Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 29 marca 2024 napisz DONOS@

wtorek 5.12.2006

Gazeta Współczesna - Nasza Narew jak w Afryce Gazeta Współczesna - Klejnoty na kłódkę Gazeta Współczesna - Skóry nie zedrą Gazeta Wyborcza - Skomplikowana arytmetyka sejmikowa Gazeta Wyborcza - Księgowała do własnej kieszeni Gazeta Wyborcza - Ziemia dla wodniczki

Gazeta Współczesna - Nasza Narew jak w Afryce
- Narew w okolicach Śliwna i Waniewa ma wiele koryt, wiele nurtów - opowiada Józef Zajkowski, wójt gminy Sokoły. - To niezwykła rzadkość, są tylko cztery takie rzeki na świecie: Okawengo w Afryce, Ob na Syberii, Saskatchewan w Kanadzie i nasza Narew.
Pływające pomosty i kładka łącząca brzegi już w następnym roku ułatwią turystom zwiedzanie niezwykłej rzeki w granicach Narwiańskiego Parku Narodowego. Nie naruszony przez człowieka naturalny przepływ wód wieloma kanałami zmienia tu kierunek co roku.
- Zdarza się, że gdy płyniemy np. kajakiem jednego roku, już w następnym koryto może być suche i trzeba zawrócić - mówi Ryszard Modzelewski, dyrektor NPN.
500-metrowa przeprawa przez Narew, jaką chcą zbudować wspólnie wójtowie gmin Sokoły i Choroszcz, istniała już w XVI wieku. Most łączący Śliwno z Waniewem był fragmentem traktu z Mazowsza na Litwę.
- Most należał do rodziny Radziwiłłów, którzy pobierali myto za przejazd - mówi dyrektor Modzelewski. - Od tej pory rozlewiska Narwi w tym miejscu można było oglądać tylko z lotu ptaka, a to unikalne widoki.
więcej: Gazeta Współczesna - Nasza Narew jak w Afryce

Gazeta Współczesna - Klejnoty na kłódkę
Łomża. Kłódkę na genitaliach 30-letniego mieszkańca jednej z podłomżyńskich wsi zapięli jego koledzy biorący udział w alkoholowej imprezie. Z opresji uwolnił go brat .
Sygnał o awanturze we wsi łomżyńscy policjanci otrzymali w niedzielę wieczorem. Zadzwoniła właścicielka posesji, matka mężczyzny, którego przywiózł na podwórze kolega. Zaniepokoiły ją okrzyki i dziwny sposób poruszania się syna. Zanim jednak policjanci dojechali, obaj mężczyźni zniknęli.
Jak się okazało, obaj byli uczestnikami zabawy, której finałem było założenie kłódki. Obolałemu pomógł piłką do metalu brat. Poszkodowany wrócił do domu po kilku godzinach i stamtąd zabrała go policja, bo wyszło przy okazji na jaw, że ma do odsiedzenia kilkanaście dni aresztu za niezapłaconą grzywnę. 
więcej: Gazeta Współczesna - Klejnoty na kłódkę

Gazeta Współczesna - Skóry nie zedrą
Pańskie oko konia tuczy - tę maksymę przypomniały sobie władze Łomży i chcą odebrać ŁKS-owi administrowanie miejskim stadionem.
Łomżyński Klub Sportowy niezbyt dobrze sprawdził się w roli gospodarza obiektu - uważa prezydent miasta Jerzy Brzeziński. Przedstawiciele klubu nie uważają, aby było aż tak źle, ale przyznają, że miasto będzie na pewno lepszym administratorem.
Nie tylko piłkarze
- Pomysł nie jest taki nowy - mówi Stanisław Kaseja, prezes ŁKS. - Była o tym mowa już w poprzednim zarządzie klubu. Wiem także, że podobny postulat zgłaszały inne grupy sportowe, np. lekkoatleci.
Stanowiący właśność miasta stadion przy ul. Zjazd, choć w fatalnym stanie, od lat służył nie tylko piłkarzom. Rywalizowali na nim także np. uczestnicy Czwartków Lekkoatletycznych.
- Po zakończeniu modernizacji ta wielofunkcjonalność będzie jeszcze bardziej rozbudowana, obiekt będzie żył nie tylko w czasie rozgrywania meczów piłkarskich - uważa prezes Kaseja. - Można tam sobie wyobrazić także jakieś imprezy rekreacyjne czy koncerty. A to już wymagać będzie fachowej obsługi i nadzoru.
Dlatego działacze ŁKS nie zamierzają protestować przeciwko planom władz miasta.
- Mam tylko nadzieję, że nie będą zdzierać z nas skóry i uda się wynegocjować nie obciążające nas za mocno warunki wykorzystywania obiektu na treningi i mecze - mówi prezes ŁKS.
więcej: Gazeta Współczesna - Skóry nie zedrą

Gazeta Wyborcza - Skomplikowana arytmetyka sejmikowa
Stworzyć większość w sejmiku może nawet bardzo egzotyczna koalicja. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest jednak znikome.
Sytuacja w regionalnym parlamencie teoretycznie jest klarowna. Zdolną do samodzielnego podejmowania decyzji większość dzierży porozumienie, tworzone przez PiS i Samoobronę, wzmocnione głosem dezertera z PSL (Krzysztofa Tołwińskiego). Większość to jednak mało stabilna - nieprzychylne porozumieniu ugrupowania mają raptem o jeden mandat mniej. Wystarczyłoby więc pozyskać dwóch radnych obecnej większości, by radykalnie zmienić oblicze sejmiku. To jednak tylko jedna z możliwości. Drugą byłoby utworzenie koalicji przez PiS, PO, PSL i Samoobronę.
- Nie wykluczamy żadnej możliwości i jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi radnymi, którzy chcą pracować dla rozwoju województwa - deklaruje Jarosław Dworzański z klubu PO. Zastrzega się tylko w jednej kwestii: niezależnie od tego, z kim Platforma zawarłaby porozumienie, w jego skład musi wejść strategiczny partner partii - PSL.
Również nasz rozmówca z PiS, który chce pozostać anonimowy, nie wyklucza możliwości utworzenia takiej koalicji. Obaj panowie zgadzają się jednak co do tego, że to wyjątkowo mało prawdopodobne. Podają ten sam powód - zbyt wiele wzajemnych animozji między PO i PiS na szczeblu krajowym.
więcej: Gazeta Wyborcza - Skomplikowana arytmetyka sejmikowa

Gazeta Wyborcza - Księgowała do własnej kieszeni
Ponad 115 tys. zł przywłaszczyła była księgowa z Podlaskiego Związku Piłki Nożnej w Białymstoku. Pieniądze kradła - bo jak przyznała - prywatnie miała kłopoty finansowe.
29-letnia Anna W. w podlaskim związku pracowała od 2002 r. Prowadzone przez nią księgi rozrachunkowe wyglądały wzorowo. Przynajmniej tak wynikało z wewnętrznych kontroli. Ale do czasu - we wrześniu 2005 r. Annę W. zastąpiła inna księgowa.
Ustaliła, że podlegające związkowi kluby piłkarskie nie regulują zobowiązań. Co więcej, taka sytuacja trwa co najmniej od trzech lat. Nowa księgowa zaczęła więc do klubów wysyłać monity z wezwaniem do natychmiastowego uregulowania zaległości. Te w odpowiedzi przysyłały kopie dokumentów - podpisanych przez Annę W. - potwierdzających, że sporne kwoty wpłaciły o czasie.
Sprawdzono rachunek bankowy związku. Okazało się, że znikło z niego sporo pieniędzy, a bankowe wyciągi w dokumentacji związku są fałszywe. Anna W. przyznała się, że przywłaszczyła 115 tys. zł.
więcej: Gazeta Wyborcza - Księgowała do własnej kieszeni

Gazeta Wyborcza - Ziemia dla wodniczki
Ponad milion euro przeznaczyła Unia Europejska, by chronić niepozornego, podobnego do wróbla ptaka. Duża część z tych pieniędzy trafi na nadbiebrzańskie mokradła.
Osiemdziesiąt proc. europejskiej populacji wodniczki lęgnie się w województwie podlaskim, na bagnach wokół rzeki Biebrzy. W sumie to kilka tysięcy sztuk, a jeszcze sto lat temu przedstawicieli gatunku liczono w milionach. Gwałtowny spadek populacji wynika głównie z zanikania naturalnych siedlisk wodniczki - turzycowych łąk. Ich odtworzenie zakłada projekt Komisji Europejskiej. Od kilku lat zajmują się tym organizacje pozarządowe i Biebrzański Park Narodowy.
Paradoksalnie wodniczka potrzebuje człowieka - a właściwie jego kosy. Gniazda wije najchętniej w kępach turzyc. Te zaś rosną głównie na regularnie wykaszanych bagiennych łąkach. Szaleństwo melioracji drugiej połowy ubiegłego wieku sprawiło, że podmokłych łąk i pastwisk niewiele zostało. Zaś tam, gdzie ich nie brakuje - jak w dolinie Biebrzy - w większości od lat nieobrabiane zarastają trzciną, krzewami i drzewami. Ich wykaszanie jest bowiem uciążliwe - trzeba to robić ręcznie. Od kilkunastu lat zajmują się tym pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego. Mogą to jednak robić wyłącznie na swoich gruntach, a prawie połowa terenów, które obejmuje park, znajduje się w prywatnych rękach. Dlatego program ochrony wodniczki zakłada m.in. wykup gruntów.
- W tym roku kupiliśmy prawie 200 hektarów. Do 2010 roku chcemy w ramach programu ochrony tego ptaka nabyć jeszcze 600 - mówi Adam Sieńko, dyrektor parku. - Kolejnych 700 organizacje pozarządowe kupią w otulinie parku. Chodzi nam o to, żeby te tereny w miarę możliwości były zwartym areałem.
więcej: Gazeta Wyborcza - Ziemia dla wodniczki


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę