Dęta Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych nr 1 w Warszawie, w świetnym stylu wykonując pod batutą Jarosława Praszczałka przeboje muzyki filmowej.
17 dzień czerwca tego roku łomżyńscy melomani zapamiętają długo, ponieważ rzadko zdarza się okazja wysłuchania pod rząd aż dwóch koncertów młodych, ale grających już na niezwykle wysokim poziomie artystów. Liczący zaledwie 21 lat Mateusz Dubiel, wybitnie utalentowany student Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie i laureat wielu prestiżowych konkursów, gościł już w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w roku ubiegłym. Wykonał wtedy popisowo recital złożony z dzieł kilku wielkich kompozytorów, między innymi najsłynniejszego z familii Bachów oraz Chopina.
Teraz wrócił do Łomży jako zwycięzca niedawnego Ogólnopolskiego Konkursu im. Fryderyka Chopina w Warszawie, który to sukces automatycznie dał mu kwalifikację do pierwszego etapu XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, w którym będzie jednym z 13. reprezentantów Polski. Nic więc dziwnego, że program jego wtorkowego recitalu wypełniły kompozycje Fryderyka Chopina, a do tego był to jeden z jego nielicznych występów przed październikowym konkursem.
Młody pianista, tak jak i poprzednio, zagrał na fortepianie marki Fazioli, co było możliwe dzięki trwającej od kilku lat współpracy łomżyńskiej PSM z firmą Silesia Music Center, dystrybutorem instrumentów najlepszych światowych firm. Zaczął od czterech mazurków, by błyskawicznie przejść do błyskotliwie zinterpretowanego Walca as-dur op. 34 nr 1 oraz nostalgicznej Barkaroli Fis-dur op. 60. Imponowały nie tylko techniczna finezja młodziutkiego pianisty, ale też duża swoboda i ogromna muzykalność, dzięki czemu Scherzo E-dur op. 54 nabrało jeszcze większej lekkości, a finałowy Polonez-Fantazja As-dur op. 61 zachwycał finezją. Nagrodzony, w pełni zasłużoną, owacją na stojąco Mateusz Dubiel bisował dwukrotnie, ponownie oczarowując słuchaczy mistrzowskimi drobiazgami z dorobku Fryderyka Chopina, to jest Berceuse op. 57 oraz walcem As-dur op. 42.
Niedaleka odległość pomiędzy szkołą muzyczną a siedzibą Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego sprawiła, że wielu słuchaczy Chopinowskiego recitalu błyskawicznie przemieściło się na koncert filmowych przebojów i raczej nikt nie żałował tej decyzji.
Jako pierwszy wystąpił 18-osobowy Big Band Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych nr 1 w Warszawie, jedną z najstarszych i największą szkołą muzyczną w Polsce. Jej obecni uczniowie, absolwenci i pedagodzy potwierdzili, że mimo klasycznego wykształcenia mają swing we krwi, co szczególnie efektownie zabrzmiało w „Killer Joe” Quincy’ego Jonesa z licznymi wypowiedziami solowymi, porywającym rytmem i melodią „I’m Still Standing” Eltona Johna oraz „Can't Stop The Feeling!” Justina Timberlake’a, również skrzącym się od partii solowych. Nie zabrakło też jazzu w odsłonie latino, dzięki słynnemu „Sway” Pablo Beltrána Ruiza, w którym saksofonista Maciej Biskup okazał się również sprawnym wokalistą. Po przerwie na estradzie pojawiła się 40-osobowa Orkiestra Dęta Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych nr 1 w Warszawie, zespół bardzo zróżnicowany wiekowo, mający w składzie muzyków od 10-letnich dzieci do osób dorosłych, ale zgrany i grający bardzo stylowo. Publiczności szczególnie spodobały się wiązanka filmowych tematów włoskiego mistrza Ennio Morricone, zatytułowana „Moment For Morricone”, w której zadyrygował saksofonista, a od jesieni student dyrygentury wrocławskiej akademii muzycznej Maciej Perzanowski oraz „Take On Me” a-ha. Słynny przebój norweskiego tria, jeden z hitów roku 1985 i jeden z evergreenów ósmej dekady ubiegłego wieku, bardzo zyskał dzięki orkiestrowemu opracowaniu, podobnie jak „Pasadena” Jacoba de Haana oraz skomponowany przez Johna Powella „How To Train Your Dragon” z filmu o tym samym tytule. Nic więc dziwnego, że publiczność nie chciała słyszeć o końcu koncertu, tak więc i tutaj były dwa bisy: roztańczony, dynamiczny „Shut Up And Dance” Walk The Moon oraz powtórzona „Pasadena”.
Wojciech Chamryk