Referendum strajkowe w PKS Łomża
Miały być rozmowy, ale wszystko wskazuje, że w w PKS Łomża doszło do zaostrzenia sytuacji. Dwa związki zawodowe – „Solidarność” i Związek Zawodowy Kierowców - w czwartek przed świtem rozpoczynają referendum w zakładzie. Pracowników PKS-u pytać będą czy są za „przystąpieniem do akcji protestacyjnej” organizowanej przez związki zawodowe. - Oceniam to za jednostronne zerwanie przez związki zawodowe prowadzonych w zakładzie mediacji – mówi Grzegorz Rytelewski, prezes PKS Łomża. - Prezesowi nie zależy na konstruktywnych rozmowach, ale na ich przeciąganiu – zarzuca Krzysztof Bugaj szef związku kierowców.
O napiętej, grożącej wybuchem sytuacji w PKS Łomża społeczeństwo dowiedziało się na początku lutego. Kilka dni wcześniej organizacje związkowe działające w należącej do samorządu województwa firmie oficjalnie weszły w spór zbiorowy z pracodawcą. Już w ubiegłym tygodniu w zakładzie miało być przeprowadzone referendum strajkowe, ale strony wsporu w obecności mediów usiadły do rozmów i w efekcie referendum odwołano. Teraz, raptem kilka dni później ponownie je zarządzono.
- Dla mnie jest to ogromne zaskoczenie, bo związki zawodowe wskazały mediatora, rozmawialiśmy, ustaliliśmy harmonogram dalszych działań – mówi prezes Grzegorz Rytelewski. - Mieliśmy prowadzić dalsze rozmowy pomiędzy 16 a 20 lutego, a tu teraz związkowcy ogłaszają referendum. Oceniam to za jednostronne zerwanie przez związki zawodowe prowadzonych w zakładzie mediacji – podkreśla prezes PKS Łomża.
- Przy mediach prezes zapewniał, że chce rozmawiać i te rozmowy rozpoczęliśmy. Okazuje się jednak, że prezesowi chyba najbardziej zależy na ich trwaniu, a nie szybkim rozwiązaniu sporu – mówi Krzysztof Bugaj. - Chcieliśmy aby prezes zgodził się na kontynuowanie rozmów 10 – 11 lutego, ale jemu zależy na przeciągnięciu wszystkiego bo z końcem lutego prawnie wygasają dotychczasowe zasady wynagradzania, a od 1 marca zaczną obowiązywać te wprowadzone jednostronnie przez prezesa.
Związkowcy mówią, że w środę otrzymali od prezesa Rytelewskiego pismo informujące, że przeprowadzenie w czwartek referendum w zakładzie będzie bezprawne, a organizatorom grozić będzie nawet zwolnienie dyscyplinarne z pracy.
- Nieważne jakie będą konsekwencje, referendum i tak się odbędzie – zapowiada Bugaj.
Referendum w PKS, w którym pracownicy mają odpowiedzieć na pytanie czy jesteś za przeprowadzeniem i własnym uczestnictwem w akcji protestacyjnej organizowane przez wiązki zawodowe, ma rozpocząć się o godzinie 4.00 rano. Kilka godzin później w zakładzie ma odbyć się posiedzenie Rady Nadzorczej. Uczestniczyć w nim maja także związkowcy i przedstawiciel właściciela czyli zarządu województwa podlaskiego.