Zakochani Leon i Halinka za drzewami przed blokiem
O poranku przy ścianie szczytowej bloku Polowa 35 stały rusztowania, po południu znikły, a oczom młodzieży powracającej ze szkół do domów ukazali się ich rówieśnicy sprzed 100 lat. - Wyglądają, jakby brali ślub: zwróceni twarzami do siebie, wpatrzeni i trzymający się za ręce... - opisuje Kinga Litwińska, 17-latka z Jedwabnego, przed muralem autorstwa Rafała Roskowińskiego z Gdańska. - Nad nimi wstęga ślubna, unoszona przez dwa gołąbki, i bluszcz romantycznie oplatający obraz od góry... Kto zainteresuje się historią Leona Kaliwody i Halinki Januszkiewicz, może poczytać o nich w Internecie. Tragiczna miłość dziewczyny do 20-latka, którego Niemcy zabili 11. listopada 2018.
Kinga historią interesuje się średnio, jak to sama określa, a jej rówieśniczka Justyna Boryszewska jeszcze mniej. Jednak obie w 6-stopniowej skali szkolnych ocen wystawiają malarzowi muraliście 5 za dzieło koncepcyjnie przemyślane, symbolicznie umotywowane, konstrukcyjnie i kolorystycznie dopracowane – chociaż w pobliżu bloku nie widać całości obrazu o wysokości czterech pięter, to z różnych stron, przy zmianie kąta patrzenia i odległości malowidło naścienne ukazuje coraz to nowe walory. Przede wszystkim, koncepcja: ażeby tragiczna miłość młodych wpisała się w pejzaż miasta, gdzie na ul. Sienkiewicza w dniu odzyskania Niepodległości młodziutki Leon, komendant Polskiej Organizacji Wojskowej i drużyn harcerskich próbował rozbrajać niemiecki patrol. Cudownie sceny sprzed stulecia opisała red. Maria Kaczyńska w zbiorze reportażu historycznego, który czyta się jak literaturę sensacyjną, „Romeo i Julia z Łomży”. Wychodzący z tej ulicy na Polową będą mieć dobry widok na mural, w części przysłonięty przez DPS i drzewa, gdzie na złotym tle u góry zwróceni ku sobie twarzami zakochani patrzą sobie głęboko w oczy. - Twarze mają smutne, jakby zaskoczone – analizuje Justyna. Niełatwo połączyć mnogość faktów na ścianie, relacji postaci, tym bardziej że na dole z półprofilu umieszczone są dwie o niebo większe twarze wojskowych: dziewczyny i chłopca w mundurach, zielonych, z plamami i liniami maskującymi. Młodzi XXI wieku wydają się podobni łudząco do Polaków sprzed stulecia, podobni ludzkimi uczuciami i namiętnościami, wierni tradycji.
W młodzieńczej scenie miłości tyle tajemniczości
To klamra symboliczna w czasie i miejscu pomiędzy pokoleniami walczącymi o wolność i wolności dziś strzegącymi. Współczesne dziewczęta nie chcą wycinania pięciu drzew, mimo że przesłaniają obraz. Tłumaczą, że to nawet i lepiej, bo można za każdym razem odkryć inny fragment, nie znudzi się za szybko idącym tędy do pracy, szkoły, bursy, na zakupy czy na spacer. Patrycja Chrzanowska z Nowogrodu zastanawia się, czy tej lokalizacji nie wskazano celowo, aby sąsiadowała z miejscem historycznym i stanowiła dla wydarzeń 1918 i 1919 r., gdy zrozpaczona Halinka nad grobem Leona na starym cmentarzu – stąd bluszcz... - w styczniu targnęła się samobójczo na osamotnione życie. Z Andżeliką Marchewką z Jeziorka wracają myślami do tajemnic miłości w cieniu tajemnicy śmierci. Bartoszowi Szablakowi z Kolna – jak twierdzi – zdecydowanie nie podoba się to umiejscowienie, gdyż przechodniom nie będzie chciało się zadzierać tak wysoko głowy ani przedzierać wzrokiem przez zieloną gęstwinę liści. Obraz młodzieży się podoba: wystawiają piątki i szóstki. Wymieniając się wrażeniami i spostrzeżeniami, podziwiają kunszt malarski Rafała Roskowińskiego, zastanawiają się nad jakby za wczesną, zakazaną miłością, która dopiero po latach ujrzała światło dzienne i stała się tematem sztuki. Justyna obstaje przy skrywanej refleksji, że artysta i mecenas – Urząd Miejski w Łomży – celowo tej scenie nadali tyle tajemniczości. Aby intrygowała wyobraźnię, inspirowała umysły i poruszała serca. Aby nie zapomnieć o milionach ofiar wojen za wolność i niepodległość...
Mirosław R. Derewońko