Ogromne straty po nawałnicy
- Liczymy, że nas samych nie pozostawią – mówi Szymon Żochowski jeden z rolników z Drozdowa, którego gospodarstwo ucierpiało w trakcie wtorkowej nawałnicy. W jego przypadku zniszczone zostało około 10 hektarów porów oraz pięć dużych tuneli foliowych, w których zaczynały dojrzewać pomidory. - Ani tunele, ani pomidory do niczego się nie nadają – mówi rolnik, który swoje straty w czwartek pokazywał posłowi Kazimierzowi Gwiazdowskiemu, wicewojewodzie podlaskiemu Janowi Zabielskiemu oraz urzędnikom z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Szymon Żochowski, który jest także strażakiem ochotnikiem i do czynienia z usuwaniem skutków nawałnic miał już wielokrotnie do czynienia podkreśla, że czegoś takiego, co wydarzyło się we wtorkowe południe nie pamiętają najstarsi mieszkańcy Drozdowa.
- Aby tak ogromne straty mogła zrobić natura – w telewizji tylko mogliśmy coś takiego widzieć – mówi.
Była ulewa, silny wiatr i gradobicie.
- Przeszło to takim pasem o szerokości około kilometra i długości do trzech kilometrów – opowiada.
Teraz pas zniszczonych upraw przebiega m.in. przez jego plantację porów i teren na którym do wtorku stało pięć dużych tuneli foliowych.
- One stały tu ponad 20 lat i nigdy nic im się nie działo. Teraz nadają się tylko do pocięcia – mówi rolnik.
W tunelach pod folią miał 35 arów pomidorów, które właśnie zaczynały dojrzewać. Teraz podobnie jak tunele w których rosły zostały zniszczone. Rolnik twierdzi, że nie nadają się nawet na przetwory.
- Tuneli w Polsce firmy ubezpieczeniowe nie chcą ubezpieczać więc z tej strony nie możemy liczyć na żadne odszkodowanie – przyznaje.
Liczy, że z plantacji porów może uda mu się uratować tą część późniejszych odmian, które jeszcze są niewielkie i mogą odrosnąć. Tych wcześniejszych odmian, które zaczynał sprzedawać, teraz nikt nie będzie chciał kupić. Swoje straty szacuje na setki tysięcy złotych.
To on zaprosił do posła i wojewodę, aby na miejscu zobaczyli jaka jest skala zniszczeń.
- Bradze się cieszę, że się zainteresowali, że pan wojewoda zdecydował się przyjechać osobiście. Zobaczyli i uznali, że to jest klęska żywiołowa i będzie powołana urzędowa komisja do oszacowania tych strat. Obiecali pomóc, zobaczymy co będzie dalej. Spróbujemy się pozbierać – dodaje.
Podobne zniszczenia są na sąsiednich polach. Na jednym z nich rolnik uprawiał czerwone buraki. Żochowski mówi, że po nawałnicy z tego pola spływała czerwona jak krew woda. Obok było pole owsa, które został praktycznie wymłócony. - Nie ma co zbierać, ziarno leży na ziemi – opowiada. Zniszczone są także pola kukurydzy, a nawet lasy w których wichura łamała lub wyrywała drzewa z korzeniami.
zobacz: Niszczycielska siła natury (foto i video)