Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 29 marca 2024 napisz DONOS@

Dwa światy Wyspy Wielkanocnej

Słynne posągi moai z Wyspy Wielkanocnej niezmiennie fascynują badaczy i podróżników od momentu ich odkrycia w XVIII wieku. Zaciekawiły też Jacka Hermana-Iżyckiego, który odwiedził wyspę dwukrotnie, dotarł z aparatem fotograficznym do miejsc nieznanych nawet tubylcom i przygotował wystawę „Posągi z Wyspy Wielkanocnej”. Do końca listopada można oglądać ją Muzeum Północno-Mazowieckim, a zdjęcia dopełniają wytwory tamtejszej kultury. – To jest jedyne miejsce w którym byłem, które zrobiło na mnie takie wrażenie i zostawiło we mnie taką magiczną otoczkę! – mówi Jacek Herman-Iżycki, chociaż odwiedził ponad 60 krajów na wszystkich kontynentach i jako pierwszy Polak przejechał przez Saharę rowerem.

Niewielka wyspa na Oceanie Spokojnym skrywa nie lada tajemnicę, bo przetrwało na niej blisko tysiąca monolitycznych posągów ze skał wulkanicznych, wykonanych około tysięcznego roku naszej ery w bliżej nieznanych okolicznościach. Jacek Herman-Iżycki zadał sobie sporo trudu, by dotrzeć również do figur w mniej dostępnych czy niepopularnych wśród turystów rejonach wyspy, chociaż nie ukrywa, że wyprawa na nią nie była dla niego jakimś priorytetem. 
– To był czysty przypadek – mówi Jacek Herman-Iżycki. – Oczywiście o Wyspie Wielkanocnej czytałem już w młodości, nawet zobaczyłem jakiś kawałek programu telewizyjnego na jej temat, chociaż jak byłem mały nie mieliśmy telewizora. Było to jednak tak dalekie i odległe, że nawet nie myślałem o wybraniu się tam, chociaż podróżowałem już coraz częściej. 
Jednak w roku 2003 okazało się, że dzięki promocji linii British Airways już za 700 dolarów można polecieć tam i z powrotem na Wyspę Wielkanocną, co dla każdego podróżnika było nie lada gratką. 
– Chciałem wybrać się do Afryki, ale to była wspaniała, niepowtarzalna wręcz okazja i nie dało rady nie polecieć! – mówi Jacek Herman-Iżycki. – Ta wyspa ma taki nimb tajemniczości, ludzie tam szukają sensacji, ale ja jestem człowiekiem pozbawionym takiego uduchowienia, twardo stąpającym po ziemi. Dlatego jechałem tam bez specjalnych oczekiwań, ale kiedy spędziłem tam osiem dni, a następnego roku – już niestety bez promocyjnych cen biletów lotniczych – trzy tygodnie, nawet na mnie zrobiło to wrażenie i jest tam coś z tej duchowości w tych posągach. 
Widać to również na fotografiach: monumentalne figury, liczące zwykle 5-7 metrów wysokości i ważące kilkadziesiąt ton, znajdują się w różnych miejscach wyspy. Dla niektórych czas nie był łaskawy, zostały powalone lub popękały. Inne ucierpiały podczas konfliktów czy podczas krzewienia wiary chrześcijańskiej, a część, blisko 400, pozostała nieukończona, bądź nieodkuta od podłoża, w kamieniołomie Rano Raraku. Autor utrwalił też ciekawostki, jak choćby jedyny na wyspie posąg z nogami, odkopany i ustawiony przez słynnego podróżnika Thora Heyerdahla.
– Jeździłem po wyspie z określonym, fotograficznym celem – wyjaśnia Jacek Herman-Iżycki. – W większości miejsc byłem więc co najmniej dwa razy, pojawiałem się w nich rano lub wieczorem, szukałem odpowiedniego światła, nastroju. Znaleźliśmy nawet jaskinię z posągiem, o którym nie wiedział przewodnik. Zainteresował się gdzie to dokładnie jest, bo to była jaskinia typu dziura w ziemi o głębokości może dwóch metrów, nawet bardziej nisza niż jaskinia.
Przy okazji drugiej bytności na wyspie Herman-Iżycki skoncentrował się na jej mieszkańcach, fotografując słynny festiwal Tapati, dwutygodniowe święto polinezyjskiej kultury i sztuki. 
– Wyspa Wielkanocna to nie tylko posągi, ale też ludzie i tamtejszy folklor – zauważa Jacek Herman-Iżycki. – I ci ludzie bardzo mnie interesowali: przede wszystkim mający krew przodków, czyli bardzo nieliczna grupa. Rysy mają polinezyjskie, ale już się totalnie zwesternizowali. Ale propagują swój język, uczą dzieci, wracają do swoich korzeni i dziedzictwa kulturowego, rozrywek czy tradycyjnego rzemiosła.
Jego wytwory, w postaci wykonanych współcześnie rzeźb ze skał wulkanicznych czy drewna, naszyjników z muszelek czy plecionek z rafi, również można oglądać na wystawie. 
– To próba rekonstruowania polinezyjskich korzeni wyspy – podsumowuje Robert Andrzej Dul, autor scenariusza wystawy. – Folklor to bardzo dobre określenie, bo to nie jest ta rdzenna kultura, ale ma elementy polinezyjskie i już od czasów Thora Heyerdahla w latach 50. i 60. powstały na wyspie pierwsze grupy artystów, którzy zaczęli uczestniczyć w obiegu kultury polinezyjskiej, co nie było możliwe, kiedy byli pod zarządem Chile. A podsumowując: Wyspa Wielkanocna to są dwa światy. Świat posągów, niemych świadków tego co było w przeszłości i kultury, która już nie istnieje oraz świat obecnych mieszkańców wyspy, którzy starają się jak najwięcej wyciągnąć z przeszłości z kontaktów z Polinezją, żeby stworzyć namiastkę własnej tożsamości kulturowej i narodowej. 

Wojciech Chamryk

Fot. Bolesław Deptuła zb. Muzeum Północno-Mazowieckie w Łomży

240308092554.png
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
cz
pon, 08 października 2018 08:12
Data ostatniej edycji: pon, 08 października 2018 09:28:49

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę