„Człowieczy los” łomżyńskich zesłańców
32 godziny filmowych nagrań na potrzeby powstającego dokumentalnego „Człowieczy los” to efekt wyprawy do Nowej Zelandii dwójki łomżyńskich filmowców - Marka Lechowicza i Michała Chojaka. O swojej wyprawie i filmie opowiadali na spotkaniu w herbaciarni Pikoteria. Tam też zaprezentowano trailer filmu. – Ten film to historia dzieci i ich rodzin, które trafiły z Łomży na Syberię – mówi Marek Lechowicz, scenarzysta i pomysłodawca filmu. – Część dzieci z tej zsyłki w czasie amnestii, kiedy powstawała armia Andersa, trafiła aż do Nowej Zelandii. Po zdjęciach w Polsce mamy teraz za sobą pierwszy etap pracy w Nowej Zelandii. To, co tam nagraliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania!
Łomżyńscy filmowcy wylecieli do Nowej Zelandii 24 października. Spędzili tam trzy tygodnie, podróżując śladami polskich dzieci, które w 1944 r. zamieszkały w obozie w Pahiatua, a po zakończeniu wojny w większości pozostały w tym kraju. Do dnia dzisiejszego żyje jeszcze około stu uczestników tamtych wydarzeń.
– To były trzy bardzo intensywne tygodnie! – mówi Marek Lechowicz. – Myślałem, że rano będziemy kręcić materiał, a wieczorem usiądziemy z Michałem i go zmontujemy. Okazało się, że jak przychodził wieczór to szybko coś zjadaliśmy, toaleta i padaliśmy, bo pracowaliśmy czasami po 14-16 godzin.
– Przerosło to moje oczekiwania – dodaje Michał Chojak. – Wiedziałem, że będzie tego dużo, ale wyjeżdżaliśmy z domu o 7.15 i wracaliśmy 22-23, non stop nagrywając wypowiedzi różnych ludzi. Było to fantastyczne doświadczenie, fantastyczna przygoda, zwiedziliśmy też kawał świata, bo ta wyprawa to w sumie 48 tys. km!
Poza zaplanowanymi wywiadami nie brakowało też zaskakujących sytuacji, jak nieoczekiwane poznanie w Auckland 85-letniej Janiny Różyckiej.
– Podchodzi do mnie kobieta i mówi coś po angielsku – opowiada Michał Chojak. – A po chwili pyta czy mówię po polsku i czy jesteśmy z Łomży? Tak, jesteśmy z Łomży, to koło Białegostoku – odpowiadam. I słyszę: ja wiem gdzie to jest, bo stamtąd pochodzę!
Okazało się, że pani Janina do 1940 r., kiedy to w wieku 12 lat z całą rodziną trafiła na Sybir, mieszkała w Łomży przy ulicy Wąskiej 48 i jest ona do dziś bliska jej sercu.
– W książkach na ten temat które czytałem nie ma wzmianki o osobie o takim nazwisku! – mówi Marek Lechowicz. – Dlatego tak nam zależało, by utrwalić te relacje. Jesteśmy przecież ostatnim pokoleniem, które może usłyszeć tę historię z ust jej uczestników.
Pomimo zgromadzenia ogromnego materiału, autorów czeka jeszcze dużo pracy nad kolejnymi etapami filmu „Człowieczy los”.
– Po nowym roku chcemy pojechać do Archangielska, na miejsce pierwszej zsyłki z Łomży na Syberię, a trzecią część nakręcić w Iranie, gdzie też trafiło dużo Polaków, w tym dzieci – mówi Marek Lechowicz. – To będzie taka swoista trylogia i moim zamierzeniem jest, by ten film wszedł do szkół jako pomoc dydaktyczna, pomagająca w poznawaniu historii Polski.
Premiera całości, podzielonej na trzy trwające 45-50 minut części, planowana jest na koniec przyszłego roku.
– Chcemy ten materiał zmontować w 4/5 tak, by 1 listopada, na wielką uroczystość z okazji 70 rocznicy przybycia polskich dzieci do Nowej Zelandii był już niemal gotowy – zapowiada Marek Lechowicz. – Wtedy pojedziemy na tę galę, dokręcimy resztę i zorganizujemy w Polsce premierę. Wcześniej pokażemy jednak ten film w Nowej Zelandii – to będzie taki nasz prezent dla tamtejszej Polonii i dzieci z Pahiatua!
Wojciech Chamryk