Pączki, karnawał i wirtuozka fletni Pana
Andreea Chira z Rumunii była gwiazdą karnawałowego koncertu Filharmonii Kameralnej. – To nie tylko mój pierwszy koncert w Łomży, ale i pierwszy w Polsce! – mówi Andreea Chira, która zagrała na fletni Pana same przeboje, w tym filmowe tematy Ennio Morricone i Astora Piazzolli, a do tego rumuńskie tańce. Stworzyła też duet z tenorem Tomaszem Garbarczykiem w słynnym „My Way”, a łomżyńscy filharmonicy pod batutą Jana Miłosza Zarzyckiego brzmieli w nim niczym amerykańska orkiestra swingowa. Było też coś dla ciała – smakowite pączki na zakończenie tłustego czwartku.
Fletnia Pana jest instrumentem niezwykle popularnym i pięknie brzmiącym, ale wirtuozi na niej grający odwiedzają Łomżę dość rzadko. Pod koniec lat 90., jeszcze z Łomżyńską Orkiestrą Kameralną, grał tu więc Dima Czabak z Ukrainy, a w czwartkowy wieczór ogromne umiejętności zaprezentowała rumuńska solistka Andreea Chira: pochodząca z muzycznej rodziny, mająca za sobą wszechstronną edukację w ojczyźnie oraz w Wiedniu, gdzie obecnie też mieszka. Wykonała bardzo urozmaicony repertuar: od „Karnawału weneckiego” XIX-wiecznego francuskiego kompozytora Jeana-Baptisty Arbana, poprzez przeboje filmowe, aż do czerpiących z rumuńskiego folkloru utworów swego słynnego rodaka Grigorasa Dinicu.
– Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam zaprezentować w Łomży fletnię Pana w wielu, bardzo różnych odsłonach – mówi Andreea Chira.– Rzadko gram takie utwory jak: „The Lonely Shepherd” czy „El condor pasa”, nie miałam też dotąd okazji występować ze śpiewakiem w „My Way”.
Orkiestra perfekcyjnie akompaniowała panflecistce, sama też miała kilka popisowych wejść, szczególnie w utworach Johanna Straussa syna i słynnym „Sleigh Ride” Leroy Andersona.
– Ta orkiestra jest niesamowita! – podkreśla Andreea Chira. – Jestem szczęśliwa, że mogłam z nią zagrać, było to dla mnie wspaniałe doświadczenie. Wielką niespodzianką było dla mnie również to, że gra w niej mój przyjaciel Adrian Stanciu, z którym znam się jeszcze z Rumunii i z czasów studiów w Wiedniu – świat staje się coraz mniejszy i było to dla mnie bardzo przyjemne spotkanie.
Znany już łomżyńskiej publiczności z koncertów nie tylko z Filharmonią Kameralną, ale też z Orkiestrą Koncertową Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego, tenor Tomasz Garbarczyk również postawił na sprawdzony repertuar, śpiewając rozsławione przez Jana Kiepurę „Ninon” Bronisława Kapera, pierwszego polskiego kompozytora nagrodzonego Oscarem czy „Granadę”, ale i utwory wykonywane zwykle przez barytonów, w tym „Gdybym był bogaczem” z musicalu „Skrzypek na dachu” oraz „Tę uliczkę znam” z musicalu „My Fair Lady”.
– Zawsze czuję się dobrze na scenie, a szczególnie w takim repertuarze – mówi Tomasz Garbarczyk. – Ma on swój ciężar gatunkowy i wykonawczy, natomiast jest uznawany za lekki, a publiczność go uwielbia, szczególnie piosenki neapolitańskie i utwory z musicali. Oczywiście jest to nasza praca, dochodzi do tego mobilizująca trema, ale przy takim repertuarze jak dzisiaj wykonawca też się dobrze bawi, a jeżeli publiczność jest do tego zadowolona, to nasza radość jest tym większa!
Słuchacze mieli tego wieczoru podwójne powody do zadowolenia, bowiem tradycji tłustego czwartku stało się zadość i w przerwie koncertu serwowano pączki, ufundowane przez piekarnię „Śledziewscy”, a wszystko skończyło się dwoma bisami.
– Na takim koncercie człowiek ma poczucie dumy, że nawet jeśli mieszka w mniejszym mieście, to tutejsza orkiestra wcale nie jest gorsza od tych większych, a i świetni soliści też chętnie u nas goszczą! – ocenia jeden ze słuchaczy, dodając, że już nie może doczekać się kolejnych koncertów z udziałem francuskiej pieśniarki Nary Noïan oraz wybitnej skrzypaczki Beaty Warykiewicz-Siwy.
Wojciech Chamryk