Stacja Narciarska Rybno czeka na mroźniejszą zimę
- Dzisiaj zaczęliśmy z samego rana naśnieżanie stoków, ale pojawiło się słoneczko i temperatura podskoczyła nagle do zera stopni Celsjusza, więc musieliśmy przerwać akcję – opowiada Tomasz Jankowski, pracownik techniczny wypożyczalni sprzętu narciarskiego, zajmujący się też z trzema kolegami obsługą pięciu armatek do produkcji śnieżnego puchu. - Musielibyśmy mieć przynajmniej przez tydzień temperaturę minus dwa - cztery stopnie, aby bez opadów pojawił się śnieg na trasach.
Tomasz Jankowski przygotowuje stoki dla miłośników szusowania na nartach już dziewiąty sezon, ale ten z przełomu 2013 i 2014 roku uważa za wyjątkowy. - Przez lata mojej pracy w Rybnie śniegu było mniej czy więcej, acz zwykle na początku stycznia nie mieliśmy problemu z naśnieżaniem tras – wspomina specjalista. - Tymczasem zbliża się połowa stycznia, a nie ma ani śniegu, ani mrozów... Jego zdaniem, mimo wytężonej pracy ludzi i armatek na najwyższych obrotach, nie uda się przy tak „niskich” temperaturach przygotować Stacji Narciarskiej Rybno na przyjęcie gości w weekend. Być może, gdyby temperatura nocą spadała do minus 10 stopni Celsjusza, zdołaliby naśnieżyć chociaż część tras na nadnarwiańskich stokach. Jednak na to się nie zanosi, mimo że telefony od narciarzy w sprawie rozpoczęcia sezonu zjazdowego w Rybnie nie milkną od połowy grudnia. - Wygląda na to, że jedyną szansą byłyby teraz duże opady śniegu, a na to się chyba w tym tygodniu nie zanosi... – zastanawia się Tomasz Jankowski. - Ale mamy nadzieję, że zima w ogóle do nas jeszcze dotrze...
Z podobnymi nadziejami rozstać się nie mogą wszyscy, których nie stać na wyjazd w góry w Polsce czy za granicę albo nie mają na to dość czasu. Położone ok. 10 km od Łomży Rybno to wymarzone miejsce dla tych, którzy stosunkowo tanio zamierzają pozjeżdżać na nartach sami, z rodziną bądź znajomymi. Przez jeden dzień czy codziennie, gdyż zbliżają się ferie zimowe. Tyle że zimy nie ma.
Mirosław R. Derewońko