Prawosławna kaplica wróci na stary cmentarz katolicki
Jeszcze do wtorku stała sobie spokojnie w narożniku starego cmentarza, nikomu nie wadząc, ale i niespecjalnie zwracając uwagę. Masywna i wyniosła na jakieś sześć metrów kaplica z pomalowanej na czarno blachy. Po dokładniejszym przyjrzeniu się odsłaniała pomysłowość konstruktorów sprzed, być może, nawet ponad stulecia; cieszyła oko ażurowymi zdobieniami roślinnymi i geometrycznymi. Prawosławna kaplica z lapidarium na zabytkowym cmentarzu – jak ocenia Stefan Wiśniewski (lat 66), szef zakładu ślusarsko-kowalskiego z Kosowa k. Warszawy – jest unikatowa, bardzo rzadko spotykana i ciekawa artystycznie. Aby nie rozsypała się z powodu korozji, została w całości przetransportowana do warsztatu konserwacji i pewnie za rok stanie w pełnej krasie pod brzozą naprzeciwko małej bramy nekropolii w Łomży.
- Trzeba dziś przyznać, że Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej bardzo dużo dobrego zrobiło na tym cmentarzu – chwali łomżyńskich społeczników konserwator zabytków metalowych, który własną firmę renowacji bram, ogrodzeń, schodów czy nagrobków prowadzi od 1989 r., choć pracami przywracającymi świetność starym elementom wyposażenia zajmuje się już od 1964 r., od kiedy sam był zatrudniony w stołecznym oddziale Pracowni Konserwacji Zabytków. - Na Powązkach pięć osób jest na etatach, a tutaj w Łomży wszyscy udzielają się społecznie... Takich ludzi w Polsce to na palcach można policzyć. I żeby nie ci ludzie z TPZŁ, to za te pieniądze nie chciałbym się podjąć takiej żmudnej roboty. Ale dla Łomży zrobię po kosztach.
Przygotowana przez Janusza Mroza, rzeczoznawcę Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków, szacunkowa wycena prac konserwatorsko-restauracyjnych opiewa na kwotę ponad 56 tysięcy złotych, z czego tylko prace przy odrdzewieniu i nałożeniu dodatkowo metalu na wszystkie elementy kaplicy prawosławnej to prawie 49 000 zł.
Oprócz sympatii i uznania, m.in., dla działań prezesa TPZŁ Zygmunta Zdanowicza i wiceprezesów Józefa Babiela i Wawrzyńca Kłosińskiego, konserwator ma tez swoje powody. Tłumaczy, że podobnego do tej kaplicy zabytku nie widział na żadnym z polskich cmentarzy ani na Pere-Lachaise w Paryżu. Co ją wyróżnia...? W oryginale miała drzwi i przeszklone łuki okienne. Jest w całości konstrukcją szkieletową na planie prostokąta o jednym z boków ok. 3 metrów, tworzącą wysokie pomieszczenie, nakryte półokrągłym dachem. Ściany w dolnych i górnych partiach anonimowi rzemieślnicy – nieznani, tak jak i człowiek czy rodzina, z myślą o której zbudowano kaplicę – zostały udekorowane ażurowymi jak szydełkowa serwetka motywami z blachy. Pierwotnie na szczycie ściany frontowej umieszczony był krzyż z dwoma ramionami, który zachował się w dokumentacji konserwatorskiej sprzed 30 lat, gdy renowacji dokonał zespół z udziałem nieżyjącego prof. Janusza Krause z Torunia. Kaplicę pomalowano, prawdopodobnie, farba grafitową na kolor czarny w odcieniu matowym. Zdaniem Janusza Mroza, dało to dobry efekt estetyczny, uwidaczniając bogactwo roślinnych i geometrycznych motywów zdobniczych. Podobnej kolorystyki zamierza trzymać się również Stefan Wiśniewski, zastrzegając, że dużo elementów trzeba będzie odtworzyć, ponieważ niektóre zardzewiałe kruszą się już w palcach... - Za trzy czy cztery lata nie byłoby już czego odnawiać, bo blaszane elementy by się rozsypały – twierdzi doświadczony konserwator z Wólki Kosowskiej. - Korozja na styku detali dekoracji z blachami podłoża ma charakter warstwowej i wżerowej.
Ale jaki naprawdę jest stan kaplicy staruszki, okaże się dopiero po jej rozebraniu na części w warsztacie. Po oczyszczeniu lepiej zachowanych fragmentów stalowych i blaszanych będzie można podjąć decyzję o skopiowaniu ubytków i pokryć wszystko warstwą cynkową i pomalować na czarno. We wnętrzu kaplicy na nowym miejscu zostanie ustawiona któraś z marmurowych rzeźb lapidarium. Również ono samo – po uprzątnięciu trawnika przy domu pogrzebowym Marczyk – także zmieni lokalizację.
Mirosław R. Derewońko