Jest śledztwo CBA w sprawie łomżyńskiej „afery śmieciowej”
Po koniec 2015 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne po trwającej pół roku kontroli w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Łomży potwierdziło, że „afera śmieciowa” w Łomży była prawdziwa i doprowadziła do „powstania szkody wielkich rozmiarów”. Za takie Agencja uznała naliczenie przez Urząd Marszałkowski w Białymstoku wielomilionowych już kar, ale także utratę należnych korzyści z tytułu przyjmowania śmieci od niektórych firm po obniżonych cenach. Jak się okazuje dokumenty z kontroli CBA przesłało do Prokuratury Okręgowej w Łomży, która zleciła Agencji prowadzenie śledztwa „karnego” w tej sprawie.
Mianem „afery śmieciowej” określane jest to co pod koniec 2013 roku ujawnił podczas kontroli łomżyńskiego wysypiska śmieci w Czartorii pod Miastkowem Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Raport wskazuje szereg nieprawidłowości związanych przede wszystkim ze współpraca z jedną z ostrołęckich firm, w wyniku której znacząco przekroczono dozwolone limity przyjęć śmieci. W konsekwencji Urząd Marszałkowski w Białymstoku naliczył zarządzającemu wówczas wysypiskiem Miejskiemu Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Łomży dwie horrendalnie wysokie – wraz z odsetkami przekraczają 10 mln zł – tzw. opłaty podwyższone.
CBA łomżyńską aferą śmieciową zajęło się po doniesieniu radnych Rady Miasta z lutego ubiegłego roku. Uzasadnieniem wniosku był swoisty „raport”, który przekazał im wiceprezydent Łomży Andrzej Galicki. Dokument pokazuje przede wszystkim jak bardzo na współpracy z łomżyńskim wysypiskiem śmieci miała zyskiwać ostrołęcka firma. Za tonę przywożonych tu śmieci ostrołęcka firma płaciła czasami tylko 1 lub 5 zł, podczas gdy oficjalny cennik przewidywał nawet blisko 200 zł. Ta sama firma wynajmowała także na łomżyńskim wysypisku plac płacąc za niego znacznie niższy czynsz niż miasto płaciło gminie Miastkowo.
Opisujący wyniki kontroli raport CBA wskazuje kilkanaście nieprawidłowości. Dotyczą one naruszeń przepisów prawa o samorządzie gminnym, ustawy o gospodarce komunalnej i prawa o finansach publicznych. Wśród wskazanych są także te opisywane wcześniej w raporcie WIOŚ. CBA twierdzi, że doprowadziły one m.in. „do powstania szkody wielkich rozmiarów”. Takimi szkodami mają być np. kary nałożone na miejski zakład przez Urząd Marszałkowski w Białymstoku za magazynowanie bez zezwolenia odpadów o kodzie 19 05 03 czyli tzw. kompostu nieodpowiadającego wymaganiom. W końcowym raporcie CBA ujęta była tylko pierwsza kara, nałożona jeszcze w 2014 roku w wysokości ponad 1,24 mln zł (+ odsetki) za magazynowanie tego kompostu w drugim półroczu 2012 roku, którą spłacamy w ratach od grudnia ubiegłego roku. Druga kara blisko 7,2 mln zł (+ odsetki) za magazynowanie go przez cały 2013 rok nie została uwzględniana w raporcie prawdopodobnie dlatego, że decyzja o jej nałożeniu nie była prawomocna.
CBA uznało, że miasto „szkodę wielkich rozmiarów” poniosło także w związku z „utratą należnych korzyści” od firm, które przywoziły tu śmieci po cenie niższej niż w oficjalnym cenniku. Te straty Agencja oszacowała na 8 milionów złotych.
Z raportu CBA wynikało, że odpowiedzialnymi za stwierdzone nieprawidłowości na miejskim wysypisku śmieci w Czartorii byli były dyrektor MPGKiM i były kierownik wysypiska. Przy powstawaniu tego dokumentu część osób proszonych o złożenie wyjaśnień w sprawie, odmówiła. Wśród nich byli m.in. były prezydent miasta i jego pierwszy zastępca, za czasów urzędowania których doszło do „afery śmieciowej”.