Noc muzealnych i kulturalnych wędrówek
Prawdziwe tłumy w obu łomżyńskich muzeach. Imponująca frekwencja podczas wystaw artystów łomżyńskich: Przemysława Karwowskiego, Grzegorza Gwizdona oraz Teresy Adamowskiej. Nadkomplet publiczności na koncercie Filharmonii Kameralnej. Kolejki do zwiedzania krypt oraz katakumb świątyń. Duże zainteresowanie ofertą innych placówek, np. Domku Pastora czy Teatru Lalki i Aktora – siódmą edycję Nocy Muzeów w Łomży można uznać za udaną. Uczestniczyło w niej, według wstępnych szacunków organizatorów, kilka tysięcy ludzi, w tym sporo rodziców z małymi dziećmi oraz młodzieży, dla której nierzadko była to pierwsza w życiu świadoma wizyta w muzeum czy galerii innej niż handlowa.
W roku 2016 pogoda spłatała uczestnikom muzealnej nocy nie lada psikusa. Tym razem, wbrew wcześniejszym prognozom, nie padało, a śliczna, słoneczna aura wyciągnęła z domów nad wyraz liczne grono osób zainteresowanych akcją. – Ładna pogoda, program ciekawy, dużo imprez, więc pomyśleliśmy, że pójdziemy z dziećmi do muzeum czy na jakiś koncert – mówi jeden z uczestników. – Synek jeszcze nie był w muzeum i bardzo mu się tu spodobało, szczególnie te wszystkie zbroje, miecze, dawne ubrania. Nie mógł nadziwić się, że kiedyś buty były z drewna!
Takich sytuacji w Muzeum Północno-Mazowieckim oraz Muzeum Diecezjalnym było więcej, a dyrektorzy obu placówek podkreślają, że w tej imponującej frekwencji bardzo cieszy ich liczny udział dzieci, od starszej już młodzieży do całkiem malutkich, nawet w wózkach, bo jest to potwierdzenie, że łomżyńska Noc Muzeów jest imprezą interesującą dla wszystkich grup wiekowych. Liczne grupy młodzieży można też było zobaczyć w galeriach, np. Aporii Roberta Sokołowskiego, na zajęciach plastycznych i warsztatach rękodzieła w Domku Pastora czy w MDK-DŚT. Nie brakowało też chętnych do poznawania tajemnic Łomży z Andrzejem Wszeborowskim i Lokalną Organizacją Turystyczną Ziemia Łomżyńska, bo o godzinie 13:00 przed katedrą pojawiło się około 30 osób. – Tyle lat już chodzę po tym świecie, jestem łomżyniakiem, ale na dzwonnicy katedry jeszcze nie byłem! – mówi starszy pan, dodając, że takie inicjatywy są niezwykle cenne, szczególnie kiedy przewodnikiem jest ktoś znający temat tak dogłębnie. Jak co roku nie brakowało też chętnych do zwiedzania katakumb kościoła kapucynów i krypt pod prezbiterium katedry, mniej lub bardziej tłoczno było też w innych placówkach, jak np. w bibliotekach, Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich, gdzie można było zobaczyć unikalne zdjęcia autorstwa szewca Roberta Pokory czy w Łomżyńskim Towarzystwie Naukowym im. Wagów, gdzie można było obejrzeć unikalne książki z XVI i XVII w. oraz atlasy z połowy następnego stulecia. O atrakcje muzyczne zadbały zaś folkowa kapela Miód na Serce, wciągająca do wspólnego grania w Muzeum Północno-Mazowieckim również słuchaczy, głównie dzieci oraz Filharmonia Kameralna w Muzeum Diecezjalnym, prezentująca klasyczny repertuar – J.S. Bach, Vivaldi, Górecki – z solowymi popisami muzyków orkiestry pod batutą młodej dyrygentki Agnieszki Maślanki.
Łomża widziana przez łomżyńskich artystów
Podczas tegorocznej Nocy Muzeów otwarto też trzy wystawy lokalnych twórców, wszystkie odnoszące się do zbliżającego się jubileuszu 600-lecia nadania Łomży praw miejskich. W Galerii Pod Arkadami otwarto wystawę fotografii Przemysława Karwowskiego „Gotyk Ziemi Łomżyńskiej i Mazowsza Północno-Wschodniego”, połączoną z promocją albumu o takim samym tytule.
– Jubileusz skłonił mnie, żeby powrócić do tego tematu – mówi Przemysław Karwowski, mający już na koncie wystawę „Gotyk” z roku 2000. – Zająłem się tym tematem, bo chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o Łomży, budowlach typu ratusz miejski, zamek. Zaczęło się od poszukiwań cegły, bo uznałem, że jeśli opis miasta z XV czy XVI w. jest prawdziwy, to po rozebraniu tych budowli musiały pozostać cegły, wykorzystane później w kolejnych budynkach. Pierwszą, typową gotycką palcówkę, znalazłem na ul. Kierzkowej – okazało się, że w XIX w. wykorzystano tę starą cegłę do postawienia kuźni, istniejącej jeszcze w latach 60. czy 70. Co ciekawe była to tzw. kształtówka, tak więc musiała być wcześniej użyta np. w portalu, albo jakimś sklepieniu okiennym czy drzwiowym. Okazało się, że w katedrze nie ma takiej cegły, więc ta konkretna musiała pochodzić z zamku, kościoła Św. Ducha albo ratusza. Teraz te dawne cegły są w wielu miejscach Łomży: tkwią w podmurówkach czy ogrodzeniach, często widzimy je, ale nie zdajemy sobie sprawy z ich wieku.
Bliskie sercu okoliczności łomżyńskie
W Galerii Sztuki Współczesnej, od początku promującej w Noc Muzeów lokalnych twórców, otwarto w sobotę aż dwie wystawy: „Ślad natury” pochodzącej z Łomży i malującej na jedwabiu Katarzyny C. Marciniak oraz „Bliska sercu” Grzegorza Gwizdona, który nie tylko zaprezentował grafikę, fotografię i malarstwo z Łomżą w roli głównej, ale przygotował też z okazji wystawy wydawnictwo o takim samym tytule, złożone z 16 plansz stylizowanych na dawne pocztówki.
– Ta wystawa jest odzwierciedleniem mojej wieloletniej fascynacji fotografią oraz grafiką cyfrową, a jednocześnie wyraża moją osobistą sympatię do Łomży, piękna przyrody i jej okolic – mówi Grzegorz Gwizdon. – Uświadamiam zarówno sobie, jak i łomżanom, że żyjemy w jednym z najbardziej malowniczych miast. Poza samym, niezmiernie atrakcyjnym położeniem, Łomża obfituje też w wiele ciekawych przykładów dzieł architektury. Wiele z tych charakterystycznych dla pejzażu miasta miejsc, jak zabytkowe kościoły czy kamieniczki utrwaliłem na swoich barwnych fotografiach, imitujących stare, częściowo wypłowiałe, zdjęcia wykonane analogową techniką gumową. Myślę, że udało mi się oddać nie tylko piękno samych form architektury i ich otoczenia, ale jeszcze coś ponadto: specyficzną i niepowtarzalną atmosferę naszego miasta.
Łomżę bliską swemu sercu pokazała też na wystawie „Okoliczności łomżyńskie” w Muzeum Diecezjalnym Teresa Adamowska, ukazująca na obrazach z lat 2011-2018 nie tylko piękno swego rodzinnego miasta, ale też jego mniej znane oblicze.
– Przygotowanie tej wystawy nie było takie szybkie i natychmiastowe, bo do jej stworzenia zostałam zaproszona już dwa lata temu – mówi Teresa Adamowska. – Obrazy powstawały więc przez kilka lat, ostatnie w tym roku, a ponieważ jestem łomżynianką z dziada pradziada stanowiło to dla mnie dużą przyjemność. Było to nie tylko malowanie, ale też wspominanie dzieciństwa, miejsc których już nie ma, abo wyglądają teraz zupełnie inaczej. Dlatego te obrazy mają taką trochę tajemniczą aurę, ale o taką Łomżę mi chodziło, żeby te obrazy trafiały w serce. Nawet robiąc cykl fotografii, bo nie zawsze można malować w plenerze i chodząc z aparatem, starałam się wyłowić rzeczy nawiązujące do mojego dzieciństwa czy tej dawnej Łomży – myślę, że w ten sposób spłacam jakiś dług, bo wiele zaczerpnęłam z wartości estetycznych tego miasta i cieszę się bardzo, że moja wystawa jest jednym z elementów obchodów 600-lecia!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk, Marek Maliszewski