Łomżyńskie schronisko bez łańcuchów i cierpienia
„Moim zdaniem, ten piesek powinien trafić do przyjaznego i troskliwego człowieka, a nie do schroniska dla psów, gdzie będzie jednym z dziesiątków: na łańcuchu, na uwięzi, wciąż samotny w środku zimy...” - Zamieszczenie takiej wypowiedzi na najpoczytniejszym lokalnym portalu sugeruje, że dotyczy ona łomżyńskiego schroniska – uważa Elżbieta Piasecka – Chamryk, wiceprezes prowadzącego schronisko Łomżyńskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami podkreślając, że w schronisku dla bezdomnych psów „Arka” nie ma żadnych łańcuchów. - Wiele psów biega po jego terenie swobodnie, a pozostałe przebywają na przestronnych wybiegach z ciepłymi budami, tak więc nie ma też mowy o tym, żeby cierpiały z zimna – dodaje.
Działaczy ŁTOnZ oburzyło jedno zdanie z ubiegłotygodniowego apelu Czytelniczki, która znalazł błąkającego się poranionego kundelka, zapewniła mu opiekę medyczną i, za naszym pośrednictwem, chciała znaleźć mu nowy „rodzinny” dom. zobacz: Ciemnomiodowy piesek potrzebuje przyjaznego domu
Los bezdomnych zwierząt często nie jest godny pozazdroszczenia, a co gorsza również w niektórych schroniskach dla nich panują fatalne warunki. W łomżyńskim schronisku jednak nie ma o tym mowy, bo pracują w nim prawdziwi miłośnicy psów, a do tego jest ono stale monitorowane przez Urząd Miasta, corocznie przeznaczający dotację na funkcjonowanie „Arki”.
– Zaczynaliśmy w okropnych warunkach, przejmując schronisko od Zakładu Oczyszczania Miasta – mówi kierownik schroniska Bożena Jarząbek. – Teraz jest już znacznie lepiej, dlatego nie ma mowy o tym, żeby psy były przetrzymywane na łańcuchach. Po tym artykule były telefony i pytania od zaniepokojonych osób czy coś się u nas zmieniło. Dlatego uspokajam wszystkich, że ta wypowiedź na pewno nie dotyczy łomżyńskiego schroniska – dbamy o to, żeby nasi podopieczni mieli jak najlepsze warunki, o czym może przekonać się każdy, kto zechce nas odwiedzić przy ul. Wojska Polskiego 136.
Chęć pomocy bezdomnemu zwierzęciu i szukanie dla niego domu jest czymś bardzo chwalebnym i wartym pochwały, ale w takich sytuacjach najlepiej zgłosić takiego psa w Urzędzie Miasta bądź w Straży Miejskiej. Schronisko otrzymuje wtedy informację, że należy się nim zająć i kiedy już do niego trafi zostaje objęty kompleksową opieką – co ma szczególne znaczenie, jeśli takie zwierzę jest chore, okaleczone bądź bardzo osłabione, albo jest to suczka w ciąży czy ze szczeniakami.
Kiedy pies jest już odrobaczony, odpchlony, po szczepieniach czy sterylizacji w przypadku suczek, a pracownicy schroniska uznają, że jego stan psychiczny kwalifikuje go do adopcji – zwierzęta po tzw. przejściach, czy mające złe doświadczenia z ludźmi potrzebują zwykle więcej czasu na ponowne nabranie do nich zaufania – szuka się mu nowego domu. Każdego miesiąca jest około 15 adopcji, ale nie odbywają się one na zasadzie, że każdy zgłaszający się do schroniska otrzymuje psa. Przeprowadza się wywiad, sprawdzając do jakich warunków pies trafi, a już po adopcji inspektor niejednokrotnie sprawdza, czy w nowym domu nie dzieje mu się krzywda. Nowi opiekunowie psów przesyłają też zdjęcia swoich szczęśliwych pupili na profil facebooka schroniska oraz Towarzystwa, sprawiając tym radość pracownikom schroniska, którzy mają świadomość, że psy trafiły do odpowiedzialnych ludzi.
Oczywiście nie jest tak, że wszystkie psy ze schroniska znajdują nowych właścicieli, ale wtedy „Arka” staje się ich domem na lata – te starsze czy okaleczone mieszkają w niej aż do końca życia.
– Psy w naszym schronisku mają lepsze warunki niż w niejednym łomżyńskim domu, gdzie są cały czas uwiązane na łańcuchu! – mówi właścicielka dwóch psów, z których jeden został adoptowany z „Arki”.
Elżbieta Piasecka – Chamryk
Wiceprezes ŁTOnZ
Całodobowa opiekę nad zwierzętami, które ucierpiały w przypadku zdarzeń drogowych na terenie miasta Łomży, na zlecenie Urzędu Miejskiego prowadzi „OAZA” prywatna Lecznica Dużych i Małych Zwierząt, ul. Wojska Polskiego 129 B, tel. (86) 216 57 72.
