Obniżenie diet to polityczna sprawa
Brzmi to absurdalnie, ale zbliżające się wybory parlamentarne uniemożliwiły łomżyńskim radnym dyskusje o obniżce swoich diet. Wniosek o podjęcie uchwały w tej sprawie grupa radnych złożyła na początku września. Podczas środowej sesji Andrzej Grzymała, jeden z trzech wiceprzewodniczący, którzy na obniżce mieliby stracić najwięcej, zaproponował, aby podjęcie uchwały przenieść na następną sesję. Argumentował to... zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi i kandydowaniem do Sejmu przez dwóch radnych.
Wniosek o obniżkę diety radnym zgłosili radni z klubów PiS, Przyjazna Łomża i radny niezależny Zbigniew Prosiński. Podpisało się pod nim 10 z 23 miejskich radnych. „Do samorządu nie idzie się dla pieniędzy”, „musimy zacząć oszczędzać od siebie” przekonywali prezentując wniosek i możliwe oszczędności podczas konferencji na początku września.
Najwięcej na proponowanej obniżce mieliby stracić wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, których w tej kadencji jest aż 3. Ich diety miałaby spaść o niemal 564 zł miesięcznie, a np. „zwykłego” radnego, który nie pełni żadnej funkcji we władzach Rady, tylko o 100 zł miesięcznie.
W środę podczas sesji Rady Miejskiej Andrzej Grzymała, jeden z trzech wiceprzewodniczący rady, złożył wniosek o zdjęcie tego punktu z obrad. Argumentował to trwająca kampanią wyborczą przed wyborami parlamentarnymi. - Jest to polityczna sprawa. Możemy do tego wrócić po wyborach i będziemy mieli wtedy jasną sytuację – mówił wskazując, że w wyborach tych stratuje dwóch członków rady.
Tymi kandydatami do Sejmu są wiceprzewodniczący rady Maciej Borysewicz i „zwykły” radny Zbigniew Prosiński. Ten drugi na sesji złożył wniosek przeciwny wnioskowi Grzymały, podkreślając, że żadna kampania nie zwalnia radnych z wykonywania obowiązku radnego. Ostatecznie w głosowaniu za zdjęciem punktu z obrad zagłosowało 13 radnych, choć jeden z nich po głosowaniu do protokołu zgłosił, że się pomylił. Nie zmieniało to wyniku głosowania. Przeciwko zdejmowaniu wniosku było tylko 8 radny.