Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 19 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Poetycka pasja Elżbiety Gruszfeld

Główne zdjęcie
Elżbieta Gruszfeld

Zaczęła tworzyć już w wieku dojrzałym, by przez 15 lat dojść do prawdziwego mistrzostwa. Teraz jej wiersze ukazują się w prestiżowych antologiach i almanachach, regularnie publikuje je również na literackich portalach czy własnym blogu. Chętnie sięga też do prozy, tłumaczy anglojęzyczne piosenki oraz pisze do nich teksty, co czasem kończy się jednak rozczarowaniem, tak jak w przypadku współpracy z bardzo znanym zespołem. Planuje też wydanie własnego tomiku, a o tym wszystkim opowiedziała uczestnikom cyklicznych spotkań „Lubimy poniedziałki” w Filii nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej, którzy orzekli, że mając tak udane wiersze o Łomży i nie tylko, musi wreszcie zacząć uczestniczyć w poetyckich konkursach, szczególnie tym imienia Jana Kulki.

– Nasz dom był domem wielopokoleniowym i dziećmi zajmowała się babcia – wspomina Elżbieta Gruszfeld. – Była prostą kobietą z czterema klasami szkoły powszechnej, ale to dzięki niej wychowywałam się na klasyce – na Mickiewiczu, Bełzie czy Konopnickiej, bo babcia nie umiała opowiadać bajek, ale znała na pamięć mnóstwo wierszy i sypała nimi niczym z rękawa.
Mała Ela nie odkryła jednak wtedy w sobie poetyckiego powołania – musiało upłynąć wiele lat, a przełomowy pod tym względem okazał się dla niej rok 2005.
– Uwielbiałam czytać, w podstawówce byłam takim dyżurnym recytatorem, w liceum byłam przewodniczącą koła miłośników poezji, ale bardzo długo niczego sama nie tworzyłam – opowiada Elżbieta Gruszfeld. – Zaczęłam pisać dopiero w wieku 40 lat. Byłam wtedy bardzo aktywna fizycznie, ale zachorowałam, musiałam zrezygnować z wyczerpującej pracy. Odczuwałam potrzebę zamienienia tej formy aktywności na coś innego i wtedy zaczęłam pisać.
Pierwsze próby były jeszcze nieśmiałe, ale z każdym kolejnym wierszem było coraz lepiej, szczególnie, że od początku do popularyzacji swej twórczości korzystała z internetu.
– Już w roku 2006, kiedy jeszcze pisałam taką czystą grafomanię, ktoś zgłosił mojego bloga na Onecie do konkursu na blog roku – mówi Elżbieta Gruszfeld. – I ku mojemu przerażeniu w poczytności znalazłam się na szóstym miejscu złotej dziesiątki blogów roku w kategorii warsztaty literackie. Było to oczywiście bardzo miłe, ale kiedy uświadomiłam sobie ilu profesjonalistów go czytało to dało mi asumpt, żeby zacząć uczyć się.
Teraz Elżbieta Gruszfeld też jest już profesjonalistką. Bardzo swobodnie rymuje więc w tradycyjnej formie, pisze wiersze białe czy wolne, humoreski, limeryki, teksty piosenek, przekłada anglojęzyczne teksty piosenek, prozę, a nawet słowa wstępne do tomików innych autorów.
– Piszę bardzo dużo – mówi Elżbieta Gruszfeld. – Na portalu, na którym udzielam się najdłużej – dzisiaj sprawdziłam – mam opublikowanych 1270 tekstów. Nie jest jednak tak, że tylko piszę – staram się pisać coraz lepiej, doskonalę swój warsztat, bo mam ambicję, żeby pisać dobrze.
Potwierdzają to utwory zawarte w zbiorowych wydawnictwach „Kobieta zmienną jest...”, „Od ucha do ucha. Antologia współczesnej satyry i humoreski”, „Szpiegowie” – almanachu 19 autorów, „Gdy Amor i Eros. Satyrą w alejach” czy najnowszym, wydanym nakładem wrocławskiej oficyny  „POSTscriptum” antologia 1/2018 (10) oraz teksty pastorałek opublikowanych na płytach „Nadnarwiańskie pastorałki” oraz „Wyśpiewamy ci Dziecinko”. Płyt z jej utworami mogłoby być więcej, ale współpraca ze znanym zespołem zakończyła się rozczarowaniem. 
– To był komercyjny projekt, piosenka świąteczna – mówi Elżbieta Gruszfeld. – Napisałam tekst, który był tekstem bardzo wymagającym, ze względu na linię melodyczną, ale muzycy i koordynator projektu zażyczyli sobie współautorstwa tego tekstu, na dwa dni przed nagraniem w studio. Odmówiłam więc zbycia praw, ponieważ oni nie współtworzyli ze mną tego tekstu. I usłyszałam w radiu napisaną przez siebie piosenkę, ale przełożoną na angielski. To był czysty przekład całej sytuacji lirycznej mojej piosenki i tak to się skończyło, gdyż przekład piosenki nie jest przekładem w sensie filologicznym; nie jest przekładem dosłownym, więc można to było potraktować tylko jako kradzież inspiracji. 
Teraz łomżyńska poetka, mimo dużej aktywności w sieci, chciałaby wydać debiutancki tomik.
– Myślę o własnym tomiku, ale nie chciałabym, żeby odbyło się to na zasadzie, że za niego zapłacę, bo nie widzę w tym sensu – mówi Elżbieta Gruszfeld. – Takich tomików wychodzi mnóstwo, na bardzo różnym poziomie, ale jest to tylko kwestia zasobności portfela, a nie jakości tego, co się pisze. Dlatego chcę spróbować i wysłać plik z wierszami do cenionego krakowskiego wydawnictwa Miniatura, które pracuje na zasadzie, że jeśli redakcja uzna, że nadają się do publikacji, to we własnym zakresie je wydaje. 

Wojciech Chamryk


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę