Łosia trzeba dobić, a łabędź odpłynął na krze
Dwie, jakże odmienne, wieczorne interwencje związane z dzikimi zwierzętami w rejonie Łomży. Najpierw przy moście w Nowogrodzie strażacy ratowali przymarzniętego łabędzia, a godzinę później pod Jedwabnem trzeba dobić rannego łosia, który ucierpiał w wyniku zderzenia z autem.
Przed 17. strażacy otrzymali wezwanie do przymarzniętego łabędzia. Jeden zastęp PSP z Łomży i jeden zastęp OSP z Nowogrodu stawili się na miejscu akcji przy moście w Nowogrodzie. Strażak PSP, w stroju zapewniającym bezpieczeństwo w zimnej wodzie, popłynął ratować łabędzia, który siedział na tafli lodu przy środkowym filarze mostu. Po dotarciu na miejsce okazało się, że ptak zrobił kilka kroków i usiadł ponownie, zdziwiony, że mu się przeszkadza. Na oderwanej krze odpłynął w mroki nocy. Fałszywy alarm, ale realna chęć pomocy zwierzęciu.
Po 18. na drodze 668, pod Jandczewem między Jedwabnem a Piątnicą kierujący hyundaiem zderzył się z łosiem. Kierowca zapewniał, że jechał około 50 km/h ponieważ było ślisko. W pewnym momencie z pola na drogę wyszedł łoś. Prawy reflektor auta uderzył w zad zwierzęcia. Kierowcy nic się nie stało, a ranny łoś wpadł do rowu i tam został. Przestraszony i cierpiący czeka na ...