Inauguracja Roku Lutosławskiego w Łomży
Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w Łomży uroczystym koncertem rozpoczęła obchody Roku imienia swego patrona. Orkiestrę poprowadził Jan Miłosz Zarzycki, zaś w roli solisty wystąpił wybitny skrzypek Krzysztof Jakowicz – przyjaciel i wieloletni współpracownik Lutosławskiego, jednego z najbardziej znanych na świecie polskich kompozytorów. – Czuję się wyróżniony przez los, że miałem zaszczyt spotkać Witolda Lutosławskiego na swojej drodze muzycznej, że udało mi się po swojemu odtwarzać te utwory! – podkreśla Krzysztof Jakowicz.
Zorganizowany wspólnie przez Filharmonię Kameralną w Łomży oraz Muzeum Przyrody w Drozdowie koncert okazał się prawdziwym wydarzeniem. Nadkomplet publiczności był świadkiem nie tylko wspaniałego wykonania utworów pochodzących z bardzo odległych epok, ale równie udanej współpracy kilku pokoleń muzyków. Krzysztof Jakowicz podkreślał, że orkiestra nie jest w żadnym wypadku tylko tłem dla jego popisów i nie była to tylko kurtuazja. Łomżyńscy filharmonicy zaprezentowali się z jak najlepszej strony zarówno w Interludium oraz Małej suicie Lutosławskiego, jak i znacznie starszych, ponadczasowych dziełach Mozarta, Bacha czy Haydna.
– To kompozytorzy, o których sam Witold Lutosławski mówił bardzo ciepło, najbardziej ich cenił i jak sam twierdził, wywarli największe piętno na jego twórczości – mówi Jan Miłosz Zarzycki. – Bach, Szymanowski, Debussy to twórcy, na których bardzo się powoływał. Był również dyrygentem, ale dyrygował przede wszystkim swoimi utworami. Podobno robił wyjątek tylko dla jednego kompozytora. Był nim Józef Haydn, stąd jego Serenady nie mogło dzisiaj zabraknąć.
W pierwszej części koncertu Krzysztof Jakowicz z towarzyszeniem orkiestry porywająco zagrał Koncert skrzypcowy A-dur Mozarta. Entuzjastyczna reakcja publiczności sprawiła, że już przed przerwą zabrzmiały więc bisy: fragmenty Partity h-moll J.S. Bacha oraz Kaprys polski Grażyny Bacewicz. Po przerwie solista zaprezentował się, w wykonywanej przez siebie po raz pierwszy, Serenadzie Haydna oraz kolejnym utworze Witolda Lutosławskiego. Były to 4 melodie śląskie na 4 skrzypiec, zagrane przez Jakowicza w kwartecie z Janem Zugajem, Cezarym Gójskim i Gustawem Ciężarkiem. Nic dziwnego, że tutaj również nie obyło się bez bisów.
– Myślę, że nasza kultura jest głównie po to, żeby ją krzewić wśród naszych rodaków – podkreśla Krzysztof Jakowicz. – Żeby wydobywać i rozwijać ich wrażliwość, bo wtedy nasze społeczeństwo będzie bardziej świadome i bardziej inteligentne. Będziemy mieli większy szacunek do siebie, bo muzyka i kultura uczą słuchania drugiego człowieka, wsłuchiwania się w to, co ma do powiedzenia. Dlatego chciałbym, żeby takich wydarzeń kulturalnych działo się jak najwięcej. To wspaniałe, że Rok Lutosławskiego odbywa się również w Łomży i Drozdowie, gdzie zagram już 16 marca! Dziękuję też moim kolegom z łomżyńskiej Filharmonii, bo wykazali tyle serca, umiejętności i życzliwości, że jest to wielka frajda z nimi grać!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk, Marek Maliszewski