Przyrodnik z parku Jakuba Wagi na muralu Roskowińskiego
- Chociaż drugi mural w Łomży o przyrodniku Jakubie Wadze ma inną kompozycję i znajduje się na mniejszej ścianie, około 100 mkw., niż pierwszy, ponad dwukrotnie większy mural Powstania Styczniowego 1863, to jestem zadowolony, gdyż oba zrealizowałem w nowatorskiej technologii: we wcześniejszych pracach posługiwałem się złotą farbą, spatynowaną, do malowania detali, a w Łomży po raz pierwszy położyłem to „stare złoto” na całą ścianę kamienicy przy ulicy Polowej 57 – cieszy się z drugiego malowidła artysta Rafał Roskowiński (lat 50), twórca 4-częściowego cyklu murali „Ku Niepodległej”, tworzonych na przyszłoroczne 600-lecie nadania praw miejskich Łomży.
- Gdy malowaliśmy Jakuba Wagę, mieszkańcy okolicznych domów wiedzieli, kim jest nasz bohater, a jedna osoba nawet podała datę życia i śmierci autora „Flory polskiej”: 1800 – 1872, uwidocznioną na wyniosłym pomniku w centralnym miejscu parku miejskiego – kontynuuje muralista, z którym pracuje 5-osobowa ekipa, m.in., studentek wydziału artystycznego UMCS w Lublinie i ASP w Gdańsku. Mural z Polowej upamiętnia Jakuba Ignacego Wagę z Grabowa w innym niż botaniczny charakterze: badacz nie jest otoczony kwiatami ani roślinami, których badaniu, rysowaniu i opisowi poświęcał po kilka godzin dziennie i więcej, ale w otoczeniu młodzieży, „kwiatu narodu polskiego”, jako pedagog kształtujący postawy patriotyczne. W gronie uczniów szkoły w Łomży spogląda zza ramienia ojca jego syn Władysław, mający uosabiać aspiracje i niepodległościowe dążenia Polaków (zmarł w 1865 r.). - Nie chodziło mi o identyfikację postaci w sensie historycznym, jednak wydaje się, że mogli to być uczniowie przyrodnika, skoro takie zdjęcie przekazało mi Muzeum Północno-Mazowieckie do wykorzystania... - zastanawia się Rafał Roskowiński, czy fotografia prezentuje rzeczywistych wychowanków Wagi, uczącego języka polskiego, historii i kaligrafii. - Faktyczne doświadczenie zdobywa się nie na próbach w pracowni, a na realizacjach w przestrzeni. Stare złoto tła dobrze widać na ścianie przy dziedzińcu muzeum przy ul. Dwornej pod mural etnografa Adama Chętnika, gdzie prace zaczęliśmy od naszkicowania konturów Kurpia, Chętnika i Kurpianki. Jeśli pogoda znów nie spłata nam figla, w ciągu dnia, góra dwóch powstanie malowidło z etnografem.
Jak mural z projektu przenieść na ścianę?
Pierwszy z murali Roskowińskiego w Łomży o powierzchni ok. 220 mkw. na szczycie kamienicy przy ul. Wojska Polskiego 11 powstał metodą przepróchy. Ścianę dwupiętrową na projekcie artysta podzielił na kwadraty, mające w oryginale mieć bok 1 m na 1 m (jak kartka zeszytu w kratkę), po czym wydrukował te kwadraty, robiąc w miejscach charakterystycznych dla kształtu otwory. Przez nie na ścianie budynku nakładano farbą kropki, które potem łączono w linie, zgodnie z projektem. Tę metodę zastosują artyści również przy 4. w kolejności malowidle na ścianie budynku Rządowa 5, gdzie mają być obrońcy Łomży na fortach w Piątnicy przed rosyjską nawałą bolszewicką 1920. Inna jest metoda na dwóch innych ścianach: ukończona Polowa 57 i muzeum. Artyści po zmroku rzucali z diaskopu na tynki obrazy zaprojektowane, wyznaczając kontury postaci i przedmiotów.
- Niewiele jest w Łomży kamienic i budynków o takiej lokalizacji, żeby można było murale widzieć zarówno z jednej, jak i drugiej strony, niezależnie od kierunku ruchu pieszych i pojazdów – dodaje Marek Olbryś, dyrektor MPGKiM. - Na fasadach są gęsto rozmieszczone okna. Ograniczeniem jest również położenie, bo czasem widok przesłaniają drzewa. Mieliśmy zlokalizować murale tylko na tych budynkach, które w 100 procentach są własnością miasta, bez współwłaścicieli i bez wspólnot, ponieważ to wymagałoby występowania o zgodę na mural i opłat za wynajmowanie powierzchni.
Mirosław R. Derewońko