Pamięć i tożsamość...
75. rocznica wybuchu największego i najbardziej krwawego konfliktu XX wieku bez wątpienia zasługuje na uczczenie i pamięć. To wszystko nie jest tylko, jak komentują i określają to niektórzy politycy i publicyści tylko „obchodzeniem kolejnej klęski narodowej”. Oczywiście wrzesień i początek października 1939 r. to klęski wojsk polskich w działaniach zbrojnych toczonych przeciwko dwu agresorom. Obok nich miały miejsce jednak także wspaniałe czyny polskich żołnierzy, stawiających wyżej honor i Ojczyznę niż własne życie. Dziś w dużej mierze osoby niezdolne do czegoś takiego określają ich postawę mianem „bohaterszczyzny”, co z pewnością nie zachęca do poświęcania czegokolwiek dla własnego kraju. 75. lat temu istniał na szczęście dla nas inny system wartości, któremu hołdowało wchodzące w dorosłe życie pokolenie.
Wydarzenie to wspominamy nie tylko ze względu na poniesione ofiary ale też po to, aby utrwalić pamięć o faktach historycznych i nie pozwolić na manipulowanie nimi. Oczywiście najbardziej znanym takim przykładem jest dyskusja o „polskich obozach zagłady” ale przez pewien czas zapomnieliśmy o popularnym przecież wśród państw za naszą wschodnia granicą (nie tylko w Rosji), uznawania za datę wybuchu II wojny światowej agresji niemieckiej na ZSRR 22 VI 1941 r. Taka interpretacja odsuwała w niebyt zarówno pakt Ribbentrop-Mołotow, agresję sowiecka 17 września na osłabioną Polskę, jak też lekceważyła, a właściwie nie przyjmowała do wiadomości bohaterskiej postawy polskich żołnierzy i społeczeństwa. To nie my mieliśmy być pierwszą ofiarą tego konfliktu, bo nie mogliśmy ze względów politycznych.
Historia, w tym także ta dotycząca wybuchu II wojny światowej ma też na celu nauczenie nas nie popełniania w przyszłości podobnych błędów. Niestety historia pokazuje nam, że często popełniamy je ponownie. Wystarczy chociażby kilka analogii łączących rok 1939 z czasami nam współczesnymi. W opracowaniach dotyczących tamtego okresu wspomina się o nieprzygotowaniu Polski do rozpoczynającej się wojny i zapóźnieniu technologicznym armii. Jak przedstawia się ta sytuacja dzisiaj, kto, czym i czy w ogóle będzie bronił Białegostoku, Łomży, Suwałk? Kto potrafi wskazać jednostki zdolne do walki stacjonujące w naszym regionie? Czy jedynym wyjściem w razie konfliktu będzie liczenie na „pospolite ruszenie” społeczeństwa? Oczywiście część środowisk oburzona stwierdzi, że przecież mamy silnych sojuszników, którzy oczywiście przyjdą nam z pomocą. We wrześniu 1939 r. też ich mieliśmy i również zapewniali nas o pełnym poparciu i pomocy. Gdzie są bazy NATO i obronę jakich terytoriów przewiduje doktryna Sojuszu?
Historia miała nas uczyć także co najmniej dużego dystansu do deklaracji i polityki naszego największego wschodniego sąsiada – Rosji. Niestety i ten egzamin raczej oblaliśmy. Tak więc wbrew 1 września to nie tylko kolejna rocznica początku naszej klęski w II wojnie światowej i kolejnych nieszczęść, które były tego konsekwencją. To też lekcja pozostająca cały czas do odrobienia, pokazująca co może się wydarzyć, jeżeli będziemy jedynie patrzeć w przyszłość i wychowywać jedynie europejczyków, pragnących dobrej pracy i jeszcze lepszych zarobków – czego nie można przecież mieć za złe. Tylko kto tu w końcu zostanie?
Prof. PWSIiP dr hab. Krzysztof Sychowicz