Powrót do przeszłości Teatru Snów
Spektakl „Klasa” Teatru Snów zakończył drugi dzień 38. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Walizka. Artyści z Gdańska zaprezentowali na Starym Rynku poetycką opowieść o przemijaniu i sile wspomnień, zainspirowaną twórczością Bruno Schulza. Główną rolę zagrał Zdzisław Górski, również reżyser i scenograf przedstawienia, a do tego współtwórca istniejącego od niemal 40 lat teatru.
Teatr Snów jest jednym z najbardziej znanych polskich teatrów ulicznych. W ciągu wieloletniego istnienia odwiedzał również Łomżę – ostatnio gościł na Walizce w roku 2012, grając aż dwa spektakle, imponujące rozmachem „Ulro” oraz proponując uliczny happening „Pielgrzymka”. Tym razem Zdzisław Górski, Tea Dekun, Przemysław Dekun, Marek Kurkiewicz, Monika Roguszczak, Amelia Wrońska i Izabela Wrońska przedstawili łomżyńskiej publiczności zupełnie inny, bardziej kameralny, ale równie nieoczywisty spektakl. Punktem wyjścia do jego stworzenia były słynne opowiadania Bruno Schulza, opublikowane w zbiorze „Sklepy cynamonowe”, w których autor w intrygujący sposób połączył świat istniejący z nierzeczywistym, jakby wywiedzionym z nierealnego snu.
W „Klasie” jest podobnie – to historia starszego już mężczyzny, który po trudach codziennego życia wraca do szkoły. To niejako symboliczny powrót do czasów dzieciństwa: beztroskich, szczęśliwych i radosnych, kiedy nie myśli się jeszcze o przyszłości, a jeśli już, to rysuje się ona wyłącznie w jasnych barwach. Dlatego główny bohater z rozrzewnieniem ogląda stare fotografie, przypominając sobie postaci koleżanek i kolegów oraz wydarzenia sprzed lat.
Klasa jest jednak, co nie dziwi, zupełnie pusta. Zasiada więc w ławce i zaczyna wspominać, przywołując postaci i wydarzenia sprzed lat. Odnoszą się one nie tylko do czasu nauki, bowiem wspomnienia związane ze szkołą, wraz z nieuchronnym dorastaniem, stopniowo przechodzą też do okresu stopniowego wchodzenia w dorosłość. Stąd sceny szykowania się do ślubu, samej ceremonii czy narodzin dzieci, ale jego codzienność nie jest naznaczona tylko pracą, ale też marzeniami. Ilustrowały je poetyckie sceny, symbolizujące marzenia o czymś odległym i na pozór nieosiągalnym, o robieniu w życiu czegoś ciekawego i oryginalnego, o czym w latach nauki myślał pewnie nie tylko główny bohater, ale też jego koleżanki i koledzy. Ale marzenia to jedno, a realia niełatwego życia drugie, co uzmysławia sobie nader szybko, wracając do naznaczonej starością i samotnością rzeczywistości. Przywołani we wspomnieniach dawni znajomi znikli tak szybko, jak się pojawili, świat fantazji okazał się iluzoryczny i nietrwały. Atutem tej całej sytuacji jest jednak to, że do owego świata zawsze można wrócić, a jeśli nawet na krótko, to i tak warto.
Wszystko to zostało ukazane w zwartym, trwającym 40 minut spektaklu, gdzie sceny kameralne przeplatały się z takimi o większym rozmachu, również z udziałem szczudlarzy oraz z wykorzystaniem różnych rekwizytów. Do tego spektakl, chociaż adresowany do nieco starszych widzów, bo od dwunastego roku życia, okazał się interesujący również dla znacznie młodszej części publiczności, śledzącej akcję z zapartym tchem i żywo reagującej na jej zwroty – to niewątpliwy walor edukacyjny festiwalu Walizka, kształtującego zainteresowanie teatrem od najmłodszych lat.
Wojciech Chamryk