Dotacje będą, ale sprzedaży działek przy Żabiej nie będzie
Wyjątkowo szybko przebiegały obrady środowej sesji Rady Miejskiej Łomży. W porządku obrad znalazło się kilkanaście punktów, w tym kilka „trudnych”, ale większość przechodziła bez żadnych dyskusji. W głosowaniach widać było jednak, że czasami także znaczna część klubu radnych PiS była innego zdania niż prezydent z PiS. Tak było m.in. przy przyznawaniu dotacji dla Grupy Ratowniczej Nadzieja, gdzie wniosek przeszedł nieznaczną większością. Prezydent tę większość utracił zaś przy uchwale odnośnie udzielenia mu zgody na sprzedaż dwóch miejskich działek na terenach po scaleniach przy Żabiej.
„Za” przyznaniem 60-tysięcznej dotacji dla GR „Nadzieja” zagłosowało 11 radnych, 9 było „przeciw”, a 1 się wstrzymał. To była trzecia w ciągu trzech lat taka miejska dotacja dla Grupy. W ubiegłym roku otrzymała 30 tys. zł na „modernizację bazy wyjazdowej karetek ratunkowych”, a dwa tata temu 75 tys. zł na dofinansowanie zakupu ambulansu ratunkowego. Wczoraj przed głosowaniem dotacji dla Grupy dyskusji żadnej nie było. Podobnie bez dyskusji przyjęto zgodnie z propozycją prezydenta uchwałę w sprawie podziału 200 tysięcy złotych na dotacje na prace konserwatorskie, restauratorskie lub roboty budowlane przy zabytkach wpisanym do rejestru zabytków, położonych na obszarze Łomży. 14 radnych było „za” przy 5 „przeciw” i 2 „wstrzymało się” od głosu. (zobacz: Miejska dotacja na elewację... Pałacu Biskupiego)
Dyskusja nieoczekiwanie wywiązała się za to podczas procedowania punktu dotyczącego uchwały w sprawie wyrażenia zgody na sprzedaż, w trybie przetargu nieograniczonego dwóch miejskich działek na obszarze scalenia gruntów przy ul. Żabiej. Działki sąsiadują ze sobą i mają łącznie blisko pół hektara powierzchni. Prezydent uzasadniał potrzebę sprzedaży tym, że obie są zbędne miastu, a ich kupnem zainteresowani są przedsiębiorcy. W dyskusji na sesji radni z opozycji podnosili, że wyprzedaż miejskiego majątku powinna się skończyć. Rady Dariusz Domasiewicz mówi, że chodzi o to, aby sprzedaż ziemi powiązać z inwestycją, z której miasto i mieszkańcy będą mogli czerpać korzyści.
- Dziś sprzedając działkę w trybie przetargu nieograniczonego kupujący może z nią zrobić co zechce. Może zasiać trawę i traktować to jako lokatę kapitału, albo odsprzedać komuś innemu zarabiając na tym. Nam zależy, aby sprzedaż powiązać z jakimiś gwarancjami, że tam powstanie zakład produkcyjny. Taka możliwość daje np. sprzedaż prawa użytkowania wieczystego do gruntów – uzasadnia Domasiewicz.
Ostatecznie, po długiej dyskusji większością 12 głowów „przeciw” uchwała dotycząca wystawienia działek na sprzedaż przepadła. Wśród tak głosujących byli też radni z klubu PiS.