Śnieżny armagedon
6 świń, 2 krowy, cielak i kury zostały przygniecione w zawalonej pod ciężarem śniegu oborze w Janowie koło Łomży. Do zawalenia się budynku doszło ok. 7.30. Trwa akcja ratownicza. Armagedon, masakra, strasznie – tak opisywane jest to co działo się w związku z wczorajszymi i nocnymi opadani śniegu. Policjanci z Łomży mówią o kilkunastu kolizjach drogowych, strażacy o ponad 40 interwencjach związanych przed wszystkim z powalonymi drzewami lub obłamanymi konarami drzew, a energetycy o tysiącach uszkodzonych transformatorów i dziesiątkach tysięcy gospodarstw w regionie odciętych od prądu.
Opady śniegu jakie wczoraj i nocą nawiedziły region były nawet większe od tych przed jakimi ostrzegali synoptycy. W okolicach Łomży wysokość opadu wyniosła ok. 17,5 mm co odpowiada 17 i pół litra wody na metr kwadratowy powierzchni. Padał jednak przede wszystkim mokry i ciężki śnieg, który przyklejał się np. do drzew, a pod ciężarem łamały się konary. Brygadier Grzegorz Wilczyński, zastępca komendanta Miejskiego PSP w Łomży mówi, że wczoraj strażacy odnotowali 41 interwencji. Głównie były one związane z usuwaniem z dróg połamanych drzew. Strażacy nadal pracują, bo ciągle dochodzą nowe zgłoszenia. W tej chwili trwa np. akcja ratunkowa w Janowie koło Łomży, gdzie pod ciężarem śniegu zawaliły się budynki gospodarcze. Na szczęście nikomu z ludzi nic się nie stało, ale przysypane zostały zwierzęta - krowy, świnie i kury. Strażacy próbują się do nich dostać i uwolnić te, które przeżyły.
Po opadach śniegu prawie 42 i pół tysiąca gospodarstw domowych w województwie podlaskim rano było bez prądu. Energetycy mówią, że w regionie nie działa około 2 tysięcy stacji transformatorowych. Najwięcej awarii jest w powiatach kolneńskim, łomżyński i grajewskim. Przy usuwaniu awarii pracują wszystkie ekipy naprawcze, jednak usuwanie skutków może potrwać nawet do soboty.
Policjanci podają, że wczoraj w Łomży i najbliższej okolicy doszło do 11 zdarzeń drogowych. Było dachowanie, samochód wypadł do rowu, inny zatrzymał się na przydrożnym znaku. Większość to jednak najechanie na tył innego samochodu, co policjanci przypisują niedostosowaniu przez kierowców prędkości jazdy do warunków na drodze.